wtorek, 30 stycznia 2024

Premiera Literacka - książka Piotra Piątka w DL


Nakładem Domu Literatury w Łodzi / Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi w ramach serii Szumy, zlepy, ciągi, tom 62, ukazała się książka Piotra Piątka Kołysanie ziemi (SPP o/Łódź/DL, Łódź 2023). Książkę dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach zadania „Program wsparcia współczesnej literatury niekomercyjnej przez Instytut Literatury”. 




piątek, 26 stycznia 2024

Premiera Literacka - książka Izabeli Kawczyńskiej w DL


Nakładem Domu Literatury w Łodzi / Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi w ramach serii Szumy, zlepy, ciągi, tom 58, ukazała się książka Izabeli Kawczyńskiej Rozarium (SPP o. Łódź/ DL, Łódź 2023). Książkę dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach zadania „Program wsparcia współczesnej literatury niekomercyjnej przez Instytut Literatury”. 


piątek, 19 stycznia 2024

Płonący wieżowiec

Pamiętam pierwsze spotkanie z twórczością Stanisława Czycza. Lata 90. XX w., wyprzedawano księgozbiór biblioteki największej, upadłej fabryki w mieście – wszystkie książki po symbolicznej złotówce. Ech, dowiedziałem się o tej wyprzedaży zbyt późno, a i tak czułem się jak niedopity w browarze. I to właśnie wtedy, przy okazji prowadzenia swoich książkowych wykopalisk natrafiłem na książkę zatytułowaną „Ajol”, a w niej na „Anda”, opowiadanie poświęcone Bursie. Autorem książki był Stanisław Czycz. Dzień lub dwa dni później natrafiłem jeszcze na „Tła” – zbiór wierszy z końca lat pięćdziesiątych. Prozę kupiłem od razu, wiersze ze względu na okropne zawilgocenie i luźne kartki (i to bynajmniej nie z powodu częstego wypożyczania – karta biblioteczna była pożółkła, ale nigdy nie była wypełniana) pozostawiłem na zmielenie. Nie ma to żadnego wymiaru symbolicznego, ponieważ po latach „Ajola” gdzieś zagubiłem (dziś mam „Anda” w antologii polskiej noweli współczesnej i „Wybór wierszy” z 1979 roku).

Kim był Stanisław Czycz? Na legendę poety wyklętego pomimo wrodzonych predyspozycji umarł zbyt późno – w wieku 67 lat i prozaicznie – na zawał serca. Nigdy nie wychodził z knajpy przez szybę jak Wojaczek, ani nie wędrował po świecie jak Stachura. Egzystował wpisany w cztery kąty swojego mieszkania w krakowskim Domu Literatów, samotny, lękający się otaczającej go rzeczywistości, bezradny w najprostszych sytuacjach życiowych. Tak jak i oni „nadwrażliwy”, ale zbyt skromny i cichy, żeby mógł być zauważony. Zresztą sam dobrowolnie skazywał się na niebyt, opowiadał, że nigdy nie był w Kościele Mariackim ani na Wawelu, a żył przecież w Krakowie! Przez kilka lat mieszkał przy Krupniczej z Adamem Macedońskim, malarzem, rysownikiem, działaczem niepodległościowym, skazany na naloty podpitego Ireneusza Iredyńskiego, Jana Himilsbacha i innych. Abnegat, bez stałego etatu, utrzymujący się z pisania i ze skromnej renty. Jednocześnie człowiek chory – leczył się na raka skóry i ogarnięty zrozumiałym lękiem przed śmiercią – popadał w coraz większą depresję. „Poeta katastroficzny” tak najlepiej można by go określić. Nie dbał o swoje interesy, robienie kariery. Nie potrzebował dużo, skromny człowiek, nawet za bardzo. Potem dopiero zaczął dbać o dom, gdy się ożenił. Justyna Sobolewska w „GW” (przy okazji wznowień jego książek prozatorskich przez Wydawnictwo literackie) napisała o nim: „Niedawno ulica, przy której stoi dom Czycza, została nazwana jego nazwiskiem. Dom rodzinny pozostał w niezmienionym stanie - przez zbitą szybę można zajrzeć do środka. Widać ścianę, którą w ostatnich latach życia Czycz remontował. Był perfekcjonistą. Przepisywał stronę z powodu źle wstawionego przecinka. Podobnie nad tą ścianą pracował pod sam koniec życia z determinacją, ale i bezskutecznie”.

Jako poeta narodził się w sposób nietypowy i zarazem typowy. Absolwent Liceum Elektrycznego pojawił się na początku lat 50. w Kole Młodych przy Krakowskim Oddziale ZLP zabierając ze sobą „swoje” wiersze, wśród których znalazło się kilka tekstów wyklętego już naówczas w kraju Czesława Miłosza. Opiekujący się młodymi poetami Adam Włodek natychmiast rozpoznał mistyfikację. Ale - jak pisał potem we wspomnieniach - "własne teksty kandydata na członka Koła stanowiły wystarczającą podstawę do przyjęcia". Wystarczyło kilka lat, aby pojawił się jako debiutant w znakomitym towarzystwie Drozdowskiego, Herberta, Białoszewskiego i Harasymowicza w „Życiu Literackim”. W swoich wierszach próbował opisać „chaos świata”. Pesymizm tych tekstów, poczucie zagrożenia fascynują jego dzisiejszych czytelników, w tym mnie, który „akcję” swojej debiutanckiej książki „zamknął” w czterech ścianach hostelu.

Ostatnie lata życia to ciągła walka z nawrotami pogłębiającej się depresji. Coraz głębiej wtopiony w tło niechętnie wychodził z domu, bo świat jawił mu się jako nieustanne zagrożenie. Stanisława Czycza – jego postać i twórczość idealnie określiła Wisława Szymborska nazywając go „mistrzem cierpienia”, ale też „artystą-cyganem”. Włodzimierz Jurasz wspominając Czycza na łamach „Dziennika Polskiego” przytacza wywiad, jaki ten udzielił Krzysztofowi Lisowskiemu, wspominał w nim podróż pociągiem, podczas której podsłuchiwał parę młodych ludzi rozmawiających o jego pisarstwie. – „To mogłeś im się przedstawić” - stwierdził Lisowski. – „Co?... przecież by mi... oni to byli państwo... ubrani porządnie, czyści, zadbani... ja przy nich jak psubrat... kieszeń mi się u spodni rozrywała i strzępiły się nogawki, i przy koszuli kołnierzyk... no przecież widywałeś mnie jak chodzę, bo ja tak przez lata” - odpowiedział poeta.

„And” to hołd złożony przyjacielowi, z którym razem pił wódkę, wędrował po podkrzeszowickich lasach, kłócił się i godził, rozmawiał o poezji i naśmiewał się z kolegów-literatów goniących za aktualnie obowiązującą koniunkturą polityczną. Ten przyjaciel - Andrzej Bursa, bo o nim jest mowa - zmarł 15 listopada 1957 roku, tuż po powrocie z odbywającego się w Poznaniu zjazdu młodych pisarzy. Czycz, towarzysz ostatnich dni życia Bursy, opisał te wydarzenia we wspomnianym opowiadaniu, a także przeżył go o prawie 40 lat żyjąc wciąż tak, jakby przyszło mu mieszkać w płonącym wieżowcu.

wtorek, 16 stycznia 2024

Chichot (z) poezji

Od dłuższego już czasu nie śnią mi się nowe frazy do wierszy. Kiedyś tak. Śnię za to rozmaite projekcje związane z tzw. uprawianiem poezji. W jednym z moich snów jestem na spotkaniu autorskim, na którym nie mogę/nie chcę (?) przeczytać swoich wierszy. Argumenty za „nieczytaniem” podpieram nadbudową, na którą składa się filozofia, psychologia, socjologia i psychiatria. Recytuję je jednym tchem, w ramach zwartego bloku, którego nie da się naruszyć najbardziej twardą kontrargumentacją. Podziwiam siebie za to (we śnie, tu przypomnę). Część republiki publiki reaguje owacją na stojąco, natomiast inna jej część wymownie milcząc, wychodzi.

sobota, 13 stycznia 2024

Debiut Adriana Korlackiego w IM


O książce:

 

W debiutanckim tomie Adriana Korlackiego „ćwiczenia na długich czasach” to właśnie wykształcona świadomość odrębności zgłębianego języka, a zarazem pokora wobec jego koniec końców niezgłębionej natury i rozlicznych struktur, grają pierwsze skrzypce. Jest bowiem Korlacki w swoich nowych wierszach równie zanurzony w literackiej tradycji, co do niej zdystansowany, równie obyty w bogactwie rozmaitych dykcji, lecz świadomie kontestujący oczywiste ścieżki, jakimi współczesna liryka polska w większości, często bezrefleksyjnie, podąża. Na wielu poziomach są to wiersze zanurzone w nurtach tak pozornie odległych jak liryka konfesji czy ośmielonej wyobraźni, autor nie stroni też od kulturowego a nawet popkulturowego rekwizytorium, by jednocześnie wydać się nie raz nie dwa klasycyzującym o’harystą (sic!). Wszystko to ułożone w przemyślaną opowieść, usianą błystkami wpadających w ucho fraz, kołyszącą regularnym rytmem, momentami wręcz kojącą, innym razem zaś – niepokojącą. Z pewnością niepoślednią rolę pełni w tych wierszach krajobraz; autor, urodzony w Jaworznie, od lat mieszkający w Krakowie, związany ze specyficznym spleenem tak Śląska jak Nowej Huty, za tło, a częstokroć i współbohatera kreślonych historii obiera owiane mgiełką nostalgii postindustrialne, księżycowe pejzaże, jakby zza okna miarowo sunącego pociągu. W powodzi nowych książek poetyckich, autorek i autorów starszych i młodszych, z której wyłania się pewien obraz poezji polskiej today, ten głos brzmi czysto i osobno, zaskakująco dojrzale, znajomo, lecz autentycznie i świeżo, niczym żwawy kontrapunkt wobec udeptanych, nazbyt łatwych ścieżek. Spójność, konsekwencja i odważna powściągliwość czyni tę propozycję nie tylko interesującą, ale na mapie współczesnej polskiej liryki ważną i w dobie dyskusji nad jej losami po prostu potrzebną.

 

Marta Podgórnik

 

 

ADRIAN KORLACKI - urodzony w 1989 r. w Jaworznie. Poeta, fotograf. Laureat konkursów literackich w tym zdobywca pierwszego miejsca w XXX OKP im. Rafała Wojaczka w Mikołowie. Mieszka w Nowej Hucie.

 

 

Adrian Korlacki "Ćwiczenia na długich czasach"

Instytut Mikołowski, 2023

Redakcja : Maciej Melecki

Stron: 40

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

ISBN 978-83-65250-57-5

 

czwartek, 11 stycznia 2024

Książka Tomasza Hrynacza w IM


 O książce:

 

Wiersze z tomu Lallen Tomasza Hrynacza jawią się jako semantyczne przesunięcia w pola, gdzie panuje chaosmos komunikacyjnego szumu, coraz bardziej anonimowego, a przez to coraz bardziej pospólnego - jako polifonia bezładu świata i naszych nieustannych z nim potyczek. Nie wiadomo już, kto jest nadawcą, a kto odbiorcą. Role się niejako same znoszą i przez to anihilują punkty wyjścia oraz dojścia. Treści ujawniają się nieco sinusoidalnie i biegną mocno meandrycznie. Stają się przez to - ponieważ często są tak właśnie konfigurowane w sekwencjach poszczególnych odsłon - już samozwrotne, ruchliwe jak plazmatyczne cząstki. Taki jest przepływ tej kakofonii w głośniku wiersza, albowiem każdy z tych wierszy jest wypełniony zbitkami lub odłamkami słownymi, które stają się zarazem powidokami fragmentów świata mocno już uwewnętrznionego, niedającego się przedstawić w sposób ciągły czy kolisty, lecz właśnie jako suma danych rozbić spajanych tylko samorzutną narracją. Każda fraza jakby mocno to okazywała - pierzchnięcia treści, które mają postać skurczonych oznajmień, a które stają się przez to matrycą wiedzy rozpadu. Słowa zapomniane lub niewystępujące już w ogóle w polszczyźnie dodają tym wierszom i wigoru, i enigmatyczności; podrasowują też ekspresję całego języka wiersza, czyniąc zeń o wiele bardziej wyboistą wypowiedź. Stąd, być może, uczucie porywistości mrowiących wirów, które ni stąd ni zowąd nagle się zawiązują w trakcie lektury, i tak samo nagle się rozpływają. Słyszymy bowiem nieustannie strzępiące się pasma, które na siebie nachodzą, i nie wiadomo już skąd ani dokąd podążają, dokonując, tym samym, tematycznej zatraty. Foniczna wydzieranka służąca wzmocnieniu budowanego przez autora idolektu - owego indywidualnego totemu. Wielce to inny ton(m) - widmontologiczny.

 

Maciej Melecki

 

 

TOMASZ HRYNACZ urodził się 1 grudnia 1971 roku. Autor tomów poetyckich: „Zwrot o bliskość” (1997) „Partycje oraz 20 innych wierszy miłosnych” (1999), „Rebelia” (2001), „Enzym” (2004), „Dni widzenia” (2005), „Praski raj” (2009) „Prędka przędza” (2010), „Przedmowa do 5 smaków” (2013) „Noc czerwi” (2016), „Dobór dóbr” (2019), „Pies gończy” (2021), „Emotywny zip” (2021). Tłumaczony m.in. na angielski, chorwacki, czeski, kataloński, niemiecki, rosyjski i serbski. Mieszka w Świdnicy Śląskiej.


Tomasz Hrynacz "Lallen"

Instytut Mikołowski, 2023

Redakcja : Maciej Melecki

Stron: 78

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

ISBN 978-83-65250-64-3

wtorek, 9 stycznia 2024

Tomasz Hrynacz i Adrian Korlacki w IM


12.01.2024, GODZ. 18:00 – SPOTKANIE AUTORSKIE TOMASZA HRYNACZA – PROMOCJA TOMU ”LALLEN” (IM, 2023) I ADRIANA KORLACKIEGO – PROMOCJA DEBIUTANCKIEGO TOMU „ĆWICZENIA NA DŁUGICH CZASACH” (IM, 2023).

Prowadzenie: Maciej Melecki i Krzysztof Siwczyk.

O książkach:

Wiersze z tomu Lallen Tomasza Hrynacza jawią się jako semantyczne przesunięcia w pola, gdzie panuje chaosmos komunikacyjnego szumu, coraz bardziej anonimowego, a przez to coraz bardziej pospólnego - jako polifonia bezładu świata i naszych nieustannych z nim potyczek. Nie wiadomo już, kto jest nadawcą, a kto odbiorcą. Role się niejako same znoszą i przez to anihilują punkty wyjścia oraz dojścia. Treści ujawniają się nieco sinusoidalnie i biegną mocno meandrycznie. Stają się przez to - ponieważ często są tak właśnie konfigurowane w sekwencjach poszczególnych odsłon - już samozwrotne, ruchliwe jak plazmatyczne cząstki. Taki jest przepływ tej kakofonii w głośniku wiersza, albowiem każdy z tych wierszy jest wypełniony zbitkami lub odłamkami słownymi, które stają się zarazem powidokami fragmentów świata mocno już uwewnętrznionego, niedającego się przedstawić w sposób ciągły czy kolisty, lecz właśnie jako suma danych rozbić spajanych tylko samorzutną narracją. Każda fraza jakby mocno to okazywała - pierzchnięcia treści, które mają postać skurczonych oznajmień, a które stają się przez to matrycą wiedzy rozpadu. Słowa zapomniane lub niewystępujące już w ogóle w polszczyźnie dodają tym wierszom i wigoru, i enigmatyczności; podrasowują też ekspresję całego języka wiersza, czyniąc zeń o wiele bardziej wyboistą wypowiedź. Stąd, być może, uczucie porywistości mrowiących wirów, które ni stąd ni zowąd nagle się zawiązują w trakcie lektury, i tak samo nagle się rozpływają. Słyszymy bowiem nieustannie strzępiące się pasma, które na siebie nachodzą, i nie wiadomo już skąd ani dokąd podążają, dokonując, tym samym, tematycznej zatraty. Foniczna wydzieranka służąca wzmocnieniu budowanego przez autora idolektu - owego indywidualnego totemu. Wielce to inny ton(m) - widmontologiczny.

Maciej Melecki

W debiutanckim tomie Adriana Korlackiego „Ćwiczenia na długich czasach” to właśnie wykształcona świadomość odrębności zgłębianego języka, a zarazem pokora wobec jego koniec końców niezgłębionej natury i rozlicznych struktur, grają pierwsze skrzypce. Jest bowiem Korlacki w swoich nowych wierszach równie zanurzony w literackiej tradycji, co do niej zdystansowany, równie obyty w bogactwie rozmaitych dykcji, lecz świadomie kontestujący oczywiste ścieżki, jakimi współczesna liryka polska w większości, często bezrefleksyjnie, podąża. Na wielu poziomach są to wiersze zanurzone w nurtach tak pozornie odległych jak liryka konfesji czy ośmielonej wyobraźni, autor nie stroni też od kulturowego a nawet popkulturowego rekwizytorium, by jednocześnie wydać się nie raz nie dwa klasycyzującym o’harystą (sic!). Wszystko to ułożone w przemyślaną opowieść, usianą błystkami wpadających w ucho fraz, kołyszącą regularnym rytmem, momentami wręcz kojącą, innym razem zaś – niepokojącą. Z pewnością niepoślednią rolę pełni w tych wierszach krajobraz; autor, urodzony w Jaworznie, od lat mieszkający w Krakowie, związany ze specyficznym spleenem tak Śląska jak Nowej Huty, za tło, a częstokroć i współbohatera kreślonych historii obiera owiane mgiełką nostalgii postindustrialne, księżycowe pejzaże, jakby zza okna miarowo sunącego pociągu. W powodzi nowych książek poetyckich, autorek i autorów starszych i młodszych, z której wyłania się pewien obraz poezji polskiej today, ten głos brzmi czysto i osobno, zaskakująco dojrzale, znajomo, lecz autentycznie i świeżo, niczym żwawy kontrapunkt wobec udeptanych, nazbyt łatwych ścieżek. Spójność, konsekwencja i odważna powściągliwość czyni tę propozycję nie tylko interesującą, ale na mapie współczesnej polskiej liryki ważną i w dobie dyskusji nad jej losami po prostu potrzebną.

Marta Podgórnik


TOMASZ HRYNACZ urodził się 1 grudnia 1971 roku. Autor tomów poetyckich: „Zwrot o bliskość” (1997) „Partycje oraz 20 innych wierszy miłosnych” (1999), „Rebelia” (2001), „Enzym” (2004), „Dni widzenia” (2005), „Praski raj” (2009) „Prędka przędza” (2010), „Przedmowa do 5 smaków” (2013) „Noc czerwi” (2016), „Dobór dóbr” (2019), „Pies gończy” (2021), „Emotywny zip” (2021). Tłumaczony m.in. na angielski, chorwacki, czeski, kataloński, niemiecki, rosyjski i serbski. Mieszka w Świdnicy Śląskiej.

ADRIAN KORLACKI - urodzony w 1989 r. w Jaworznie. Poeta, fotograf. Laureat konkursów literackich w tym zdobywca pierwszego miejsca w XXX OKP im. Rafała Wojaczka w Mikołowie. Mieszka w Nowej Hucie.

piątek, 5 stycznia 2024

Z Archiwum P. (48)

XVII Turniej Jednego Wiersza „Stachura pozostałym” w Zgierzu, listopad 2009 roku. Impreza rozpoczęła się w symbolicznym miejscu - na pętli tramwajowej na placu Kilińskiego. To o tym miejscu poeta Stachura napisał (...) "... gdzie się szukać, to znaczy jak doprowadzić do tego, żeby stanęli naprzeciw siebie; wtedy już by się można, myślę, rozpoznać łatwo (...) ludzi sobie nieznajomych, ale tej samej konstelacji..." Tak więc tworzyliśmy wówczas konstelację jak na załączonej fotografii; z Arturem Fryzem, Maciejem Robertem i Kacprem Płusą (foto wykonał Krzysztof Kleszcz).

wtorek, 2 stycznia 2024

Książka Michaela Krügera w IM


MICHAEL KRÜGER „W LESIE, W DREWNIANYM DOMKU. IM WALD, IM HOLZHAUS”. Przełożył Paweł Marcinkiewicz

O książce: 

W prawdziwym świecie ludzie czytają wyłącznie poezję. Pytają: Jak wiele nieskończoności może w sobie zmieścić jeden wiersz? Wiersze Michaela Krügera – w arcydzielnym przekładzie Pawła Marcinkiewicza – pokazują, że dostatecznie wiele, by odgonić każdą ciemność. I zaprosić do naszego świata dzień jaśniejszy, spełniony. Taki, który się pamięta. To nie jest poezja łatwego pocieszenia. To poezja, która przywraca proporcje.

Łukasz Musiał

Michael Krüger: niemiecki poeta, powieściopisarz i eseista, autor ponad trzydziestu książek, wieloletni dyrektor wydawnictwa Carl Hanser Verlag, przyjaciel i wydawca Zbigniewa Herberta, Tadeusza Różewicza, Adama Zagajewskiego i Ryszarda Krynickiego. Mieszka w Allmannshausen pod Monachium.

Paweł Marcinkiewicz: polski poeta, tłumacz i akademik, autor ponad dziesięciu książek, profesor Uniwersytetu Opolskiego oraz Akademii Nauk Stosowanych w Raciborzu. Tłumaczył m.in. Seamusa Heaneya, Johna Ashbery’ego i Roberta Hassa. Mieszka w Opolu.

Michael Krüger "W lesie, w drewnianym domku"


Recenzent: dr hab. Łukasz Musiał, prof. UAM
Konsultacja językowa: Daniela Gurok, Dirk Uffelmann
Redakcja: Maciej Melecki

Wydanie: I, 2023 r.

Format: A5 (145 x 205 mm)

Stron: 270

Przekład tej książki został sfinansowany dzięki grantowi z Instytutu Goethego.

Projekt współfinansowany przez PGE Fundacja.