środa, 5 czerwca 2013

Życie wewnętrzne (4)



„Gdzie leży Łódź? geograficznie  - wiadomo. Warto jednak zapytać, jak się miasto zaznacza na literackiej mapie Polski. Spójrzmy na to oczami laika: nie będziemy zatem analizować, jacy utalentowani pisarze związani są z Łodzią, jacy w niej, albo w okolicy, mieszkają (to spora i ciekawa grupa), co piszą, co ich wyróżnia. I chociaż takie pytania są chyba najważniejsze, przyjrzyjmy się raczej, co Łódź i region mogą zaproponować przeciętnemu czytelnikowi. W jakich wydarzeniach literackich może on uczestniczyć?

Mamy dwa istotne środowiskowo łódzkie czasopisma literackie („Tygiel Kultury” i „Arterie”), znane w całym kraju (…). Co roku odbywa się też naprawdę wiele rozmaitych spotkań literackich. Tu stoimy mocno na obu nogach (…). Proponuję więc przyjrzeć się życiu literackiemu w innej kategorii, bardziej spektakularnej i niewątpliwie też modnej: festiwalom (…). Jak na tym tle wygląda Łódź? mamy wspaniałe tradycje, przerwane przez stan wojenny: przez wiele lat jednym z najważniejszych wydarzeń literackich w Polsce była Łódzka Wiosna Poetycka, której laureatami byli m.in. Anna Świerczyńska, Zbigniew Herbert, Wisława Szymborska. A Teraz? W tym roku czeka nas siódma edycja ogólnopolskiego festiwalu Puls Literatury, który powstał „przy okazji” organizowanego przez łódzkie Stowarzyszenie Pisarzy polskich od 1995 roku prestiżowego konkursu poetyckiego im. Jacka Bierezina, sam też obrósł chwalebnie w inne konkursy. Chociaż, podobnie jak festiwal wrocławski czy poznański, monotonnie obliczalny (co roku można spotkać starych znajomych), chociaż (to moja subiektywna ocena!), irytujący w niepilnowaniu harmonogramu, w nieustannych „obsuwach” i mało porywającej (mnie) nonszalancji, chociaż trochę naciągany w doborze tematów przewodnich, bo zawsze można je traktować tylko metaforycznie, szeroko i pretekstowo, to jednak nie da się zaprzeczyć, że jest najważniejszym wydarzeniem tego typu w Łodzi. I chwała organizatorom, że od kilku lat część imprez odbywa się także w mniejszych ośrodkach regionu (…).

Czy ziemia łódzka festiwalowo-literacka dobrze stoi? Zacząłem geograficznie, skończę hydrologicznie: to krajowe stany średnie. Chciałoby się może nie więcej, ale ciekawiej, różnorodniej. I z większym rozmachem (wiem, pieniądze!). Literatura nie jest jednak „przemysłem kreatywnym”. Łódź nie chce się promować przez literaturę. Inaczej niż Kraków, Wrocław, Sopot, Lublin”.

Fragment tekstu Tomasza Cieślaka, „Pióra na gościnnych występach”. „Kalejdoskop”, nr 5/2013 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz