Biblioteka Śląska zaprasza w dniu 9
kwietnia 2014 roku o godzinie 17.00
(Sala Benedyktynka, Biblioteka Śląska, Plac Europy 1, Katowice) na spotkanie z
cyklu Salon Literacki Michała Jagiełły,
którego gościem będzie Maciej Mielecki.
Spotkanie związane jest z promocją najnowszego tomu wierszy Poety „Pola toku″
(WBPiCAK, Poznań, 2013).
Maciej Melecki - ur. w 1969 r. Autor tomów wierszy: „Te sprawy″ (1995), „Niebezpiecznie blisko″ (1996), „Zimni ogrodnicy″ (1999), „Przypadki i odmiany″ (2001), „Bermudzkie historie″ ( 2005), „Zawsze wszędzie indziej – wybór wierszy 1995 – 2005″ (2008), „Przester″ (2009), „Szereg zerwań″ (2011) „Pola toku″ (2013). Laureat Literackiej Nagrody Czterech Kolumn (2010) i Poetyckiej Nagrody Otoczaka 2009 – przyznawanej za najlepszy tom wierszy w danym roku (2010). Scenarzysta i redaktor. Dyrektor Instytutu Mikołowskiego. Mieszka w Mikołowie.
Maciej Melecki - ur. w 1969 r. Autor tomów wierszy: „Te sprawy″ (1995), „Niebezpiecznie blisko″ (1996), „Zimni ogrodnicy″ (1999), „Przypadki i odmiany″ (2001), „Bermudzkie historie″ ( 2005), „Zawsze wszędzie indziej – wybór wierszy 1995 – 2005″ (2008), „Przester″ (2009), „Szereg zerwań″ (2011) „Pola toku″ (2013). Laureat Literackiej Nagrody Czterech Kolumn (2010) i Poetyckiej Nagrody Otoczaka 2009 – przyznawanej za najlepszy tom wierszy w danym roku (2010). Scenarzysta i redaktor. Dyrektor Instytutu Mikołowskiego. Mieszka w Mikołowie.
(...) W „Polach toku” wiersze są rozrośnięte jak na sterydach, niekiedy
zajmują całą długość i szerokość strony, nabierają ciężaru medytacji, czy też
autolamentacji (języka nad samym sobą), która w swoim monotonnym przesterowaniu
wzdryga, męczy, by stać się smolistym chilloutem, choć groteskowe stężenia
metafor (szczególnie ich „dopełniaczowa” brawura, kpiąca z poetyckiej
poprawności) mogą narażać na zarzut grafomańskiej nadpobudliwości. Tyle że
dopiero w takim stadium monotonne krajobrazy mowy (na okładce: oszronione,
zamarłe), sunące po kartkach zjawiska atmosferyczne, z gradową aurą na barkach,
zaczynają rozsadzać skorupkę komunikatu, wykluwać się, kiełkować. A więc
pozwalają się doświadczyć, a nie zaledwie zrozumieć. Dają szansę, by
przepełznąć przed nimi na kolanach uwagi, a nie przejść marszowym krokiem
pojęcia. Jeżeli wywołują śmiech („przyczajony mrok”? o rany), to homerycki,
bosko niegaszony.To rozsadzenie skorupki było konieczne, bo poezja idąca przy
nodze filozofii (nawet tak powabnej nodze, jaką ma filozofia panów na literkę
„b”) nie zajdzie daleko, zaś przedłużanie trwałości młodzieńczego buntu czy
zniesmaczenia światem grozi ich dystrybucją jako produktu (zafoliować można
skrzydełko, ale nie uskrzydlenie). Pobrzmiewające w którymś z wywiadów
chłopięce resentymenty Meleckiego brzmią zadziornie („Nie ma dla mnie
najmniejszych wątpliwości, że rzeczywistość jest absolutnie niespójna,
zatomizowana, rozszczelniona. To, co od dzieciństwa usiłowano opowiedzieć nam o
świecie, jest jednym wielkim fałszem, rodzajem chytrego i sprytnego
sfalsyfikowania, jeśli chodzi o świat, o życie”), dodając jego wierszom uroku
odwetu na świecie dorosłych i walki ze spiskiem. Tyle że w wierszach odzywa się
właśnie coś jakby odwrotnego: gnostyckie utyskiwania matki-umysłu nad dzieckiem
umorusanym materią, mową, byciem. Ono wraca z podwórka, a tam (jak to w polskim
domu) narzekanie. Ile jednak w tym narzekaniu animuszu. Pytanie Heideggera –
stawiające ponad istnieniem i nieistnieniem – można uznać za kamień węgielny
pod rozmaite XX-wieczne rozbiórki, te budzące grozę, wypróbowane na ludziach i
narodach, i te filozoficzne, których ofiarą padały pojęcia i myślowe
konstrukty, jak się okazało, wydrążone bądź symulowane. Poezja Meleckiego –
według Aliny Świeściak: „ponowoczesna melancholia w najczystszym wcieleniu” –
też ustawia się ponad: w miejscu, skąd widać kresy wszystkich początków,
zachody wszystkich wschodów, pustki wszelkich pełni. W literackim watchtower,
skąd ma przesterowany wgląd w to, co all along. Jeśli potraktować rzeczywistość
jako społecznościowy portal, na którym się co dzień nałogowo, jednym tchem,
logujemy, to im więcej wiadomo o ciemnych aspektach działania tego wszechfejsa,
tym bliżej do myśli, by się już na to nie łapać, nie klikać, nie pisać. To
niepisanie się jest esencją pisania Meleckiego. Tkanką wiersza, nerwobiegiem
zrośniętym z wersobiegiem. (...)
Maciej Woźniak, frag. rec. pt. „Chłopiec umorusany isnieniem” (publikacja:
dwutygodnik.com, marzec, 2014)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz