sobota, 27 lipca 2019

Wyciąg (opcja 500+)

 

Słuchanie muzyki na płytach kompaktowych miało być „przyjemnością do końca życia”. Ale ich wynalazcy w swoich laboratoriach, a potem producenci uruchamiający linie technologiczne nie wzięli pod uwagę jednego – nieubłaganego czasu, który jest w stanie zweryfikować każde założenia. Na tyle skutecznie, żeby wynaleźć zjawisko zwane „disc rot” (w dosłownym tłumaczeniu „gnicie płyt”), polegające na stopniowym zanikaniu cyfrowego zapisu. To poważna choroba, która z czasem spowoduje, że na nieskazitelnej powierzchni Twojego kompaktu „Born in the U.S.A.”, kupionego w 1985 roku w „Pewexie” za horrendalną ilość bonów, pojawi się najpierw małe przebarwienie. I będzie to początek końca, swoiste „I’m on Fire”. Ale, ale, istnieje przecież na to ratunek! Należy regularnie kupować płyty cd, na przykład przez kilka dekad. Te, które kupiliśmy wczoraj, zgniją najwcześniej dopiero za jakieś trzydzieści lat…

wtorek, 23 lipca 2019

Zwierzenia wydawcy poezji w „Kalejdoskopie”

W najnowszym numerze „Kalejdoskopu” Rafał Gawin publikuje „spowiedź wydawcy książek poetyckich w Polsce, na przykładzie Łodzi”. Nic dodać nic ująć, całość przeczytać kupując „Kalejdoskop”!



sobota, 20 lipca 2019

Życie wewnętrzne (20)


„(…) Liverpool, lata sześćdziesiąte. Brian Patten, wraz z Adrianem Henrim i Rogerem McGoughem, robią ruch w interesie: współtworzą scenę poetycką, która przyciąga do tego rozsławionego przez Beatlesów miasta amerykańskich poetów, Roberta Creeleya i Allena Ginsberga, a potem rzesze co bardziej otwartych młodych ludzi. Poeci czytają swoje wiersze w pubach, barach, szkołach, w parkach i na ulicach, czyli wszędzie tam, gdzie toczy się życie. Ich wiersze kursują w maszynopisach i w przepisywanych ręcznie wersach. Mówią językiem młodych, odwołują się do ich świata i do nich są kierowane, potrafią rozśmieszyć i poruszyć, słuchaczom zaś przypominają teksty piosenek z najnowszej listy przebojów, niektóre zresztą skomponowane są tak, żeby dało się je śpiewać. Spotkania z poetami nie mają nic wspólnego z tradycyjnym wieczorkiem poetyckim, to raczej daleki od solenności, wolny od nabożeństwa kabaretowy spektakl albo koncert, na którym trzech poetów, wyraźnie ze sobą zaprzyjaźnionych, bawi się znakomicie, a z nimi bawi się publiczność.

I tak by to zapewne trwało, wtajemniczeni wiedzieliby, gdzie i kiedy Patten, Henri i McGough będą występować, ktoś może zachęcony jakimś listem czy rozmową przyjechałby spoza Liverpoolu posłuchać. Ale w 1967 roku pewien redaktor wydawnictwa Penguin wpadł na ryzykowny pomysł: skoro oni są tak popularni w Liverpoolu, powinni być też popularni poza Liverpoolem, warto więc zebrać ich wiersze i wydać w małej antologii. Tak też się stało. Antologia nosiła tytuł aluzyjnie nawiązujący do muzyki rockowej. The Mersey Sound, czyli „brzmienie znad rzeki Mersey”. Jej sukces przeszedł najśmielsze oczekiwania wydawcy, pierwotny nakład dwudziestu tysięcy rozszedł się w trzy miesiące. Do dzisiaj sprzedano ponad pół miliona egzemplarzy tej kieszonkowej książeczki, która doczekała się trzech edycji i licznych wznowień, a w roku 1983 drugiego tomu. Trudno było uwierzyć, że książka z wierszami – w miękkich okładkach i bez ilustracji – może znaleźć aż tylu czytelników. Że młodzi, słuchający rocka, chcą też czytać poezję (…)”.

Jerzy Jarniewicz, Bunt wizjonerów. Wydawnictwo „Znak”, Kraków 2019

środa, 17 lipca 2019

Chichot (z) poezji

Debiutowanie „po czterdziestce” to jakiś żart. Faux pas popełnione wobec samego siebie. Poeci w zaawansowanym wieku zabiegający o uwagę, tomy poezji wypełnione zdaniami w rodzaju „znowu w życiu mi nie wyszło”. Na smutnym końcu (idą) wiersze, które przypominają bicie głową w mur: I dlatego nie ma na ziemi nic bardziej ożywczego, / niż powrót do źródeł. Na przykład pokój w Hotelu Savoy, / gdzie rok wcześniej znalazłem tłustego trupa w szafie. / Dzisiaj nad ranem widziałem jego ducha w lustrze. / Przez ten czas nie stracił na wadze nawet dwudziestu gramów. / No więc, pokój w Hotelu Savoy, którego skostniała aura / nigdy nie osiągnie temperatury pokojowej. Może dlatego / nie mam wcale ochoty na okolicznościowe meldunki: „pokój nam / wszystkim”, albo „bądźcie błogosławieni poeci / – wy, i wasze ameby”.  

sobota, 13 lipca 2019

Łódzka antologia pisarzy polskich i bułgarskich

Nakładem Domu Literatury w Łodzi i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi ukazała się antologia zatytułowana Łagodna jak światło. Antologia pisarzy polskich i bułgarskich (tom 4 serii: Wybrane, zebrane i przebrane). Przekładu i wyboru tekstów autorów bułgarskich dokonał Krum Krumov. Projekt został współfinansowany przez Fundację Miejską Plovdiv 2019. Książka jest aktualnie promowana przez grupę autorów, których wiersze znalazły się w antologii w bułgarskim Płowdiw w ramach Europejskiej Stolicy Kultury 2019. W publikacji znalazły się także dwa moje wiersze, które prezentuję poniżej.













wtorek, 9 lipca 2019

Premiery łódzkiego Domu Literatury

Nakładem Domu Literatury w Łodzi i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi ukazały się tomy poetyckie Moniki Lubińskiej nareszcie możemy się zjadać  (tom 6 serii Szumy, zlepy, ciągi - publikacja sfinansowana przez Uniwersytet Śląski w Katowicach w ramach programu gran­tów rektora Uniwersytetu Śląskiego dla studentów) oraz Macieja Topolskiego Luxus (tom 9 serii Szumy, zlepy, ciągi). 



 




niedziela, 7 lipca 2019

Mgnienie oka

Prawdziwa rzadkość - trzech poetów na raz na gruncie mojego rodzinnego miasta. Bynajmniej nie przy okrągłym stole, nie tacy najmilsi i nie we wrześniu.

piątek, 5 lipca 2019

Z Archiwum P. (16)

Plakat anonsujący „Spo-tkanie 2 Literackie” w kwietniu 2011 roku. W połączonych siłach łódzko-tomaszowskich, w okresie w którym wydawało mi się, że wokół Łodzi tworzy się zaczyn silnej „środowiskowości” (proszę jej nie mylić z nieszczęsnym pojęciem „dykcji łódzkiej”). Inne to były czasy – w moim mieście odbywały się regionalne edycje Festiwalu PULS  LITERATURY, na miejskich słupach ogłoszeniowych przyklejałem wiersze przyjaciół, bliskie sąsiedztwo pewnych nazwisk na tym samym plakacie było „oczywistą oczywistością”.