(…) Rabujemy się wzajem, zbyt boleśnie śniąc o innym, nie szorstkim
Miejscu obecnego ujścia, w wyschniętym oku kolejnej przerębli dni, bez
Żadnego rachunku, bez zysków, przetkani drążkiem pobieżnych
Strat. Upływ jest bezmiarem. Przepływ zatapia najdalszy próg. Nosimy
W sobie coraz to lżejsze ciężarki przyszłego wyboru, żadnej konsekwencji
Nie widząc w zapowiedzi niemych gestów, zapowiedzi stu różnych,
Bezkształtnych wieści, prędko zmierzających na miejsce, gdzie musisz
Się opowiedzieć po jednej z coraz ciaśniejszych stron przyjmowania danego
Trybu życia, ażeby uciąć niekonieczne spekulacje nad decyzją zostania
W tych, danych ci przecież, warunkach mierzenia się z chmurą
Zagarniającej cię dłoni każdego przypadku (…)
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz