poniedziałek, 30 stycznia 2023

Wybór wierszy Aleksandra Jurewicza w IM


Nakładem Instytutu Mikołowskiego im. Rafała Wojaczka ukazała się książka Aleksandra Jurewicza Wiersze prawie wszystkie.

„Wiersze prawie wszystkie” Aleksandra Jurewicza – obszerny wybór z całej dotychczasowej twórczości poety, poczynając od „Po drugiej stronie” (1978), poprzez słynny poemat „Lida” (1990), aż po wiersze ostatnie – to książka piękna i istotna. Zakomponowane na nowo liryki – bo przecież „wiersze prawie wszystkie” to, w niezwykły sposób, odrębna, nowa rzecz poetycka – budują przejmujący wizerunek, „autoportret”, ich bohatera. Są dramatycznym monologiem, utrwaleniem i próbą ocalenia doświadczenia indywidualnego, osobistego. A jednocześnie w tym głęboko osobistym zapisie obecne jest także nasze wspólne, „historyczne” doświadczenie: natychmiast rozpoznajemy wyraziste, mocne obrazy najważniejszych momentów zbiorowej naszej biografii ostatnich kilkudziesięciu lat. To zresztą była zawsze charakterystyczna cecha – i wartość! – świetnej liryki Jurewicza: połączenie tego, co „osobiste”, z doświadczeniem wspólnym, niekiedy w wyrazistej pokoleniowej perspektywie. Dlatego ta poezja tak blisko, tak intensywnie towarzyszy nam od tylu już lat. Jest prawdziwie istotnym zapisem, utrwaleniem, ocaleniem – poruszająca, przemawiająca do każdego wyrazistym, rozpoznawalnym głosem „jednego z nas”.

Bronisław Maj

ALEKSANDER JUREWICZ - (ur. 1952Lidzie) − poeta, prozaik i eseista. Autor tomów wierszy: „Sen, który na pewno nie był miłością” (1974, arkusz poetycki), „Po drugiej stronie” (1977), „Nie strzelajcie do Beatlesów” (1983), „Jak gołębie gnane burzą” (1990), „Dopóki jeszcze... i inne wiersze” (1991) oraz książek prozatorskich: „W środku nocy” (1980), „Lida” (1990), „Pan Bóg nie słyszy głuchych” (1995), „Życie i liryka” (1998), „Prawdziwa ballada o miłości” (2002), „Popiół i wiatr” (2005), ,„Dzień przed końcem świata” (2005), „Samotnia” ( 2019). Laureat nagród: 1990 – Nagroda Czesława Miłosza (za „Lidę”), 1991 – Nagroda Fundacji Marii i Jerzego Kuncewiczów, 1996 – Nagroda Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury, 2002 i 2012 – Nagroda Prezydenta Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury. Mieszka w Gdańsku.

Aleksander Jurewicz „Wiersze prawie wszystkie”

Wybór wierszy
(1975-2002)

Instytut Mikołowski, 2022

Redakcja: Maciej Melecki

Stron: 116

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

ISBN 978-83-65250-14-8

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury - państwowego funduszu celowego.

sobota, 28 stycznia 2023

Życie wewnętrzne (33)


„(…) Największy wkład Smith w punka nie jest muzyczny, ale folklorystyczny. Podobnie jak bitnicy, kultywowała mityczny światopogląd i pielęgnowała go własną twórczością. Skłonna do kultu bohaterów, Smith zgrzytała zębami nad utraconymi ikonami, takimi jak Jim Morrison czy Rimbaud, preferując martwych artystów, ponieważ nie stanowili oni dla niej konkurencji. Była też, i nadal jest, orędowniczką Burroughsa. W wywiadzie udzielonym podczas Louisiana Literature Festival w 2012 roku, Smith podzieliła się pewną mądrością, którą on jej przekazał. <<Kiedy byłam bardzo młoda i zmagałam się z problemami, William Burroughs powiedział: Buduj dobre imię, dbaj o czystość swojego nazwiska. Nie idź na kompromisy. Nie martw się o zarabianie pieniędzy czy sukces. Troszcz się o to, aby dobrze wykonywać swoją pracę, dokonywać właściwych wyborów i chronić swoją twórczość. Jeśli zbudujesz swoją reputację, z casem twoje nazwisko stanie się twoją walutą>>.

Smith zaczęła budować swoje nazwisko jako regularna performerka w St Mark’s Poetry Project, gdzie towarzyszył jej na gitarze Lenny Kaye. Może wydawać się to dziwnym, że wieczorek poetycki posłużył jako salwa otwierająca nową walkę z establishmentem. Ale tak samo było ze Skowytem Ginsberga, beatnikowskim wystrzałem, który usłyszał cały świat. Wystąpienie Smith w St Mark’s było galwanizującym momentem dla nowego pokolenia artystycznych renegatów. I wtedy, jak na zawołanie, pojawił się ten pozornie starożytny byt zwany Williamem S. Burroughsem. <<Pierwszą osobą, która powiedziała m, że Burroughs jest w mieście, była Patti Smith>> (…) Ogłosiła jego przybycie ze sceny St Mark’s Poetry Project, jakby to był ruch o znaczeniu militarnym. <<- Pan Burrouhs wrócił do miasta – krzyknęła. – Czy to nie wspaniałe!>> (…)”.

Casey Rae, William S. Burroughs i kult rock’n’rolla. Przekład Robert D. Hloniontko. Wyd. vis-à-vis etiuda. Kraków 2022.

poniedziałek, 23 stycznia 2023

Jaskulana w Domu Literatury


Dom Literatury w Łodzi zaprasza na wyjątkowe wydarzenie literackie, podczas którego jego uczestnicy upamiętnią wybitnego polskiego i łódzkiego poetę, Zdzisława Jaskułę.

26 stycznia spotkamy się na Wschodniej 49 o 17:00, by wspólnie przespacerować od domu Jaskułów do Domu Literatury, gdzie odbędzie się minikoncert Jacka Bieleńskiego oraz czytanie wierszy Jaskuły w wykonaniu Wojciecha Oleksiewicza oraz Przemysława Dąbrowskiego. Ta część wieczoru zacznie się o 18:00. Zapraszamy.

piątek, 20 stycznia 2023

Z Archiwum P. (40)

Nigdy nie należałem do grupy poetyckiej. Nigdy też nie czułem się częścią wyimaginowanej „dykcji łódzkiej”. Nie lubię się zrzeszać; zrzeszenia i stowarzyszenia nie są dla mnie. Nie pamiętam już, jakim więc cudem wziąłem udział w 2. Forum Grup Poetyckich Województwa Łódzkiego w Piotrkowie Tryb. Pamiętam za to, że na offie tego wydarzenia zorganizowanego w październiku 2016 roku przez Łódzki Dom Kultury był świetny flow; kolacja z dobrym winem dla kilkunastu osób i znakomity, odprężający nocleg na terenie KOŚCIoŁA AKADEMICKIEGO PANIEN DOMINIKANEK PW. MATKI BOŻEJ ŚNIEŻNEJ. Zdążyliśmy też urwać się z zaprogramowanej przez organizatorów wycieczki na piotrkowską starówkę, żeby trochę pojazzować. 

poniedziałek, 16 stycznia 2023

Korespondencja (46)


Do HOSTELU dotarła nowa książka Bogadana Prejsa lękopisy dla kotanki (Wyd. Instytut Mikołowski, 2022). Podobno jednym z symptomów starzenia się jest chęć posiadania zwierzaka (papugi, kanarka, psa, kota, rybek akwariowych), która w latach burzliwej młodości w ogóle nie wchodziła w rachubę. Jeśli miało się wcześniej pupila, to wyłącznie w wieku dziecięcym. Adopcja na stare lata – zdaniem osób z upodobaniem zajmujących się przyklejaniem do pleców danego delikwenta fiszki z napisem „Uwaga, dziaders!”– to typowe zachowanie człowieka w jego schyłkowym okresie. Tacy, których imiona skrywa stopka redakcyjna wielu młodoliterackich czasopism nie opublikują ci nawet kawałka wiersza, bo skończyłeś dwadzieścia pięć lat (i co gorsza, już dwadzieścia pięć lat temu). Chrzanić ich, życząc sobie we własnym otoczeniu więcej „dziadersów”, którzy są niczym brodaty, śmierdzący przetrawionym alkoholem, wytatuowany jeździec Hells Angels, z czułością przytulający puszystego kotka do zoranej życiem twarzy.

Warto także jednym zdaniem wspomnieć o związanych z powyższymi faktami zagrożeniach. Zwykle najgorsze teksty na Turniejach Jednego Wiersza prezentują autorzy w wieku senioralnym w swoich przydługich utworach o kociej tematyce. Co oczywiste,  Bogdanowi Prejsowi takie się nie przydarzają. Jego wiersze tworzą otwarty kanał nadający non stop (jak TVN 24), lecz nie newsy, ale „lękopisy” z rzeczywistości. A, że przy okazji tej transmisji ich nadawca często komunikuje się werbalnie i niewerbalnie z kotem („kotanką”) wynika prawdopodobnie z tego, iż pewne kluczowe tematy o wiele szybciej pojmują zwierzęta (niemi, ale uważni słuchacze naszych monologów), niż ludzie. Ów przekaz obejmuje zarówno „złotą Polskę” (w jej schizofrenicznym wydaniu), jak i cały tom, który poniekąd jest pokoleniową deklaracją, „polotem po winylu dylana”, po którego ideałach z lat 60., a zwłaszcza  z lat 80. XX w. pozostał wylewający się z odbiornika telewizyjnego „faszyzm i słodki odór szamba patriotyzmu”.

Jaki jest zatem wybór? „Trzeba żyć”, jak powiada Mietek Lewandowski, bohater innej bajki, spisanej przez Andrzeja Stasiuka w Opowieściach galicyjskich, zinterpretowanej potem przez Dariusza Jabłońskiego, reżysera filmu Wino truskawkowe. Podmiot liryczny lękopisów dla kotanki, zatem żyje, funkcjonując pomiędzy powszedniością dnia i jego świątecznymi rytuałami (niedziela, najgorszy dzień tygodnia, zaś celebracji ostatniego dnia roku towarzyszą życzenia „udanego nowego mroku”). Współuczestniczy (w „stylu sportowym statycznym”) w rozgrywaniu tej fikcji, choćby podczas zabawy/gry z kotką, której rzuca zmięte w kulkę „paragony wypełnione grozą”, ewentualnie w czasie nieudanego czatu z potencjalną kandydatką do bliższego zapoznania.  

Można stawiać tym wierszom zarzut, że są przede wszystkim wyrazem niezgody na zmieniające się nazbyt szybko otoczenie (przeważnie na gorsze), że to utyskiwania jakiegoś boomera i tym samym gorliwie prezentować gotowość do pudrowania syfa i malowania trawnika na zielono. Tymczasem taka jest kolej rzeczy, że świat najpierw należy do nas, a potem bez skrupułów nas porzuca. Nieważne, czy z kotem trzymanym na kolanach, czy bez kota. I o tym napisał Prejs: „Poeci umierają marnie, dwudziestosiedmioletni muzycy odchodzą w chwale”. Hej!

piątek, 13 stycznia 2023

Hi, hi, „Afront”



W najnowszym numerze „Afrontu” chichotam z poezji (to drugi i ostatni odcinek cyklu), ale to głównie „śmiech przez łzy”. A wszystko to w ramach stałego felietonu, z którym od dłuższego już czasu goszczę na łamach kwartalnika. Dla zainteresowanych wyimek z anonsowanego tekstu.

poniedziałek, 9 stycznia 2023

Wysogląd i Dziechciarz w IM


 

Instytut Mikołowski zaprasza na pierwsze spotkanie w nowym roku! Gośćmi spotkania będą: pisarz ROMAN WYSOGLĄD i OLGERD DZIECHCIARZ - poeta, prozaik, felietonista i prezes Fundacji Afront.

13.01.2023 r. godz. 18.

ROMAN WYSOGLĄD urodził się w Krakowie. Jako poeta debiutował w 1970 roku; jako prozaik – dwa lata później. Był współzałożycielem Grupy poetyckiej 848. Wydał: „Przekrętkę” – tom opowiadań (Warszawa 1985), „Moskwę za trzy dni” – powieść (Warszawa 1985), „Obudzonego o zmierzchu” – czarny kryminał (Kraków 1988), „Codziennie i przez cały czas” – powieść (Warszawa 1989), „Dzieci niespecjalnej troski” – opowiadania (1989), „Nie ma w nas ciepła” – opowiadania (1990) oraz powieść „Smutne poranki, radosne wieczory” (2015). W 2019 roku Fundacja Kultury AFRONT wydała jego tom wierszy wybranych „Melduję wykonanie zadania”, a w 2020 powieść „Chorzy na Polskę”. Oprócz wyżej wymienionych prozy ukazały się także jego książki poetyckie: „Na granicy do niczego” (2008), „Ręczna historia hamulca” (2013), „Poetą nie wypada bywać w każdej chwili życia” (2012), „Wiersze tak zwanego pierwszego kontaktu” (2012), „Na chuj poecie wyobraźnia” (2011), „Prawda bez potwierdzenia odbioru” (2012), „Nie istnieje nic konkretnego poza pustką” (2012), „Rozkojarzone drobiazgi z pogranicza snu i wyobraźni” (2012), „Na skrzyżowaniu siebie” (2013). Poza tym wydał też „Poczet potworów krakowskich” (2014), w którym opisał ponad 130 znajomych oraz miejsc w Krakowie szczególnie mu bliskich, z których większość już nie istnieje. Regularnie, co dwa lata, drukuje nowe rzeczy w „Twórczości”. Uhonorowano go także nagrodami: im. Andrzeja Bursy (1986) oraz im. Natalii Gall (także 1986) za najlepszy tom opowiadań w kraju („Przekrętka”).

sobota, 7 stycznia 2023

Korespondencja (45)


Do HOSTELU poczta dostarczyła książki Piotra Przybyły Analfabeta (BWA, Olkusz 2022) i Przemysława Wechterowicza Wnętrze mężczyzny jest wspaniałe (Fundacja Kultury AFRONT, Bukowno 2022). Poezja Piotra Przybyły to dzieło totalne; albo od razu stajesz się fanem słynnego „bakłażana”, albo się w ogóle na niego nie załapujesz. Sam Przybyła niekiedy twierdzi, że poezja „to broń (rekreacyjna)” i zaraz potem robi czytelnikowi kolejnego psikusa w postaci lektury wspólnego, stawiając go w roli małomiasteczkowego głupka, który ma kłopoty ze sprokurowanym przez poetę żartem (?), wariantem poezji konkretnej (?), zbiorem liter z ukrytym przekazem (o, tak!). I kiedy Piotr Przybyła znów pojawia się z kolejnymi wierszami zebranymi tym razem w książce pod tytułem Analfabeta, to choć nie ma to tym razem nic wspólnego z dekompozycją tekstu, znowu brzmi podejrzanie. Tym tomem Przybyła w 2021 roku wygrał XVII OKP im. Kazimierza Ratonia w Olkuszu, którego nagrodę główną stanowiło wydanie książki laureata. Dopatruję w tym fakcie czegoś deklaratywnego, jakiegoś gestu przekierowującego poetę na stronę zamierzonej marginalności, bo w końcu nową propozycje poetycką Piotra Przybyły bez większych problemów przyjęłoby do druku (i to bez konkursu) każde wydawnictwo w tym kraju parające się poezją. Jednak nowym wierszom bliżej jest do okolic debiutu niż do manowców (te nadal odnaleźć można w języku, w surrealnych skojarzeniach i frazach wykorzystujących nieoczywiste rekwizyty). Na kartach Analfabety znów pojawia się znany z Apokalipsy. After Party flow, nawracające lekturowe odczucie, że autorem tych wierszy jest kosmita przypadkiem tylko uwięziony na planecie Ziemia. Nie mogłem wyjść ze zdumienia, z jakich właściwie powodów Piotr Przybyła bywa zaliczany do tzw. nurtu poezji zaangażowanej, w końcu temu co robi literacko znacznie bliżej jest do poezji zaaranżowanej. Na wskroś oryginalnej i indywidualnej. Bardzo dobrej i z gruntu niedeklaratywnej. Stąd z pełną świadomością popełniam freudowską pomyłkę, tytułując wydaną w Olkuszu książkę Przybyły jako Analfabyty, ponieważ tom podporządkowany jest w głównej mierze afektywnej rzeczywistości – „kawalerce bezsensu”, z którą styka się autor lub któryś z jego aktualnych bytów („Pracoholizmem Sensu”) – jaką podmiot liryczny, przyjmując wcielenia męskie lub żeńskie stara się zreinterpretować, nadać jej sens, wytworzyć poczucie ładu i porządku, aby stała się w końcu Zero Waste. Stwarzającemu ją od nowa autorowi (Pocket Edition Demiurgowi) po wsze czasy przysługiwać będzie tajemnica (i biszkopt).

I nie ma w tym żadnego przypadku, że wydaną w tym samym olkuskim wydawnictwie książkę Przemysława Wechterowicza Wnętrze mężczyzny jest wspaniałe blurbem opatrzył...Piotr Przybyła. I przecież zawsze chodzi o wnętrza. I trudno mi o niej coś sensownego powiedzieć, ponieważ to wiersze, ściślej prozy poetyckie o mężczyźnie. I choć posiadam odpowiedni profil, zarost, no, może trochę gorzej jest z figurą, to nie zostałem wyposażony w typowe przymioty mężczyzny (nie zbudowałem domu, nie posadziłem drzewa, spłodziłem syna, niestety, toćka w toćkę podobnego do mnie). I pytam bynajmniej nie retorycznie, czy z mężczyzną Wechterowicza jest podobnie, czy jest on, jak ja jestem, niemęski? Otóż nie, to facet „z krwi i kości”, który nie byłby prawdziwym mężczyzną, gdyby nie był dopełniony przez kobietę. Zespolony z nią stanowi jedność, obecność kobiety jest dla tego na wskroś heteroseksualnego mężczyzny niezbędna jak oddychanie. I dlatego odczytuję Wnętrze mężczyzny jest wspaniałe jako epopeję o relacjach damsko-męskich, zbiór zapisków rozgrywanych na kanwie języka (poza czasem, poza światem). I słyszę w tych prozach poetyckich jak drga Membrana Dramatu (mógłby to chyba napisać Piotr Przybyła), bowiem pytanie, które mi się nasuwa na myśl brzmi: o którą kobietę chodzi? O tę inną? I myślę, że to też jest tom o nieoczekiwanej, spóźnionej miłości, o mężczyźnie w wieku męskim, któremu takie rzeczy się przydarzają. Lecz to historia projektowana (fikcja w fikcji), „wyciągnięta na światło dzienne” z literackiego laboratorium. I może to być opowieść o mężczyźnie w rozterce, w walce, w rozkroku. I też o mężczyźnie w związku, a opowiedziana wierszem story może być jego prequelem. „I TO się mogło zdarzyć, zdarzyło, zdarza się na oczach czytelnika” – podpowiada autor.  I jeśli oczekiwałem, że czytając książkę Wechterowicza dowiem się czegoś więcej również o sobie, wcale się nie zawiodłem. I gdybym był prawdziwym mężczyzną sam mógłbym podobną napisać. I gdybym nie stchórzył, mógłbym już nigdy się nie skleić. I byłbym podobny Wechtorowiczowi, i filiżance z chińskiej porcelany kruchej, jak kobieta i mężczyzna.

środa, 4 stycznia 2023

Pięć nowych wierszy w magazynie „Zakład”


Nowe wiersze w nowym „Zakładzie” (nr 4/23), po sąsiedzku z ziomalem Tomaszem Bąkiem, wśród wielu znakomitości. Zainteresowanych zapraszam do lektury – tutaj.

niedziela, 1 stycznia 2023

Nowa książka on the road

Z Nowym Rokiem nowym drukiem (tradycji musi stać się zadość, póki jest paliwo w jej pordzewiałym braku/baku). Plik z książką został wysłany na @ Wydawcy, który uprzedzony o wysyłce podobno nie spał (tak samo jak rok wcześniej), dyżurował (tak samo jak rok wcześniej), był podniecony lecz zachował trzeźwość (tak samo jak rok wcześniej, bo nie ma już zdrowia do zjebów-poetów).