Czy w za ciasnych o dwa numery butach da
się chodzić po górach? Szczytem głupoty byłoby wciskanie Tuwima w ramy
rzekomego wierszoklety dla dzieci. Dla tego rodzajów rzemieślników, rzeźbiących
w rodzimej literaturze, mam krótki cytat złożony ze słów samego poety: „Całujcie
mnie (go) wszyscy w dupę!”.
Byłem pełen
obaw, kiedy w Sejmie na chwilę rozbłysło światło, które natchnęło posłów do
ustanowienia roku 2013 Rokiem Juliana Tuwima. Mój niepokój kierował się w
stronę niezamierzonej stygmatyzacji twórczości autora Balu w Operze przy użyciu sloganu „Tuwim wielkim poetą był!”, który
często pada z ust osób należących do kategorii określanej zdaniem: „ponieważ nic na ten temat nie wiem,
chętnie się wypowiem”. Bałem się, że w rodzimej przestrzeni kulturalnej zaroi
się od tysięcy okolicznościowych inicjatyw w rodzaju „Grillowania z Tuwimem”,
„Skoku w dal z Tuwimem”, „Maratonu bajko-czytania z Tuwimem” itp., itd. Tymczasem
marzył mi się projekt mogący wskrzesić twórczość jednego z najbardziej wpływowych
członków grupy poetyckiej Skamander, by przeciwstawić się „naszym czasom”. Dumałem
o inicjatywie, która usunęłaby parę z Tuwimowskiej „Lokomotywy”, zastępując jej
wyjałowione do cna opary czymś, co przywróciłoby truchło poety do życia. Bo
Tuwim to postać wielowymiarowa: autor tekstów kabaretowych i rewiowych, librecista,
redaktor i współautor pism literackich i satyrycznych, tłumacz literatury
rosyjskiej, bibliofil i kolekcjoner rozmaitych kuriozów, targany zaburzeniami
nerwicowymi i depresjami. To zatem konglomerat cech i przypadłości, którego
bogactwo wydało poetę z krwi i kości.
Szczęśliwie już dwa lata przed dedykowaniem Tuwimowi niby to feralnej
„trzynastki” na polskiej scenie muzycznej pojawiła się profetyczna płyta,
zatytułowana od jednego z jego wierszy: Chrystus
miasta. Tym samym stało się dla mnie jasne, że to muzyka rockowa jest spełnieniem
mojego marzenia, platformą, która bez wysiłku wyniesie spuściznę tego, z
pewnych racji biograficznych zawłaszczanego przez Tomaszów Mazowiecki, Łódź i
Warszawę, poety przed oblicza kolejnych pokoleń. Chrystus miasta – druga płyta długogrająca formacji Buldog,
wydana 19 kwietnia 2010 roku, niemal od razu stała się artystycznym wzorcem z
Sévres okolicznościowej restauracji arcyciekawego i często niepokornego dzieła
Juliana Tuwima. Album Buldoga był pożądanym impulsem, za którym poszli i inni. Rambo
Jet to „łodziacy”, muzycy poniekąd wychowani w tradycji zdefiniowanej przez
samego poetę w wierszu „Łódź”: „Niechaj
potomni przestaną snuć / Domysły »w sprawie Tuwima«, / Bo sam oświadczam: mój
gród / – to Łódź, / To moja kolebka rodzima!”.
Skoro w 2013 roku mija sto lat od pisarskiego debiutu Juliana Tuwima, zespół
Rambo Jet postanowił godnie uczcić tę rocznicę i nagrał płytę z piosenkami
zaaranżowanymi do jego wierszy. Ich projekt muzyczny zatytułowany po prostu Tuwim (czy, jak wynika z okładki płyty, Tuvim) to jedenaście rock’n’rollowych
kompozycji, których osnowę tworzą teksty społeczne, momentami wręcz lewicowe, ale bez wyraźnych konotacji z partyjnymi
hasłami i programami. Wśród gości, którzy znaleźli się na krążku, wymienić
należy m.in. Piotra Roguckiego z Comy, Łukasza Lacha z L. Stadt, Piotra Pachulskiego
z Normalsów, Mariana
Lichtmana z Trubadurów, Pawła Nikodemskiego (ex Rezerwat) czy Ziemka Kosmowskiego
(Rendez-Vous). Wybór repertuaru wskazuje, iż muzyków wyraźnie denerwowało,
że ludzie pamiętają Tuwimowi tylko jego wiersze dla dzieci, a zapominają, że
tworzył także utwory społeczne, metafizyczne, religijne, polityczne i pisał
nawet sprośności. Dobrali repertuar tak, aby pokazać wielość tematów, z którymi
twórca się borykał, oraz uświadomić, że są tak samo aktualne dzisiaj, jak były
sto lat temu.
