niedziela, 30 września 2018

Rasha Habbal - spotkanie w łódzkim Domu Literatury


Dom Literatury w Łodzi zaprasza na spotkanie z Rashą Habbal, poetką i uchodźczynią z Syrii.

02 października (wtorek), godz. 19.00.


Rasha Habbal – ur. 1982 w mieście Hama w Syrii, poetka syryjska. Zadebiutowała w 2014 r. arabskim tomikiem "Mało ciebie, wiele soli" (Dar al-Takwin, Damaszek). 

Po debiutanckim tomiku erotyków uciekła do Niemiec, gdzie bierze udział w programie „Weiterschreiben” dla pisarzy na uchodźctwie. W roku 2017 rozmowa z nią otworzyła prestiżowe targi książki we Frankfurcie nad Menem. W tym samym roku przedstawiła na Międzynarodowym Festiwalu Literatury w Berlinie (ilb) reportaż opisujący ucieczkę z Syrii pt. „Mamusiu, nie pozwoliłem ci mnie opuszczać” (napisany w ramach programu Ankunft fundacji Peter-Weiss-Stiftung für Kunst und Politik e.V.). Za tekst ten otrzymała stypendium Torschreiber am Pariser Platz dla pisarzy na uchodźctwie (ufundowane przez Allianz Kulturstiftung, Stiftung Brandenburger Tor i Literarisches Colloquium Berlin), w ramach którego pisze powieść bazującą na doświadczeniach ucieczki z Syrii. Autorka opisuje samą siebie jako „kobietę, która rozwiesza swoją tożsamość, swój głos, swój spokój ducha, swoje ciało, swój krzyk na sznurkach świata, jakby rozwieszała pranie na sznurkach na balkonie.” Aktualnie mieszka w Niemczech, w Trewirze.

Poza debiutanckim tomikiem ukazały się jej teksty także:

- w antologii tekstów syryjskich literatek „Lebensgesang syrischer kulturschaffender Frauen: Gegen das Dröhnen der Kugeln” (red. Ishraga Mustafa Hamid, Hamburg, 2014),
- w antologii współczesnej poezji arabskiej po grecku (2013),
- w antologii „Ohne Worte – Mit anderen Worten” (2017),
- w magazynie literackim „Sinn und Form” (1/2018).
Pojedyncze utwory poezją i prozą ukazały się w różnych formach w językach niemieckim, greckim, francuskim i – ostatnio – także po polsku („Arterie”, grudzień 2017). 

Prowadzenie: Rafał Gawin.

Spotkaniu towarzyszy promocja Kwartalnik Artystyczno-Literacki "Arterie"(numer 25) pod hasłem INNE.

sobota, 29 września 2018

Pożegnaliśmy Jurka...

27 września na Cmentarzu Lipowym w Gliwicach pożegnaliśmy Jurka Suchanka. 

Spotkaliśmy się zaraz po pogrzebie i uśmiechaliśmy się do naszych wspomnień o Jurku. 
Instytut Mikołowski bez Jego obecności nie będzie już ten sam. Tym bardziej, że właśnie zmienia swoją siedzibę na nową (ze zdjęcia).

piątek, 28 września 2018

Dwugłos poetycki: Jocher i Gajda w DL




Dom Literatury w Łodzi – 4.10.2018 r., godz. 19. Spotkanie z poetami: Piotrem Gajdą i Waldemarem Jocherem, połączone z promocją ich nowych książek poetyckich. Prowadzenie: Rafał Gawin.

Wstęp wolny!

Piotr Gajda właśnie wydał "To bruk" (Dom Literatury w Łodzi, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, 2018). Wcześniej opublikował pięć książek poetyckich. Współpracownik "Arterii", w których publikuje od pierwszego numeru (2007), głównie w ramach autorskiej rubryki "Nóż w płycie". Laureat nagrody Otoczaka. Prowadzi blog Hostel. Mieszka w Tomaszowie Mazowieckim.

Waldemar Jocher niedawno wydał "Incipit" (Instytut Mikołowski, 2017). To jego trzecia książka poetycka. Za debiutancką "Resztę tamtego ciała" (2009) otrzymał nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Za "Przetrwalnik (2015) - Nagrodę Otoczaka. Ponadto laureat projektów Biura Literackiego "Poeci na Nowy Wiek" (2009) i "Odsiecz 2013". Mieszka w Prudniku.

Dwie silne poetyki i osobowości, zanurzone w rzeczywistościach wobec siebie alternatywnych, ale jakże się uzupełniające na planie wiersza politycznego i metafizycznego na miarę naszych czasów.

Sprawdźcie to na własnej skórze i intelekcie!

środa, 26 września 2018

Marcin Sendecki w IM

Instytut Mikołowski zaprasza na spotkanie z MARCINEM SENDECKIM związane z promocją jego najnowszego tomu wierszy "11 przypisów do „22” oraz 33 inne obiekty tekstowe" (Wyd. Instytut Mikołowski, 2017). Prowadzenie: Krzysztof Siwczyk.
28.09.2018 r., godz. 19.00


O książce:

Sam tytuł najnowszego tomu wierszy Marcina Sendeckiego 11 przypisów do „22” oraz 33 inne obiekty tekstowe może od razu narzucić siatkę odniesień do konkretnych zapośredniczeń. Wszak stojące w tytule „22” to nic innego, jak tytuł tomu wierszy Sendeckiego wydanego w 2009 roku, zawierającego w przeważającej mierze sonety, który teraz zostaje twórczo rozwinięty jedenastoma „przypisami” w postaci, a jakże, również sonetów, którym towarzyszą - niejako na prawach eskorty - rozpisane w zróżnicowanych formach wiersze i mikro prozy. Ale tak rozbudowany tytuł, jak sygnujący najnowszy tom, jest raczej konstrukcją techniczną, będącą widomym znakiem źródła i jednoczesną zapowiedzią nowych obiektów tekstowych. Istotnie, wiersze czy prozy w nim pomieszczone, szczególnie te, które nie posiadają określonej formy, występują tutaj na prawach bardziej tekstu niż klasycznego podziału. Ale znajdujemy w tych partiach i też „obiekty” posiadające zwartą formę, wyrażoną w regularnym metrum bądź ufundowaną na prawach pantum. Wiersz Sendeckiego to pełen intensywnej, ścieśnionej treści zapis wywiedziony z urywka lub fragmentu, skupiony na eksploracji bezpośrednich stanów zjawień   (emocji, dialogu, wspomnień, odczuć czy przywidzeń), tasowanych i rozszczepianych za pomocą szybkich zmian językowej amplitudy. Tygiel, jaki powstaje na przestrzeni całego tomu, złożony jest z wielopoziomowych sekwencji - regulowanych tonem oraz miarą wypowiedzi - sięgających w rozryte i spękane obszary egzystencjalnych uobecnień.  Niewątpliwie, ważną rolę odgrywa tutaj kontekst w postaci dedykacji ( Pamięci mojego przyjaciela Cezarego Bema 19 października 1971-24 września 2017), który stanowi nierzadko kanwę dla treści wiersza (np.: SąsiadkiNiemocZa oknem), i w postaci dość licznych przywołań śladów jego – Przyjaciela - istotnej obecności w żywej pamięci autora, stanowi centralny dla całej książki punkt orientacyjny. Innym zaś zwornikiem poetyckiej narracji w niektórych utworach ( PrundKowbojeStorno, Tran) są semantycznie otwarcia na - dość przewrotnie ukazywane, wypełnione niemałą dozą ironii - atrybuty współczesnego świata, zarojonego językowymi kliszami, które są przez autora tak chętnie kompromitowane. Wiersze meandrują zakosami, rwą się w swym toku i na krótko scalają, prowadzą po szczątkach, jakie zostają po silnych i dramatycznych doznaniach, i jednocześnie umykają konwencjonalnym próbom odbioru, gdyż wszelkie sposoby naocznej pochwytności rozbijane są sztorcującym językiem, oddającym w swych przebiegach i raptownych skrętach dysocjacyjną naturę życia nie tylko bieżącego, ale jako takiego,  co miało już miejsce W dawnych czasach, których nie doczekamy.   

Maciej Melecki

Instytut Mikołowski / ul. Jana Pawła II 8/5 / 43-190 Mikołów / tel./fax: 032 738 07 55 / e-mail: instytutmik@poczta.onet.pl

poniedziałek, 24 września 2018

Nie żyje Jerzy Suchanek


Strasznie smutna wiadomość dotarła dzisiaj do mnie we wczesnych godzinach popołudniowych - w wieku 65 lat zmarł Jerzy Suchanek, prześwietny człowiek i przyjaciel, poeta, prozaik, animator i kompan. Jedyny Członek Kapituły Nagrody Otoczaka – bezcennej, bo wręczanej z prawdziwą miłością do poetów i do poezji. Żegnaj, Kochany Jurku, aż się boję pojechać do Miko i nie zastać tam Ciebie…

piątek, 21 września 2018

Wiersze na „salonach” (2)


Po raz drugi mam przyjemność gościć na łamach Gazety kulturalnej „Salon Literacki”. Od pierwszego razu minęło kilka ładnych lat (rewizytę zaliczyć można tutaj). Tym razem publikacja ogranicza się do dziesięciu wierszy z książki „To bruk”  (która wciąż jest do nabycia w łódzkim Domu Literatury), zaś ich autor zareklamowany został  jako „poetycki plankton” (w zupełnej zgodzie zarówno z samym sobą, jak i z rekwizytem pochodzącym z jednego z publikowanych wierszy (mowa jest o „suchej rozwielitce”). Zatem połykajcie owe wytwory planktonu niczym tłuste wieloryby, żeby rosnąć w talii. A wspomniane wiersze i  ich zapowiedź autorstwa Pawła Podlipniaka znajdziecie tu.

wtorek, 18 września 2018

Z „Migotań” do „Afrontu”


W nowym numerze 2 (15) 2018 kwartalnika literacko-artystycznego „Afront” zainteresowany czytelnik znajdzie felieton zatytułowany Niczego nie będzie, z którego poniżej prezentuję drobny wyimek:

„(…) Śmiało można też skonstatować, że kondycja czasopism literackich jest emanacją środowiska. Środowiska zdezorientowanego, rozbitego na grupy, podgrupy i getta, z roku na rok coraz bardziej uzależnionego od zjawiska „nagrodyzmu”. Sezon nominacji na naszych oczach staje się sezonem „w ogóle”, nie ma tutaj żadnej alternatywy, nic co można by nazwać innym pulsem poezji. Ani spotkania autorskie, na które przychodzi sześć osób, ani nikomu szerzej nie znane festiwale lokalne, do czynnego udziału w jakich zaprasza się wyłącznie zaprzyjaźnionych poetów oraz w charakterze gościa specjalnego gwiazdę literackiego manstreamu, która od paru już ładnych lat nie musi już wizytować prowincji inaczej niż za pieniądze organizatorów. Zgodnie z ideą wolnego rynku liczą się tylko ci, którzy potrafią marketingowo wykorzystać przyznane im laury, a dokładniej rzecz biorąc, będą potrafili zdobyć je po raz kolejny i kolejny, moszcząc się na dłużej na tak zwanej „short” liście autorów rozpoznawanych przez każdą możliwą kapitułę na tym poetyckim łez padole (bez względu na jakość aktualnie ogłoszonej książki). Dobrze, że istnieją nagrody poetyckie, źle, że ich werdykty bywają niekiedy mocno dewastujące i tak już mocno zdegradowane środowisko poetów, wprowadzając ich samych w stan doraźnego rozhisteryzowania. Ale nie tylko poeci tracą rezon. Traci go również nobliwe jury kolejnych nagród literackich wcześniej gniewnie upominane o przestrzeganie parytetu, które ulega podobnej presji. O tym, że wyprodukowany pod ciśnieniem werdykt i tak jest „chromy” świadczy ponowny jego brak, przykładowo na niekorzyść mężczyzn – i dalej według ewentualnych roszczeń – poetek oraz poetów z małych wsi i miasteczek na rzecz tych z aglomeracji, młodych na rzecz starych, wegan i wegetarian na pohybel tym z chorobą alkoholową, zagryzającym ciepłą wódkę kiełbasą itp., itd.). Tymczasem to jakość tekstu powinna wyznaczać przestrzeń dyskursu… (…)”.

czwartek, 13 września 2018

Nowa książka Murowanieckiego


Stratosfera, nowa książka Michała Murowanieckiego ukazała się nakładem poznańskiego WBPiCAK jako 168 tom w serii „Biblioteki Poezji Współczesnej”. Tom został wydany dzięki wsparciu finansowemu Urzędu Gminy w Andrespolu. Kilka lat temu Michał Murowaniecki zniknął z życia literackiego Łodzi, ale jak widać nadal jest aktywny poetycko.

Michał Murowaniecki – autor zbiorów wierszy Punctum (2008), Spięcie (2010) i Owoce noża (2012). Laureat Dżonki – Nagrody Literackiej im. Stanisławy Zawiszanki (2008). Mieszka w Wiśniowej Górze.

(Źródło: WBPiCAK)

niedziela, 9 września 2018

Nowy tom poetycki Tytusa Żalgirdasa nakładem Domu Literatury


O książce:

Okazja czyni boga”, czyli nowa książka Tytusa Żalgirdasa (którego dobrym kolegą jest Olgerd Dziechciarz, ale o tym wiedzą tylko wtajemniczeni) ukazuje się właśnie nakładem Domu Literatury w Łodzi i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi. To kolejny, po MITYfikacjach" (2016) zbiór wierszy zapisanych w formie próz poetyckich, aczkolwiek z zaznaczeniem wersyfikacji, nie tylko dla miłośników twardych rodzajów literackich (bo czymże jest proza poetycka? - to pytanie wiecznie żywe i żyjące coraz to nowymi cudzymi rzeczami). Również mamy dwie części - tytułową „Okazje...", ale i „Dni zimniejsze od najzimniejszych kobiet". W tym drugim przypadku motto, z „Mądrości Państwa Środka" w przekładzie, którego autorem jest Witold Jabłoński (zbieżność imienia i nazwiska jednak przypadkowa). Natomiast autorem okładki, jak w przypadku poprzedniej książki Tytusa, jest Paweł Garwol.

Rafał Gawin

Tytus Żalgirdas – poeta, prozaik i fotograf. Wydał książkę po­etycką MITYfikacje (Łódź 2016). Wiersze publikował w „Cegle”, „Wakacie”, „Opcjach”, „Ricie Baum”, „Toposie”, „Migotaniach, przejaśnieniach” i „Frazie”. Związany z Galerią Literacką przy Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Olkuszu.

piątek, 7 września 2018

Życie wewnętrzne (19)


(…) - Jaką rolę spełnia na świecie poezja zaangażowana i w jakim kierunku się rozwija?
- Poezja zaangażowana jest bardzo ważna w każdym kraju i wszędzie, jeśli jest dobra. Jeśli jest zła, nie ma żadnej wartości.
- Mówimy wyłącznie o poezji dobrej.
- Właśnie o to chodzi. Stworzyć dobrą poezję jest bardzo trudno. Chodzi o poezję zarówno zaangażowaną , jak i niezaangażowaną. Jak mam wyjaśnić to pojęcie? Nie mógłbym nikomu radzić, poeta musi najpierw dobrze poznać samego siebie, swoje możliwości i wartości. Musi przejść najpierw kawał drogi, by wreszcie dojść do poezji zaangażowanej. Poezja ta nie może być zatem wynikiem mody ani czymś wymuszonym, ani tym bardziej formą, w której poeta chce ukryć niedostatki swego warsztatu czy umiejętności twórczych. Nie wystarczy uważać, że się tworzy poezję zaangażowaną, aby można ją było uznać w ogóle za poezję. Nigdy nie radziłbym młodym od stawiania sobie tego najtrudniejszego zadania poetyckiego. Wielka, zaangażowana poezja została stworzona przez poetów w pełni dojrzałych, którzy potrafili odczuć i wyrazić bardzo silnie ducha epoki, w której żyli. Bez tego, jak wiadomo , nie może powstać jakakolwiek poezja, nie tylko zaangażowana. Czasem wydaje się, że poezja umiera, ale na nowo się podnosi, wyrasta, znowu żyje. Poezja umarła, niech żyje poezja! Cóż możemy wiedzieć o jej przyszłym rozwoju? Są dwie poezje, a w każdym razie dwa nurty poetyckie. Jeden wywodzi się z wnętrza człowieka, drugi jest poezją przychodzącą z zewnątrz. Jestem przeciwnikiem poezji, która przeznaczona jest dla wtajemniczonych ponieważ w takim razie tomiki wierszy trzeba by drukować tylko dwóch egzemplarzach – jeden dla poety i drugi dla jego narzeczonej.
        Mimo to nie należy sądzić, że eksperyment w poezji jest grzechem, wręcz przeciwnie, inicjatywa i poszukiwania są konieczne. Poezja jest dziedziną wiecznego eksperymentu. Jestem zwolennikiem zarówno imprezy intymnej, jak i wyrażającej sprawy powszechne. Poeta, który nie ma kontaktów zewnętrznych przypomina człowieka, który zamyka się najpierw w swoim domu, potem nie wstaje z krzesła i wreszcie już nie otwiera ust. Jeżeli poeta zrywa kontakt ze światem, pierwszą ofiarą tego zerwania staje się przede wszystkim on sam, a nie świat. Wszelką próbę kontaktu z czytelnikiem, niezależnie od stopnia trudności tekstu poetyckiego, należy cenić. Nie wolno również negować wysiłków twórczych żadnego poety, ważny jest wynik, który zależy od szczerości i wartości jego eksperymentu (...)”.

Poetom nie wolno odpoczywać [Rozmowa z Pablo Nerudą], w: Roman Samsel, Bunt i gwałt, Czytelnik, Warszawa 1978.

poniedziałek, 3 września 2018

Wojciech Bonowicz w Domu Literatury w Łodzi


Dom Literatury w Łodzi – Kawiarnia Literacka zaprasza na spotkanie z Wojciechem Bonowiczem i promocję książki „Bursa – Dzieła (prawie wszystkie)”. 6 września 2018 r. godz. 19.00.

„milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie”

„mam w dupie małe miasteczka!”

„Panowie jeżeli to się uda
To zalejemy się jak jasna cholera”

Niektóre z jego wierszy cytujemy niemal nieświadomie, inne przez lata czekały na odkrycie. Andrzej Bursa to poeta buntu, nie godzący się na rzeczywistość, poszukujący. Jego przedwczesna śmierć sprawiła, że przeszedł do legendy jako twórca zacierający granicę między dobrem a złem, w centrum stawiający okrucieństwo i sadyzm, „szargający świętości”.



W Utworach (prawie) wszystkich w opracowaniu Wojciecha Bonowicza czytelnik odnajdzie nie tylko wiersze, próby dramatyczne i prozę (również do tej pory nie publikowane!), ale i rysunki kreślone przez Bursę na marginesach rękopisów, wycinków z gazet, w notesach.


To pierwszy tak szeroki obraz twórczości, która – ponad sześćdziesiąt lat po śmierci Poety – po raz pierwszy może zostać odczytana w pełni.


Prowadzenie - Maciej Robert.
Wstęp wolny.
Możliwość zakupienia omawianej książki w promocyjnej cenie.

sobota, 1 września 2018

Recenzja „To bruk” w łódzkim „Kalejdoskopie”


najnowszym numerze (nr 9/2018) „Kalejdoskopu” - magazynu kulturalnego Łodzi i województwa łódzkiego ukazała się recenzja „To bruk”, autorstwa Tomasza Cieślaka zatytułowana „Twardo, po bruku. Zainteresowanych zapraszam do lektury tekstu, którego fragment zamieszczam poniżej (całość w najnowszym „Kalejdoskopie”):

(...) Pod tym względem najnowszy zbiór wierszy Gajdy nie zawodzi: stanowi artystyczną i ideową kontynuację tomów poprzednich. Powiedzmy od razu – to nie jest lektura dla szukających w poezji ulotnych wzruszeń czy porywających, zapadających w pamięć obrazów albo świetnych językowych konceptów. Piotr Gajda pisze poezję – jakby to nazwać? nieozdobną? nieco chropawą? Czasem wręcz nużąco powraca do najważniejszych dla siebie wątków i tematów, jest w snuciu lirycznej refleksji bardzo wsobny, bo nie zerka z ukosa, co na to powie czytelnik, czy na pewno mu się spodoba, czy aby w pełni podąża za tokiem poetyckiego rozumowania. No właśnie, nic z tych rzeczy! Lektura tomu Gajdy przypomina sytuację rozmowy z dobrym znajomym (ale nie przyjacielem, bo bohater tych wierszy za mało pozwala o sobie wiedzieć, za dużo skrywa, za mało zainteresowany jest odbiorcą). To rozmowa nieśpieszna, pozbawiona fajerwerków humoru, nietworząca napięcia (przyznam, że tego czasem mi brakuje). Bohater Gajdy chce powiedzieć o rozczarowaniu  światem i sobą, polityką i egzystencją. Snuje o tym wszystkim naraz dość niezborną opowieść, w której plany i sprawy przenikają się, urywają, ale wracają znienacka. Pasjonujące to i dojmująco męczące jednocześnie. I takie ma być (...)". 

*O autorze recenzji tutaj.