W sieci znalazł się jubileuszowy numer Kwartalnika
Literacko-Artystycznego „sZAFa” (to już 15 lat!), a w nim m.in. przedruk
jednego z wywiadów autorstwa Roberta Rutkowskiego z cyklu „Jeszcze zdarzają się wiersze”.
Tym razem Robert rozmawiał ze mną o pochodzącym z tomiku Zwłoka wierszu
„Światłoczułość”. Ten „odkurzony” wywiad (który był wcześniej publikowany na
blogu Roberta, zanim jego wywiady przeprowadzane z autorami wierszy stały się
stałą rubryką „Arterii”) można przeczytać tutaj.
sobota, 31 marca 2012
piątek, 30 marca 2012
Pogłos
XXIX Turniej Jednego Wiersza
„Kobieta” w dniu dzisiejszym odbył się po raz pierwszy w nowej formule, która myślę,
sprawdziła się i jest dobrym znakiem na przyszłość. Na dobry początek wzięło w nim udział dziesięciu poetów i poetek, m.in. z Tomaszowa Mazowieckiego, z
Pabianic i z Łodzi. To o wiele więcej, niż ostatnio przyjeżdżało laureatów na
finałowe rozstrzygnięcie wówczas, kiedy „Kobieta” odbywała się na zasadach OKP.
Bywało, że na 6 osób nagrodzonych, do Tomaszowa po odbiór nagrody przyjeżdżały
dwie. Poza tym, tamta formuła była już nieco skostniała, nie wspominając o tym, że nie miała nic wspólnego z
mylnym nazywaniem jej TJW.
Randze tegorocznemu
rozstrzygnięciu nadała obecność Ewy Lipskiej i jej wieczór autorski
poprowadzony przez Barbarę Przybysz, na którym mieliśmy okazję obcować ze
znakomitą poetką i równie znakomitym człowiekiem. Poetka czytała wiersze z tomu
„Pogłos” oraz nowe wiersze z książki, która jak to zapowiedziała, ukaże
się drukiem 19 kwietnia (pt. „Droga Pani Szubert”).
Stąd samą przyjemnością było
wspólne typowanie wierszy do ustanowionych przez Miejską Bibliotekę Publiczną w
Tomaszowie Mazowieckim turniejowych nagród. Miło mi przyznać, że moje typy i
typy pani Ewy oraz Krzysztofa, pokryły się w stu procentach (wszyscy
żałowaliśmy, że mogliśmy przyznać tylko trzy nagrody, ponieważ była również
szansa na jedno, dwa wyróżnienia). Werdykt mieliśmy po około 10 minutach, i to przegłosowany
jednomyślnie.
Wyniki XXIX Turnieju Jednego
Wiersza „Kobieta” w Tomaszowie Mazowieckim
Jury w składzie:
Ewa Lipska – Przewodnicząca,
Krzysztof Stefaniak – Członek,
Piotr Gajda – Członek,
w dniu 30 marca 2012 roku, po
wysłuchaniu 10 wierszy zaprezentowanych przez ich autorów postanowiło przyznać
następujące nagrody:
I nagrodę – Robertowi
Rutkowskiemu z Łodzi za wiersz „Uroki” (600 zł.)
II nagrodę – Kacprowi Płusie z
Pabianic za wiersz „ekfaza wg obrazu infantka
tomasza sętowskiego” (400 zł.)
III nagrodę – Krzysztofowi
Kleszczowi z Tomaszowa Mazowieckiego za wiersz „Kobieta i mężczyzna w galerii” (200 zł.)
Robert Rutkowski
„Uroki”
Why
do I tell you these things?
You are not even here.
John Ashbery
Morze
chowa się w sobie coraz głębiej. Lato
obiera
ją ze skóry jak swój późny owoc.
Jeśli
wszystkim, co widzi, jest odbite światło,
to
za chwilę nie będzie już wokół nikogo,
kto
mógłby dać świadectwo mojego istnienia
i
wspólnej ślepej wiary w częstotliwość fali.
Dlaczego
nagle siedzi tu w twoim imieniu?
Czemu
smakuje tobą, kiedy ociemniały
zaczynam
się tłumaczyć na obce języki,
odmieniać
przez osoby z czasów dokonanych,
bo
nikt nie jest sam w sobie? Nie myśleć o nikim.
Nie
pozwolić ci stanąć teraz między nami.
Dać
jej szansę przez chwilę być sobą. A rano
nie
szukać w niej niczego. Nic mnie znajdzie samo.
(2012)
środa, 28 marca 2012
Julia and Julia
Za cały komentarz do dzisiejszego
wydarzenia niech posłuży krótkie: znakomity koncert! Ile w tym pozytywnego przesłania;
być świadkiem narodzin nowej gwiazdy na scenie muzycznej – mowa o Julii
Marcell. Miło, że jednym z przystanków na trasie promującej drugi album artystki
zatytułowany „June”, był m.in. Tomaszów Mazowiecki. Żadna z osób, która kilka
lat temu w internecie (za pośrednictwem strony Sellaband.com) „zrzuciła się” na
jej debiut „It Might Like
You”, nie straciła ani centa czy feniga – to była chyba jedna z najlepszych
inwestycji w ich życiu. Świadczą o tym dobitnie Paszport „Polityki”, siedem
nominacji do Fryderyków i Nagroda im. Grzegorza Ciechowskiego. Ale
najważniejsza w tym wszystkim jest muzyka: z jednej strony żywiołowa, z drugiej
niezwykle przestrzenna; z miejscem na klawisze i smyczki, awangardę i
stylistykę bliską Björk. Perfekcyjna wykonawczo i zarazem podana z luzem dostępnym
tylko największym wirtuozom rockowej ekspresji. Regina Spector, Kate Bush, Tori
Amos, Anna Calvi, Florence + The Machine, Julia Marcell, jasne – wszystko to „babskie
granie”, ale jakie babskie granie! Julia - drobna, przemiła dziewczyna,
niezwykle zdolna i niezwykle inspirująca, po której świetnie przyjętym występie
pozostanie w mojej pamięci miła rozmowa (m.in. o poezji, a jakże!), dedykacja na „June”
(„dla Piotra z życzeniami nieustannej
inspiracji”), pamiątkowe zdjęcie i przekonanie, że Julia to „Matrioszka”, o
jakiej śni się rusfobom!
Julia Marcell wystąpiła w Tomaszowie
z niezwykle sympatycznym składem muzyków: Mandy Ping-Pong – altówka, Thomas Merkel
– bas, Jakob Kiersh – perkusja. Wielkie Dzięki!
Julia Marcell, koncert w OK. „Tkacz” Tomaszów Mazowiecki, 28.03.2012.
wtorek, 27 marca 2012
Wątpię
Na starość robię się marudny. W
ostatnich dniach moją homeostazę zakłócił fragment wywiadu z Tomaszem Różyckim w
najnowszym numerze „Nowych Książek” (3/2012), który brzmi następująco: „W
depresyjnym miejscu pisać bardzo depresyjną literaturę, cóż za odwaga i jaka
oryginalność, prawda? A może poszukać czegoś innego, zupełnie inaczej na to
spojrzeć? Literatura, jak się dowiedziałem, może także dawać nadzieję, albo
przynajmniej pocieszenie, moment oddechu, zapomnienia w chwilach szczególnie
trudnych. Nie musi dokładać ciężaru do tego, co przeżywamy. Nie może być tylko
skargą, musi być miejsce na
dystans, ponieważ literatura złożona z samej skargi jest kłamstwem i w końcu
zmienia się w pozę”. Jedno się
zgadza, nie żyjemy w kraju powszechnej szczęśliwości, gospodarczego cudu i idei
społecznej sprawiedliwości promowanej przez rząd z całych swoich ministerialnych
sił. Zatem, czy wszelkie wynikające z tego niegodności życia codziennego i duchowego powinniśmy pokrywać sztuczną
euforią, jakimś rodzajem antydespirantu na skórze rozkładającego się organizmu
(wartości, ekonomii, demokracji, państwa, autorytetów)? Poezja jako prozac?
Poezja jak sienkiewiczowska trylogia? Może trzeba dokładnie na odwrót; przestać
szukać pocieszenia w rozłożonych szeroko (i bezradnie) ramionach pozytywnego oraz
życzeniowego (mitologizowanego) myślenia i skupić się na cierpliwym dokładaniu kolejnego
ciężarka do masy krytycznej, zawieszonej pod sufitem apartamentu zbudowanego z
partyjnych programów, tabloidów i telewizyjnej ramówki? „Po co nosić maskę, gdy
nie ma się już twarzy”, warto spytać za Cioranem, mając przed oczami zastygłe w
dobrotliwym uśmiechu twarze, odmieniające „dobro Polski” w ławach, w bufetach i
w gabinetach przez wszystkie możliwe przypadki. W zanadrzu zaś jeszcze jedno
pytanie, którym zastąpi się skargę uznawaną w tym perfekcyjnym i radosnym świecie
za objaw słabości: skoro może być tak dobrze, dlaczego jest tak źle?
niedziela, 25 marca 2012
Falstart?
Zdarza się, że głos krytyki literackiej jest w stanie wprowadzić w zdumienie naraz dwie emanacje człowieka (zarazem i czytelnika i poety) zainteresowanego literaturą. Szkoda tylko, że taki akt swoją analityczną konsystencją wywołuje osłupienie porównywalne do słupa, na którym stał Szymon Słupnik. Tak jest w przypadku artykulacji Przemka Witkowskiego, który na łamach „Przekroju” postawił tezę, która „kupy się nie trzyma”, co prawdopodobnie zakończy się nieżytem wynikającym z niepożądanego pośpiechu. Powyższa przypadłość dotknie przede wszystkim poetów zaangażowanych do niewdzięcznej roli przykładu, czyli „trojki” przyłapanej przez gorliwego i czujnego krytyka w czasie domniemanego przejmowania poetyckiej warty. Tylko, że niedzielny spacerek w pobliżu Grobu Nieznanego Żołnierza, to jeszcze nie gotowość do przejęcia żołnierskiej służby. Bo, na czym niby to przejęcie w tym przypadku miałoby polegać? Na podarowaniu wartownikom goździków w zamian za oddanie AK-47 (Góra), na zwróceniu obiadu wraz z treścią żołądka na mundur (Pułka), a może na agitowaniu na rzecz wskrzeszenia kołobrzeskiego festiwalu (Kopyt)? Zarówno dokonania Góry jak i Kopyta należy doceniać, stąd dla oceny sytuacji powinno się postawić właściwe pytanie, którym należy zastąpić niepotrzebny sarkazm: czy ze swoją liryczną amunicją ci akurat poeci przebili się przez pancerz ignorancji czytelnika niezainteresowanego poezją? Czy te groźnie wyglądające w rękach Przemka naboje, nie są przypadkiem ślepakami zawierającymi śladowe ilości prochu wobec ładunku prawdziwie analitycznych petard, stanowiących o sile krytycznych fajerwerków? Innymi słowy, akurat tu wyziera z uproszczonego „opisu” niemal wyłącznie pewna MEDIALNOŚĆ samych poetów, której kostium da się oświetlić na wizji tak, żeby nawet na ułamek sekundy nie spadła oglądalność. W tym kontekście „Zabić starych poetów” to o tyle trafiony tytuł, że podczas kartkowania pisma istnieje szansa, iż czytelnik na chwilę się zatrzyma, aby zadać samemu sobie pytanie: „ale czym”? Póki co, chyba nie jakimś szczególnie nowatorskim podejściem do poezji, bo w tych konkretnych przypadkach i w kontekście wielu innych autorów, nie zaistniało ono na tyle mocno, by nie móc rzec, że na taką diagnozę nadal jest o wiele za wcześnie. Z dużym prawdopodobieństwem upływ czasu zniweluje dzisiejszy pośpiech i być może okaże się, że nazwiska Góry i Kopyta będzie się wymawiać jednym tchem z nazwiskami Świetlickiego i Sendeckiego, co wtedy? Jak wówczas krytyk odszuka cezurę, tę kropkę, którą w pojedynkę postawił, a która dla przeciętnego czytelnika wciąż jest nieczytelną dziurką z pisma Braille’a?
czwartek, 22 marca 2012
Ewa Lipska + TJW w Tomaszowie Maz.- przypomnienie
30 marca (piątek) godz. 17.00 w Oddziale dla Dzieci i Młodzieży Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tomaszowie Mazowieckim, Plac Kościuszki 18 (kamienica Knothe, dawna siedziba Sądu Rejonowego). Więcej informacji można znaleźć tu.
środa, 21 marca 2012
Wybrane i polecane
29 marca (czwartek), godz. 18.00 Śródmiejskie Forum Kultury – Dom Literatury, ul. Roosevelta 17 w Łodzi,
spotkanie z Andrzejem Sosnowskim, tłumaczem poezji Johna Ashbery’ego (Cztery poematy), Johna Cage’a (Przeludnienie i sztuka) i Jamesa
Shuylera (Trzy poematy). Jednym z
najważniejszych polskich poetów po 1989 roku, redaktorem „Literatury na świecie”.
Laureatem nagród: im. Kazimiery Iłłakowiczówny (1992), Fundacji Kultury (1994 i
1999), Kościelskich (1997), „Odry” za całokształt twórczości (1998), Wrocławskiej
Nagrody Poetyckiej Silesius (2008) oraz Nagrody Literackiej Gdynia (2011).
Spotkanie poprowadzą: Przemysław Owczarek i Rafał Gawin.
piątek, 16 marca 2012
„Matrioszka" w Tomaszowie!
Stowarzyszenie Inicjatyw
Kulturalnych "Trzcina" (dzięki, Basiu!) zaprasza koncert Julii
Marcell. Tomaszowski występ jest jednym z przystanków na trasie promującej
płytę „June", która rozpoczęła się 10.03. w Berlinie. Koncert odbędzie się
28 marca 2012 r. o godz. 19.00 w Ośrodku Kultury „TKACZ” i jest częścią
"Spo-Tkania 6-ego Teatralnego", w ramach którego będzie również można
obejrzeć premierę nowego spektaklu Teatru „Trzcina”.
Julia Marcell, a właściwie
Julia Górniewicz, ur. w 1982 r. - piosenkarka, pianistka, skrzypaczka,
kompozytorka. Mieszka w Niemczech. Zaczęło być o niej głośno w 2007 r., kiedy z
pomocą internautów uzbierała 50 tys. dol. na wydanie swojego pierwszego albumu
nagranego w Berlinie i wyprodukowanego przez Mosesa Schneidera. Muzyka, którą
tworzy i wykonuje, nazywana jest niekiedy lirycznym punkiem, choć wymyka się
jakimkolwiek sztywnym klasyfikacjom. Jej debiutancki album „It Might Like You”
uznany został przez dziennikarzy muzycznych za jeden z najlepszych albumów w
2009 r. w Polsce.
3 października 2011 r.,
nakładem Mystic Production ukazał się w Polsce nowy album Julii Marcell pod
tytułem „June". Płyta miała swoją premierę także w Niemczech Austrii i
Szwajcarii. „June” to płyta, która przynosi wiele zmian względem swojej
poprzedniczki „It Might Like You". Na pewno nie jest to już classical
punk, nie ma już tej surowości brzmienia, instrumentarium zostało znacząco
wzbogacone, zaś same utwory stały się bardziej cielesne, hipnotyczne.
„Nowa płyta jest
kompletnie inna od „It Might Like You" i ta inność zaczyna się już na
poziomie sposobu pracy nad nią" mówi Julia. „Tam było na żywo,
zagraliśmy, nagraliśmy, zmiksowaliśmy. To był zapis momentu, lekki i malutki,
dźwięk umiejscowiony był w bardzo określonej przestrzeni i wszystkie emocje się
w niej wydarzały. Nowa płyta stwarza swoją własną przestrzeń. I dlatego
powstawała długo i w bólach. Pochylaliśmy się nad każdym szczegółem, każdym
brzmieniem, trochę tworzyliśmy taki własny świat dźwięków."
„June" to przede
wszystkim płyta o rytmie. Większość piosenek została nagrana z udziałem dwóch
perkusistów, doszły też elektroniczne bębny, ale rytm jest tu również podstawą
kompozycji, czuje się go także w słowach, strukturach piosenek, tworzy
konstrukcje z warstw instrumentów i wokali nakładających się na siebie. Wokali,
które często same traktowane są jak instrument.
„Chciałam uciec od
dosłowności, od historii od a do b. Chciałam, aby teksty na tej płycie były
bardziej niedopowiedziane, abstrakcyjne, żeby były raczej nastrojem, uczuciem,
obrazem."
Bilety w cenie 20 zł do
nabycia w sekretariacie O.K.”TKACZ”.
środa, 14 marca 2012
Lecę po wuwuzele...
Opublikowano listę książek
zakwalifikowanych do V edycji Wrocławskiej Nagrody Literackiej „Silesius” 2012.
110 książek, w tym 27 to debiuty. Nieco więcej pozycji zostało zgłoszonych do debiutującej
w tym roku Nagrody Poetyckiej im. K. I. Gałczyńskiego „Orfeusz”, bo 187. Spośród
zgłoszonych autorów i tytułów stworzyłem „drużynę”, której będę kibicował aż do
dnia ogłoszenia nominacji i laureatów w poszczególnych kategoriach. Z pewnością
moja reprezentacja „zagra” jeszcze w finale Nagrody Literackiej Gdynia, być
może część jej składu w tegorocznej „Nike”, stąd czekają mnie prawdziwie „sportowe”
emocje. A oto jej skład:
- Marcin Badura, „Dospowiadanie”. Wydawnictwo „Kwadratura”, Łódź,
- Tomasz Bąk, „Kanada”. WBPiCAK, Poznań,
- Przemysław Dakowicz, „Place zabaw ostatecznych”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot,
- Rafał Gawin, „Wycieczki osobiste/Code of Cange”, Off- Press publishing,
- Maciej Kotłowski, „Noc kumania”, Wydawnictwo Meander, Jastrzębiec,
- Grzegorz Kociuba, „Stonka”, Neiko Plus, Tarnobrzeg,
- Paweł Łęczuk, „Delta wsteczna”, Stowarzyszenie Salon Literacki, Warszawa,
- Maciej Melecki, „Szereg zerwań”, WBPiCAK, Poznań,
- Przemysław Owczarek, „Pasja”, WBPiCAK, Poznań,
- Maciej Robert, „Colegium Anatomicum”, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań,
- Marcin Jurzysta, „Ciuciubabka”, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich oddział w Łodzi, Łódź.
Nie mnie oceniać, jakie
przed zawodnikami rysują się szanse. Ich obecność to moja „lista życzeniowa”, na
której mogłoby pojawić się jeszcze kilka nazwisk, ale jak wiadomo „11” to
jedenastka. Jak każda, powinna mieć swojego „kapitana”, lidera, itp. I tu już
bez sentymentów, wyłącznie „merytoryka” i forma, która trafia w swój sezon:
Tomasz Bąk, „Kanada”. No dobra, lecę po wuwuzele…
środa, 7 marca 2012
Pójdziesz synu do piekła
W latach osiemdziesiątych
ubiegłego wieku piosenka Lady Pank „Mniej niż zero”, wielki przebój jednego z
ówczesnych „topowych” zespołów rodzimego rocka, miała dla wielu z nas swój
kontekst antysystemowy. „Myślisz może, że
więcej coś znaczysz / bo masz rozum, dwie ręce i chęć / Twoje miejsce na Ziemi
tłumaczy / Zaliczona matura na pięć / Są tacy - to nie żart / dla których
jesteś wart / Mniej niż zero”. Grupa a w zasadzie projekt utworzony przez Borysewicza
i Mogielnickiego na fali popularności muzyki rockowej, stanowiącej dla
komunistycznej władzy swoisty „wentyl”, jawiła się w oczach fanów jako zespół
kontestujący, choć koncertujący, nagrywający płyty i single z piosenkami
granymi w radio i w telewizji. W czasie, gdy w oficjalnych, w zdecydowanej
większości kontrolowanych przez komunistyczną cenzurę mediach, można było co
najwyżej usłyszeć piosenki Perfectu, Bajmu, Maanamu i Lady Pank, w Jarocinie
wielotysięczna publiczność tańczyła pogo podczas koncertów Siekiery, Dezertera,
Abbadonu czy Moskwy albo „bujała się” w rytm łagodnych dźwięków pierwszych
polskich zespołów reggae, z Izraelem, Bakszyszem czy Rokoszem na czele. Doświadczeni
w branży muzycy Lady Pank mieli tyle wspólnego z „punkiem”, co słowo „pank” w
ich nazwie, lecz kreowali włącznie ze „sławetnym” występem we Wrocławiu, kiedy
to pijany Jan Borysewicz pokazał się publiczności w całej swojej „męskiej krasie”, wizerunek buntowników i rockowych skandalistów demolujących hotele.
Paradoksalnie, ten właśnie moment pijackiego amoku gitarzysty, stał się ich pierwszym
autentycznym odreagowaniem na funkcjonowanie w chorym systemie, w którym
członkowie rockowego establishmentu musieli udawać, że pokazują ze sceny coś
więcej niż tylko język. Historia zatacza koło, ale wciąż powraca do swoich
źródeł. W ramach kampanii reklamowej pewnego banku, dziś refren „Mniej niż
zero” wykonuje w „telewizorni” animowana (sic!) kapela w składzie: różowy
ptaszek, królik i skunks. Jeśli ci, którzy słuchając przeboju Lady Pank znaleźli
się ćwierć wieku temu w homeostazie nagle sądzą, że ktoś pokazał im „różowego
ptaszka” niech pomyślą przez chwilę, czy aby od zawsze nie pragnęli go oglądać? Niech
skojarzą te pozornie nie przystawalne do siebie związki rozpylane na całym
świecie (których skład, to bynajmniej nie sex, drugs and rock’n’roll”) – rock i
banki, rock i kampanie wyborcze, rock i ACTA… Jesteś nikomu nieznanym muzykiem
rockowym i pragniesz czegoś więcej niż grania z kumplami w garażu? Synu, już jesteś
NASZ!
poniedziałek, 5 marca 2012
Po której stronie jest niebo, po której piekło?
W rzeszowskiej „Frazie” Nr 3-4
(73-74) 2011 wydrukowano recenzję „Zwłoki” autorstwa Kingi Trznadel. Recenzja
nosi tytuł „Po której stronie jest niebo, po której piekło?”. Zainteresowanych
zapraszam do jej lektury.
Piotr Gajda (ur. 1966) jest poetą, autorem
książki poetyckiej Hostel, wydanej w
2008 roku, laureatem wielu konkursów i turniejów poetyckich, związanym ze
środowiskiem łódzkim. W ubiegłym roku wydał swój drugi tom zatytułowany Zwłoka. Jest to zbiór 29 wierszy, które
tworzą świat na pozór bardzo realny., w rzeczywistości jednak zbudowany z
emocji, wrażeń i wspomnień. Utwory te mogą wydawać się niektórym nieprzyjemne,
a nawet „bolesne” w odbiorze. Czytanie Zwłoki
„boli”, bo zwraca uwagę na to, o czym staramy się na co dzień nie myśleć.
Przypomina o śmierci, która tak naprawdę towarzyszy nam przez całe życie,
stykamy się z nią na każdym kroku. Poeta doprowadza do zatarcia się granic
pomiędzy światem żywych i umarłych, gdyż jest częścią ich obu.
Tytuł tomiku nie brzmi jednoznacznie,
jest grą słowną. Słowo „zwłoka” może kojarzyć się ze zwłokami czyli martwym
ciałem. Taką interpretację uzasadnia kilka wierszy, w których pojawia się
rozkładające się ciało ludzkie lub zwierzęce. Współgra też z okładką tomiku, na
której widnieje drewniana rzeźba przypominająca szkielet albo zmumifikowane
zwłoki. Być może jest to wizerunek przodków, o których poeta często wspomina.
„Zwłoka” to także zwlekanie, przesuwanie czegoś w czasie. Możliwe, że Gajda
chce nam w ten sposób uświadomić, ze odsuwamy od siebie myśl o przemijaniu i
śmierci. Wiemy, że kiedyś nastąpi, ale „zwlekamy” z zastanowieniem się nad nią
i nad sensem życia.
Gdy zaczynamy czytać drugi tomik Gajdy,
mamy wrażenie, że jest to poezja o charakterze opisowym. Poeta ukazuje różne
pejzaże, które zmieniają się tak, jak przesuwane w zwolnionym tempie slajdy.
Uwagę przykuwają różne szczegóły, których pojawienie się stanowi często
przełomowy moment utworów. Obraz zawęża się do jednego konkretnego fragmentu
rzeczywistości, który nie jest już częścią świata opisywanego, ale stanowi
fragment świata wewnętrznego bohatera.
Poezja Gajdy ma charakter
egzystencjalny, skupia się na osobie autora. Teksty przypominają wyznania –
czujemy się tak, jakbyśmy mieli bezpośredni dostęp do myśli i wewnętrznego
świata poety. Bohater liryczny jest rozdarty między różnymi sposobami
odbierania świata. Ma świadomość przemijania i nieodwracalności pewnych
procesów, ale jednocześnie czuje się mocno związany z przeszłością, którą wciąż
żyje w jego świadomości. W utworach Gajdy brzmi echo dawnych, przeżytych i
zapamiętanych historii. Poeta opisuje minione wydarzenia, przywołuje
nieżyjących (ojca, córkę, zabite zwierzęta). W ten sposób przybliża czytelnikom
świat umarłych. Pozwala w pewnym sensie z nim obcować, tak jak on sam z nim
obcuje i jest jego częścią. Dla poety proces pisania, tworzenia poezji jest
sposobem obcowania z przeszłością, utrwalania tego, co już nie istnieje
materialnie, ale wciąż jest obecne w pamięci.
Gajda zadaje w swoich wierszach dużo
pytań. Pozornie są one retoryczne, kierowane do jakiegoś wskazanego w tekście
adresata, czasami do bohaterów wiersza, niekiedy poeta stawia je sobie lub
czytelnikom. Pytania dynamizują utwory, budują napięcie i odwlekają moment
poznania znaczeń utworów.
Lubisz zapach
markerów, tatusiu,
narysujesz słoneczko?
Weź żółty, do pępka dorysuj
promienie i zacznie
świecić, żebym przestała się źle śnić.
Komu, córeczko? Matce,
z którą w polarną noc sadziłem
las, żeby w chłodny
poranek nie zabrakło opału? Mnie,
bo wpatrywałem się w
astmatyczną żarówkę, aż oślepłem
i usłyszałem, jak
ciemność ustępuje przed jej suchym
kaszlem?
(Światłoczułość)
Tematem wielu wierszy poety jest ciało.
Niekiedy jest ono ich głównym „bohaterem” – opisywane na różne sposoby, będące
nieodłącznym elementem procesu umierania. Ciało może być „workiem kości
wykopanym z ziemi”, może „zrzucać skórę i mieścić się w garści” (Karbid), zmieniać się w popiół. W
wierszu Cukry poeta pisze: „Ciało to
chińska litera, gniazdo utkane z zaskrońców./ Wciąż w jednym kawałku na jednej
łyżeczce żelatyny”. Ciało bohatera staje się ciałem świata, albo to świat
przybiera cielesny kształt:
Wyszedłem do ogrodu
zrywać jabłka, a obudziłem się
we własnych
wnętrznościach. Wokół wybijano mój strach
na monetach. Czułem
ich zimno, brzęk tępy niczym odgłos
mokrego żwiru zrzucanego na deski.
(Raj utracony)
Poeta przywiązuje dużą wagę do wrażeń
zmysłowych, zwłaszcza dźwiękowych i wizualnych. Przy pomocy smaku, brzmienia
czy zapachu stara się wyrazić to, co na pozór jest nie do zdefiniowania, przede
wszystkim uczucia, wrażenia i emocje. Ostatni wiersz tomiku, od którego
pochodzi tytuł całości, wyraża poznawcza niepewność poety, niemożność
rozstrzygnięcia tu na ziemi spraw ostatecznych:
Ci będą mówić do
ciebie na głos, dopóki nie wbijesz w ściany gwoździ
pod ich święte
portrety. W końcu sam siebie zapytasz: po której stronie
jest niebo, po której piekło?
(Zwłoka)
Niepewność, wątpliwości wyrażone przez
Gajdę w zamykającym tom wierszu, mogą być uznane za motywy przewodnie całego
tomiku. Dzięki nim zaczynamy zastanawiać się nad własnym miejscem w świecie,
nad tym, do czego zmierzamy i gdzie dojdziemy u kresu swojego życia. Wiersze
zebrane w tomiku przypominają wspomnienia z dzieciństwa i migawki z życia
bohatera. Na pozór niewinne obrazy, zwyczajne wydarzenia, zostały opisane jak
traumatyczne przeżycia, pełne makabrycznych scen. Takie postrzeganie świata
przez poetę może uświadomić nam, że świat, w którym żyjemy, nie jest
skonstruowany wyłącznie z rzeczy pięknych i przyjemnych, że jeśli nawet na co
dzień nie stykamy się ze śmiercią i zniszczeniem, to w każdej chwili możemy ich
doświadczyć i musimy być na nie przygotowani.
Piotr Gajda, Zwłoka, Biblioteka ARTERII, Łódź 2011.
niedziela, 4 marca 2012
Bo kochać znaczy tworzyć, poczynać w barwie burzy rzeźbę gwiazdy i ptaka...
W Śródmiejskim Forum Kultury – Dom Literatury w Łodzi, odbyło się w dniu wczorajszym podsumowanie XXI Konkursu Poetyckiego o Nagrodę im. K.K. Baczyńskiego. Jury w składzie: Magdalena Rabzio-Birek – przewodnicząca, Monika Kocot, Michał Larek, Andrzej Niewiadomski – członkowie oraz Michał Wróblewski i Julian Czurko – sekretarze, spośród nadesłanych 69 zestawów wierszy, postanowiło przyznać następujące nagrody i wyróżnienia:
I Nagrodę, w wysokości 1200 złotych, przyznano pani Ewie Świąc z Katowic za zestaw „bianka”,
II Nagrodę, w wysokości 700 złotych, przyznano pani Monice Brągiel z Pilszcza za zestaw „W(y)mawianie(o)sobie”,
III Nagrodę, w wysokości 500 złotych, przyznano pani Beacie Kieras z Gdyni za zestaw „Nie śpiewam bo nie mogę”.
Trzy równorzędne Wyróżnienia, w wysokości 300 złotych każde, przyznano: panu Mariuszowi Partyce z Zabrza za zestaw „Zima obiecana”, panu Jarosławowi Moserowi z Łodzi za zestaw „Dwuręki” oraz panu Januszowi Radwańskiemu z Kolbuszowej za zestaw „Błąd w sztuce”.
Nagrodę TETRIS, w wysokości 700 złotych, przyznano pani Łucji Dudzińskiej z Poznania za zestaw „mandragora”.
Rozstrzygnięciu Konkursu Poetyckiego towarzyszyło spotkanie z poetkami i poetami Justyną Fruzińską, Izabelą Kawczyńską, Przemysławem Owczarkiem, Maciejem Robertem i Piotrem Gajdą.
I Nagrodę, w wysokości 1200 złotych, przyznano pani Ewie Świąc z Katowic za zestaw „bianka”,
II Nagrodę, w wysokości 700 złotych, przyznano pani Monice Brągiel z Pilszcza za zestaw „W(y)mawianie(o)sobie”,
III Nagrodę, w wysokości 500 złotych, przyznano pani Beacie Kieras z Gdyni za zestaw „Nie śpiewam bo nie mogę”.
Trzy równorzędne Wyróżnienia, w wysokości 300 złotych każde, przyznano: panu Mariuszowi Partyce z Zabrza za zestaw „Zima obiecana”, panu Jarosławowi Moserowi z Łodzi za zestaw „Dwuręki” oraz panu Januszowi Radwańskiemu z Kolbuszowej za zestaw „Błąd w sztuce”.
Nagrodę TETRIS, w wysokości 700 złotych, przyznano pani Łucji Dudzińskiej z Poznania za zestaw „mandragora”.
Rozstrzygnięciu Konkursu Poetyckiego towarzyszyło spotkanie z poetkami i poetami Justyną Fruzińską, Izabelą Kawczyńską, Przemysławem Owczarkiem, Maciejem Robertem i Piotrem Gajdą.
czwartek, 1 marca 2012
Mam nadzieję
Już jutro w Ośrodku Kultury „Tkacz”, odbędzie się pierwszy z serii koncertów zorganizowanych w ramach różnorodnych działań skupionych wokół hasła „Krzyk Kultury”, zainicjowanego przez twórcę i redaktora naczelnego gazety internetowej „NaszTomaszow.pl”. „Około roku temu wymyśliliśmy ogólnopolski portal poświęcony kulturze niezależnej. Wykupiliśmy nawet odpowiednie domeny i zaczęliśmy rysować jego kształt i wygląd. Miały na nim być zapowiedzi koncertów, informacje o nowych niezależnych wydawnictwach, wywiady i dłuższe materiały monograficzne. Serwis wciąż jest w budowie ale już teraz będziemy wprowadzać w życie kolejny nasz pomysł, który jest z nim bezpośrednio związany” – tak Mariusz anonsuje swoje zamiary, przy okazji konsekwentnie wprowadzając je w życie: „Nam chodzi o to, by w Tomaszowie i może innych pobliskich miastach organizować cykliczne koncerty, na które zapraszać będziemy zespoły z innych stron Polski, a w zamian one będą zapraszały nasze zespoły do siebie, na koncerty, które same zorganizują. Słowem organizujemy fajne imprezy w naszych miastach i promujemy swoich na zewnątrz”. Na początek zagrają tomaszowski Tumour of Souls, piotrkowski Respondent i Purple of the Haze z Wrocławia. Mniej więcej od sześciu miesięcy na stronach „NaszTomaszow.pl” ukazują się materiały o niszowych zespołach, które z mniejszym lub większym powodzeniem działają poza rockowym mainstreamem. Warto wspomnieć m.in. o płytach Vermones, Mord, Sister Dew, Painta Koina, Kundli, Pull No Punches, Kiev Office, Karol Schwarz All Stars, których recenzje ukazały się na łamach udostępnionych mi przez Mariusza. Podobny przykład to Barbara, animatorka teatralna, której amatorski teatr zadziwia swoimi osiągnięciami. Barbara to równocześnie współzałożycielka Stowarzyszenia Inicjatyw Kulturalnych „Trzcina”, dzięki któremu w ostatnim czasie w Tomaszowie udało się zorganizować koncerty L. Stadt, Lao Che, Closterkellera i Karoliny Cichej. Niebawem, bo już pod koniec marca zagra u nas Julia Marcell. W wyniku naszej współpracy, w mieście odbyły się warsztaty literackie a także spotkanie poetyckie w MBP, które jak wszystko na to wskazuje nie było wydarzeniem jednorazowym. Najważniejsze, że są w mieście ludzie, którzy biorą sprawy w swoje ręce. Nie narzekają jak przerażająca większość, że żyją w mieście „bez przyszłości”. Dają przykład ludziom pogrążonym we frustracji, bez pomysłu na własne życie, że jednak da się, że można. Na początek trzeba wyzbyć się złych emocji, skończyć z bezproduktywnym krytykanctwem, spróbować je zamieniać w coś konstruktywnego; w wyjście z domu i przybycie na koncert, spektakl teatralny czy na spotkanie z poetą. We współuczestniczenie, a nie tylko w absolutną negację wszystkiego i wszystkich z wygodnej pozycji horyzontalnej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)