Wczoraj zmarł Adam Zagajewski. Poeta umarł w dniu, który został ustanowiony przez UNESCO w 1999 r. Światowym Dniem Poezji. To tylko kalendarz, ale dla mnie ta śmierć ma pewien symboliczny wyraz. Wyraz pewnego kresu określający szerszy kontekst tego, czym się paramy – my poeci – a paramy się układaniem słownych mandali na krawędzi otchłani. Z Adamem Zagajewskim spotkałem się dwa razy przy okazji „rozmaitych okoliczności poetyckich”, najpierw w roku 2009 w Toruniu (fota), i w 2017 roku w Sieradzu. Bezpośredni, otwarty, życzliwy, jakby z innej gliny niż my – spoceni i zdyszani. Nie chcę tu idealizować Adama Zagajewskiego, bo przecież wcale Go nie znałem, ale zawsze bolały mnie te chore sugestie podszyte ironią, jakoby w ostatnim okresie swojego życia nie robił nic innego oprócz oczekiwania na Nobla. Drodzy, nie mierzmy innych własną miarą, tyle jeszcze mam do dodania.
poniedziałek, 22 marca 2021
sobota, 20 marca 2021
Korespondencja (25)
Do „Hostelu” dotarła nowa książka Żanety Gorzkiej aha (wydawnictwo j). Postanowiłem napisać do jej autorki list otwarty. Droga Żaneto, nawracająca co pewien czas plotka, że nie jesteś wcale Żanetą ale zupełnie kimś innym, sączy się do moich uszu jak cykuta. Mniejsza o to, ponieważ jako osoba łatwowierna pozwolę sobie nadal trwać przy przekonaniu, że to Żaneta Gorzka przysłała mi swoje trzy książki, i to bynajmniej nie z zamiarem (w razie ewentualnego coming outu) wykrzyczenia mi prosto w twarz: „a, kuku!”. Mniejsza o to, ponieważ z uwagą przeczytałem wszystkie nadesłane tomy, w tym najnowszy, na którym widnieje bardzo miła dedykacja (napisana, jak mi się wydaje, kobiecą ręką, nie jestem jednak grafologiem – ludzie mi niechętni powiedzą raczej, że grafomanem). Po jego lekturze, która sprawiła mi dużą przyjemność; po pierwsze – dlatego, że Twoje pisanie jest tak odległe od mojego, po drugie – dlatego, że nie jest wcale aż tak od niego oddalone (Twoja ironia jest po prostu odświeżająca, moja zaś zwyczajnie gorzka), pragnę Ci powiedzieć, że ta poezja ma przed sobą wielką przyszłość. Ja ci po prostu wierzę! I nawet, gdy w rzeczywistości nie jesteś młodą kobietą, ukształtowaną dojrzale poetką, autorką przeważnie świetnych wierszy, lecz facetem przed trzydziestką, czterdziestką lub pięćdziesiątką*, tym większy jest mój dla Ciebie podziw. Pozdrawiam Cię serdecznie, gorąco kibicuję, życzę szerokiego odbioru krytycznego (oby nie tego, który przypomina środowiskowe „lokowanie produktu”) a przede wszystkim dalszej „sprawności konceptualnej”, charakteryzującej Twoje liryczne propozycje. Serdeczności! pg.
(*niepotrzebne skreślić).
sobota, 13 marca 2021
Książka Zbigniewa Bieńkowskiego w IM
Nakładem Instytutu Mikołowskiego ukazała się książka Zbigniewa
Bieńkowskiego „Moje oko na spacerze. Felietony arcysubiektywne”.
O
książce:
Na tom składają się teksty krytycznoliterackie,
publikowane na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych
kolejno w dwu czasopismach: „Tygodnik Kulturalny” i „Wokanda”. Ocenę swoją
sformułuję już na początku: uważam, że jest to książka znakomita. Z wielu
względów. Przede wszystkim jest dziełem wybitnego poety, który omawiając
publikowane wówczas książki, a także aktualne wydarzeniai problemy, ujmuje
wszystko w sposób wysoce oryginalny i niezależny.
Ta książka mówi dużo o znakomitym autorze, poecie, tłumaczu i eseiście, który ponad dwadzieścia lat po śmierci zaczyna wreszcie być doceniany. Pokazuje jego niezwykłą sztukę pisarską. Teksty te – w podtytule określone jako felietony – są w istocie nie tylko felietonami, są esejami w miniaturze i portretami pisarzy znanych, mniej znanych i całkiem nieznanych, są polemikami i recenzjami, a także w wielu wypadkach medytacjami o życiu i śmierci, o przemijaniu i o literaturze. Dużo w nich znakomitych formuł, analizy łączą się w sposób naturalny z uogólnieniami, entuzjazmowi towarzyszą ujęcia pełne dystansu. Bieńkowski nie tylko opisuje literaturę, on nią żyje – i w sugestywny sposób problematyzuje, wskazuje na szersze odniesienia – estetyczne, filozoficzne, historycznospołeczne. Fascynuje go oryginalność, ale umie spojrzeć krytycznie na kicz, tandetę, modnisiostwo – i przed nimi ostrzega. Kolejny walor tej książki: we wszystkich zawartych w niej tekstach obcuje się z niezwykłą osobowością autora, chciałoby się powiedzieć, że słyszy się jego głos.
Michał Głowiński
(fragment posłowia)
ZBIGNIEW BIEŃKOWSKI (ur. 31 sierpnia 1913 w Warszawie
– zm. 23 lutego 1994 tamże) – poeta, krytyk literacki, eseista, tłumacz.
Autor tomów wierszy: Sprawa wyobraźni, Warszawa 1945, Wyd. 2 rozsz.
Warszawa 1960, Trzy poematy, Warszawa 1959, Liryki i
poematy, Warszawa 1975, Poezje wybrane, Warszawa 1979, Poezje zebrane,
Warszawa 1993. Autor tomów eseistycznych oraz krytycznoliterackich: Piekła
i Orfeusze: szkice z literatury zachodniej, Warszawa 1960, Modelunki. Szkice
literackie, Warszawa 1966, Poezja i niepoezja, Warszawa
1967, Notatnik amerykański, Warszawa 1983, W
skali wyobraźni. Szkice wybrane, Warszawa 1983, Ćwierć
wieku intymności. Szkice o poezji i niepoezji, Warszawa
1993, Przeszłość przyszłości, Wrocław 1996. Pracował w redakcji
tygodnika „Odrodzenie” i miesięcznika „Twórczość”. W latach 1966–1972
był członkiem polskiego PEN Clubu. Tłumaczył przede wszystkim: Charlesa
Baudelaire’a, Victora Hugo, Michaiła Lermontowa, Saint-Johna Perse’a, Paula Éluarda, Julesa
Supervielle’a.
Zbigniew Bieńkowski Moje oko na spacerze. Felietony arcysubiektywne
Wydawca: Instytut Mikołowski, 2020
Posłowie: Michał Głowiński
Przygotowanie: Katarzyna Bieńkowska w ramach stypendium miasta stołecznego Warszawy
Projekt współfinansuje m.st. Warszawa
Redakcja i korekta: Marek Baczewski
Stron: 694
ISBN: 978-83-65250-80-3
Format: a5 (145 x 205 mm)
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
Instytut Mikołowski / ul. Konstytucji 3 Maja 18 / 43-190 Mikołów / tel./fax: 32 738 07 55 / e-mail: instytutmik@poczta.onet.pl
czwartek, 11 marca 2021
Chichot (z) poezji
Niekiedy mam wrażenie, jakby tzw. środowiskowi luminarze poezji (krytycy, jurorzy, wydawcy, redaktorzy, sami poeci) za wszelką cenę chcieli być, jeśli nie grabarzami poezji to przynajmniej jej kustoszami, dążąc do tego aby lekceważona przez czytelnika funkcjonowała na zasadzie zakurzonego eksponatu w jakimś zapomnianym muzeum, w którym nadal trzeba poruszać się w filcowych kapciach. Efekt tych usiłowań przypomina zdjęcie powyżej – porzuconą w zagajniku kupę butelek typu pet opróżnionych z „baśniowej” treści (i złudzeń). Jakiś konkret? Proszę bardzo, pierwszy z brzegu, ot, sucha statystyka. W II etapie pewnej nagrody poetyckiej spośród zakwalifikowanych 61 tomów, 19 pozycji (w tym 2 w kooperacji) to książki jednego wydawnictwa. No cóż, wyjątkowo udany rok. Słuszną linię ma nasza władza. Ja pierdolę, kurwa…
wtorek, 9 marca 2021
Poetyckie podsumowanie 2020 roku
Jeśli stęskniliście się za podsumowaniami literackimi organizowanymi przez Dom Literatury w Łodzi, ten (w osobie Rafała Gawina) z nieukrywaną radością informuje, że nadszedł czas podsumowania poetyckiego 2020 roku!
Poetyckie olśnienia,
ciekawostki i rozczarowania, nurty poetyckie, zmieniające się mody, nagrody
spodziewane i dość niespodziewane oraz sytuacja wydawnicza, czyli wszystko, co
chcecie wiedzieć o poezji - online na profilu Domu Literatury 11 marca o godzinie
18.
A podsumowywać będą: Małgorzata Lebda (poetka), Joanna Orska (literaturoznawczyni i krytyczka literacka) i Jakub Skurtys (krytyk literacki i wykładowca akademicki).
Prowadzenie: Rafał Gawin.
Małgorzata Lebda - poetka, fotograficzka, biegaczka maratonów górskich i doktor nauk humanistycznych, a to wszystko w jednej osobie. Jest Laureatką Nagrody Literackiej Gdynia (2018) za tom poetycki „Sny uckermärkerów” (WBPCiAK). Autorka tomów: „Tropy”, „Granica lasu”, „Matecznik”, „Sny uckermärkerów”, „Sprawy ziemi”.
Joanna Orska - krytyczka literacka i literaturoznawczyni, wykładowczyni akademicka (Uniwersytet Wrocławski) i jurorka Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Swoje recenzje i szkice badawcze publikowała na łamach wielu czasopism (m.in. „Tekstów drugich”, „FA-artu”, „Odry”, „Twórczości”, „Wielogłosu”). Jest autorką książek : "Przełom awangardowy w dwudziestowiecznym modernizmie w Polsce" (Kraków, 2004) i "Liryczne narracje. Nowe tendencje w poezji polskiej 1989-2006" (Kraków, 2006), "Republika poetów. Poetyckość i polityczność w krytycznej praktyce" (Kraków, 2013).
Jakub Skurtys - krytyk i historyk literatury, Pracuje na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Pisze głównie o poezji najnowszej, natomiast jako badacz zajmuje się literatura i teorią XX wieku: historią ruchów awangardowych, politycznością sztuki oraz związkami literatury i ekonomii. Publikował w „Odrze” i „Małym Formacie”, „Ricie Baum”, „Opcjach” i innych.
niedziela, 7 marca 2021
Z Archiwum P. (28)
piątek, 5 marca 2021
„Koniec Minotaurów” – repeta
„Koniec minotaurów. Wiersze wybrane" Georgiego Gospodinowa, tom wierszy, jest już dostępny w Domu Literatury! Wydanie drugie, poprawione. Przekład i wybór: Krum Krumow i Sewerina Płaczkowa. Redakcja i korekta: Rafał Gawin i Maciej Robert. Projekt okładki: Grzegorz Fijas.
wtorek, 2 marca 2021
Książka Jerzego Ciurloka w IM
Nakładem Instytutu Mikołowskiego im. Rafała Wojaczka ukazała się książka Jerzego Ciurloka Mała wielka księga drogi.
O książce:
Małą Wielką Księgę Drogi – debiutancki tom poetycki Jerzego
Ciurloka – należy rozpatrywać na kilku poziomach: teoretycznoliterackim,
biograficzno-historycznym, wreszcie duchowo-religijnym. Najprościej, nie znaczy
najlepiej, byłoby czytać tę hipisowską książkę jako „dziennik podróży” – zapis
transowej i ekstatycznej przygody zarówno w głąb siebie, jak też
retrospektywną, generacyjną, relację z eskapady w szaloną przeszłość pod
szyldem wolnej miłości i kontrkultury. Droga, którą przemierza autor, ciągnie
się niczym Route 66, ma jednak swoje prywatne zjazdy i zakręty,
skręty i zajazdy, na których dzieją się niestworzone rzeczy.
O ile udaje się ustalić względny początek tej małej-wielkiej podróży („to nie
może być dniem/ Bo przecież to nie może być normalne”), o tyle już wyznaczenie
jej końcowych granic jest niemożliwe. Idzie o to, by tyleż nurkować w życie, co
immanentnie go doświadczać. Ciurlok nie może nie osiągnąć satysfakcji, nawet
jeśli imperatyw «ruchu w bezruchu» bywa rozczarowujący: „Droga nie daje
gwarancji dojścia dokądkolwiek/ […] Idąc nie dojdziesz do żadnego miejsca/
Będziesz szedł jakbyś szedł wkoło/ […] Ta droga jest miłością […] Ta droga jest
szaleństwem” (Na dźwięk dzwonu).
Przywołując Jacka Kerouac’a
z On the road, można rzec, że ta „najgenialniejsza jazda w życiu”
trwa w najlepsze, a Ciurlok niczym śliczne dziewczyny z Kolorado i piękni,
psychodeliczni, chłopcy z San Francisco na polach Bethel w stanie Nowy Jork,
robi wszystko, by duchowa, metamorficzna, podróż nie chciała się skończyć: „Gdy
w ciszy nocy usłyszysz dźwięk dzwonu/ Nie zapomnij ucałować ust śpiącej
kochanki/ Zapakuj najżarliwsze sprawy i wspomnienia/ I niezwłocznie rozpocznij
wyczekaną podróż” (Na dźwięk dzwonu). Dziewczyna, którą kocha, musi
zostać w domu i modlić się co wieczór do „Wielkiego” i „Jedynego Boga Powrotów”
(Pejzaż z nią). „W życiu nie widzieliście takiego wariata” –
zdiagnozowałby Kerouac. „Mógłbym wam o nim opowiadać cały dzień. Prawda, że
ładny mamy dzień?”(…)
Małą Wielką Księgę Drogi spowija siatka intertekstualnych
odniesień, począwszy od Biblii, pism buddyjskich, na odwołaniach do tekstów
popularnych piosenek kończąc. Kluczowe dla przyjętej strategii pozostaje
„Księga”, w której trzeba widzieć tyleż jako obiekt czy artefakt, co
transkulturowy motyw przywoływany i rozwijany w wielu różnych kontekstach, ale
też (de)formowany. Daje się w nim widzieć – za Michelem Foucaultem –
zindywidualizowaną formę „czytania świata”, ale i – w kategoriach prywatności –
próbę jego poznania, zrozumienia, wreszcie zapisania. Idea liber mundi sprawia,
że ożywają tu wszyscy święci z nieświętych ksiąg: „Święty Arthur Rimbaud/
Święty Jack Kerouac/ Święty Rafał Wojaczek/ Święty Jim Morrison/ Święty Jimi Hendrix/
Święty John Lennon”, którzy gromko bębnią „o szyby martwymi palcami/ O
fosforyzujących jak u Boga Kriszny opuszkach” (Ptasi nocy Lęk). Autor
– czego dowodzą wiersze – pozostawał nie tylko pod wpływem amerykańskich
beatników i bardów jak np. Bob Dylan czy Neil Diamond, ale również takich
poetów, jak Dylan Thomas, bez którego niemożliwa do wyobrażenia byłaby
przemiana nie tylko Roberta Zimmermana. Poetyką Ciurloka i kierunkami jej
ewolucji zarządzali również autorzy Orientacji i Nowej Fali. Podstawowym
punktem odniesienia w sferze ideowej i formalnej pozostawała twórczość
Jarosława Markiewicza (głównie tom Podtrzymując radosne pozory trwania
pochodu) oraz książki Juliana Kornhausera (począwszy od debiutu z 1972
roku Nastanie święto i dla leniuchów oraz wydanej
kilkanaście miesięcy później – W fabrykach udajemy smutnych
rewolucjonistów). Nie sposób pominąć też Stanisława Stabry (Requiem i Dzień
Twego narodzenia) oraz Ryszarda Krynickiego (Pęd pogoni, pęd ucieczki oraz Akt
urodzenia). Wiele problematów i argumentów podnoszonych w manifestach
nowofalowców Ciurlok byłby skłonny uznać za własne. Kontekst polityczny ożywa w
wielu jego tekstach, jak choćby Oni są wszędzie, Z woli
kamienia, Chile i, ironiczny Kochaj bliźniego swego, Sztafeta
pokoleń, Zapatos
modernos españoles,
wreszcie Optymistycznej
odpowiedzi na pesymistyczne wątpliwości pewnej pani, która słuchała moich
wierszy z
puentą „Nikt nie wie czy w kraju/ bardziej jest czerwono/ od
pelargonii krwi sztandarów”. Cezurą, która uformowała Ciurloka –
podobnie jak całą generację – był Marzec 68’. (…)
Poetycki debiut książkowy
Ciurloka tylko pozornie wydaje się nieco późniejszy niż późne debiuty, a 69 lat
(konotujące z kamasutriańskim określeniem «auparisztaka») wykracza poza granicę
wstydu. Nie takie konfiguracje wszak znamy. Dość wspomnieć innego Ślązaka –
Kazimierza Kutza, który Piątą stronę świata wydał mając 81
lat, chociaż jej fragmenty publikował na łamach „NaGłosu” w 1994 roku. Szukając
pośród innych „późnych” debiutantów przywołać trzeba Zbigniewa Mikołejkę,
wybitnego filozofa religii, który dał się poznać jako poeta w tomie Gorzkie
żale, mając 66 lat. Zatem Ciurlok nie jest ani najstarszy, ani najmłodszy.
Gdyby jeszcze do tej konstelacji dołączyć Tadeusza Sławka, który po
siedemdziesiątce ekspresowo wydał trzy książki z esejami (Śladem zwierząt…, Nie
bez reszty. O potrzebie niekompletności i Kafka. Życie w
przestrzeni bez rozstrzygnięć) i trzy pozycje translatorskie (wybory Nicka
Cave’a, Emily Dickinson oraz Williama Blake’a), to okaże się, że autorzy ci,
niczym The Rolling Stones, wciąż są w tra(n)sie i właśnie pakują
graty, by ruszyć w kolejną podróż.
Konrad Wojtyła
(fragment posłowia)
JERZY CIURLOK – publicysta, felietonista, poeta, prozaik eseista,
reportażysta telewizyjny oraz prezenter radiowy. Autor książek poświęconych
problematyce historycznej, górnośląskiej oraz humorystycznej: Ich
książęce wysokości. Cześć górnośląska (2015), Ich
książęce wysokości. Cześć dolnośląska (2015), ABC
dowcipu wedle Ecika (2016), O drukarzach, drukarniach i
drukach śląskich (2018). Mieszka w Mikołowie.
Wydanie I, 2021
Redakcja: Konrad Wojtyła
Ilustracje do wierszy: Monika Ciurlok
Mandale i grafiki na okładce: Dominika Ciurlok
Format: A5 (145 x 205 mm) ze skrzydełkami
Okładka miękka, foliowana
stron: 120
Biblioteka Arkadii – pisma
katastroficznego, tom 184
ISBN: 978-83-65250-81-0