Tuwim zarejestrowany na płycie Rambo Jet nie przebiera w słowach i
prowokuje, tak jak we wspomnianym już „Całujcie mnie wszyscy w dupę” (który nota bene nie znalazł się na niej z
powodu małego fragmentu nieprawomyślnego tekstu), do samodzielnego myślenia i
sprzeciwu wobec dyktatorskich zapędów wszelkiej maści rządzących. Atutem płyty są
zgrabne linie melodyczne (duża w tym zasługa stałego wokalisty zespołu Piotra
Nowaka), niejako „stabilizujące” ostry przekaz słowno-muzyczny (pewnie dlatego
piosenki z Tuvima stały się
przebojami na liście Radia Łódź). Mimo że trzon płyty to energetyczne i
„mięsożerne” interpretacje rock’n’rollowe, tuż obok nich znalazło się miejsce także
dla „regałowego” „Wspomnienia”, jednej z najpiękniejszych piosenek o miłości z
repertuaru nieodżałowanego Czesława Niemena. Inny wiersz Tuwima, „Raport”, w wykonaniu Rambo Jeta brzmi jak protest-song przeciwko cenzurze i braku wolności w mediach. To także krzyk
przeciwko procesom wytyczanym artystom za ich sztukę.
O tym, że Tuvim w swoim ogólnym
wyrazie jest płytą mocno zaangażowaną (niemal w stylu punkowym), świadczy „Prośba
o piosenkę”, dedykowana przez muzyków łódzkim włókniarkom, które strajkiem w
1971 roku zmusiły Gierka do cofnięcia zaplanowanych podwyżek. Niemal jak wezwanie
do społecznego buntu brzmi
interpretacja wiersza „Złota polska jesień”,
z muzyką autorstwa Ziemka Kosmowskiego. Tekst traktuje między innymi o tym,
iż ludzie dziś nie wychodzą na ulicę tylko dlatego, że bezrefleksyjnie odtwarzają
własne role społeczne narzucane im przez władzę i zależne od niej kanały
informacyjne. Wydaje się,
że mostem łączącym płytę Chrystus miasta z
projektem Rambo Jet jest utwór „Do prostego człowieka”, zarejestrowany przez
łódzkich muzyków w wersji opracowanej kilka lat temu przez zespół Akurat, kiedy
jego wokalistą był Tomasz Kłaptocz, obecny frontman Buldoga. „Rżnij karabinem w
bruk ulicy! / Twoja jest krew, a ich jest nafta!” – skąd my to znamy?
Na żywiołowym i prospołecznie sprofilowanym projekcie muzycznym grupy
Rambo Jet, którego moc wygenerowała do dziś aktualna wymowa wierszy twórcy Kwiatów polskich, da się, mimo mocarnego
rockowego brzmienia, dostrzec też pozostałe niuanse towarzyszące zejściu się
poezji Juliana Tuwima z rockiem – głębokie przesłanie wierszy metafizycznych: o
rozliczeniach z Bogiem i wadzeniu się z pięknem przyrody (jakby rodem z
transcendencji Thoreau), o sprawach duchowych oraz szukaniu idealnego dla
siebie miejsca na Ziemi. Ja bezkrytycznie uwierzyłem w ten chwilami mało
grzeczny przekaz, że Tuwim stanąłby dzisiaj po stronie biednych, olewanych
przez wielkie korporacje. Tak jak rock’n’roll, blues i punk.
Rambo Jet, Tuvim, Fonografika 2013.
[prwdr.: „Arterie”, nr 17 (3)/2013, s. 131-132]
jeden z bardziej obiecujących zespołów w Polsce, chociaż czekam na ich (jakiś, nie wiem jaki?) krok do przodu.
OdpowiedzUsuńnatomiast wstępne uwagi o Tuwimie i niewykorzystanej okazji - to samo myślę.
Sławek
Tak, czas pokaże. W każdym razie dobra poezja służy muzyce. Podobnie jak dobra muzyka tekstom - nawet te całkiem grafomańskie bronią się zaopatrzone w odpowiednie nuty (vide większość z kanonu rocka).
OdpowiedzUsuń