Na łamach
dwumiesięcznika kulturalnego „Nowa Dekada Krakowska” opublikowano głosy
stanowiące odpowiedź na ogłoszoną przez pismo ankietę pt.
„Niedocenieni/przecenieni współczesnej literatury”. Wśród przepytanych znalazł
się Rafał Gawin, który odpowiadając na pytanie: „Które z dzieł współczesnej literatury polskiej (tej literatury, która
także jubileusz 25-lecia ma właśnie za sobą) lub którzy pisarze są Pani/Pana,
zdaniem niedoceniani – i dlaczego, a którzy przeceniani – i z jakiego powodu?”
– był łaskaw wymienić moje
nazwisko w kontekście krytycznoliterackiego niedocenienia. Poniżej fragment
wspomnianej wypowiedzi (obok Gawina w ankiecie udział wzięli Karol Maliszewski,
Jerzy Franczak, Maja Staśko, Arkadiusz Bagłajewski, Adrian Gleń, Krzysztof
Hoffman i Dariusz Głowacki). Cały blok tekstów – Raport o stanie literatury;
Poezja-proza-instytucje-krytyka – znaleźć można na łamach nr 6/2015.
„(..) Na tle
powyższych problemów z różnie pojmowanym zawodowstwem krytycznoliterackim teza,
którą - jako nieakademik i niefilolog - stawiam coraz buńczuczniej, o braku
syntez, diagnoz i konkretnych, oryginalnych opracowań i wskazań brzmi banalnie.
Skąd takowe miałyby się wziąć? Akademicy skupiają się na nabijaniu punktów, z
jednego przeczytanego utworu / autora produkują jak najwięcej tekstów, czasami
tylko zmieniając tytuł, abstrakt czy dekoracje. Omawiają i interpretują
bezpiecznie i grzecznie, w wąskim kontekście tzw. własnych zainteresowań
badawczych, niewykraczających często poza kilka nazwisk - w ten sposób tekst
powstaje szybciej i można skupić się na następnym. Za myślenie nie utrzymają
przecież i tak coraz mniej pewnego etatu na uczelni. Recenzenci, pracujący na
jeszcze bardziej wątpliwych umowach śmieciowych, muszą myśleć o pieniądzach.
Piszą, jak im się zagra, doceniając serwowane im towary (…)" [1].
„(…) I tutaj
otwiera się lista niedocenianych, począwszy od okołobrulionowych Krzysztofa
Jaworskiego, Grzegorza Wróblewskiego i Miłosza Biedrzyckiego, poprzez M.K.E.
Baczewskiego, a skończywszy chociażby na debiutujących niedawno Marcinie
Badurze, Piotrze Gajdzie czy Izabeli Kawczyńskiej (których prawdopodobnie
pozwolę sobie objąć kiedyś w osobnych szkicach [2])*. I
o ile do twórczości Grzegorza Wróblewskiego polskiej krytyce brakuje kluczy, a
wytrychami, stosowanymi w przypadku równieśników-"barbarzyńców",
otwierała nie te drzwi i nie te szuflady (dopiero niedawno zauważając istnienie
minimalizmu, np. w Europie), o tyle Krzysztof Jaworski został w jakiś względnie
sensowny i konstruktywny sposób literaturoznawczo oswojony. Co więcej, jako
autor Biura Literackiego prawie od początku istnienia oficyny, może liczyć na
regularny dopływ omówień i recenzji do "Przystani!". I chociaż słyszy
się coraz więcej głosów (na razie jednak głównie w rozmowach kuluarowych
podczas wydarzeń literackich i kulturalnych) o istotności tego inteligentnie
sarkastyczno-tragicznego głosu "post-", to nie przekłada się to
praktycznie na nic. Sam zająłem się propagowaniem tej twórczości od strony pop,
tj. przystawalności do życia i związanych z nim wyborów, często i gęsto
zapoznając odbiorców i znajomych z wierszem "Karl Jaspers" (…)”.
*obietnica ta
została spełniona w Ósmym Arkuszu Odry, który anonsowałem tutaj.
[1]
Obecnie nawet recenzje wewnętrzne są zamawiane z góry pozytywne lub negatywne,
co kompromituje tę instytucję w kiedyś szanujących się wydawnictwach.
[2]
Polecam zwłaszcza Chłopców dla Hekate.
Czterdzieści elegii Kawczyńskiej,
Golema Gajdy i Niemcy Badury. W drugiej i trzeciej pozycji maczałem palce, jednak
nie mogę przemilczać godnych propozycji literackich tylko dlatego, że miałem
przyjemność przy nich pracować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz