Tomaszów
Mazowiecki ma szczęście!
Chociaż jest tutaj tylko jedno kino, nie ma teatru, a o filharmonii może
tylko pomarzyć. Z tym, że marzenia
czasem się spełniają. Skoro miasto nie ma filharmonii, nie ma problemu,
to
filharmonia przyjedzie do miasta! Na dodatek z rewelacyjnym repertuarem!
Żadne
tam Haydny, Straussy, żadne Bachy i Beetoveny, żadne Sibeliusy czy
Orfy! Z
całym szacunkiem, ale to że orkiestra symfoniczna nie ma tu gdzie zagrać
jeszcze nie znaczy, iż Tomaszowianie nie są osłuchani z powagą.
Przynajmniej
ten, który akurat pisze tego bloga. Adagio Albinioniego (bo Doorsi to
grali), kolejne Adagio, tym
razem
Samuela Barbera (które Stone wykorzystał w filmie „Platoon”)… No dobra,
żarty na
bok. Kiedy jednak dowiedziałem się, że w ramach objazdowego festiwalu
filharmonii łódzkiej „Kolory Polski” zespół Kwadrofonik plus goście
wystąpią u
nas w repertuarze Steve’a Reicha, trochę się obawiałem. Owszem, oprócz
siebie
znam na mieście jeszcze paru ludzi, którzy mają w domu muzykę Kronos
Quartet
(za nagranie kompozycji Reicha zatytułowanej „Different Trains” w 1990
roku
zgarnęli nagrodę Grammy) czy płyty Pata Metheny’ego, który wykonywał
jedno z
dzieł Reicha skomponowane na gitarę („Electric Counterpoint”, zarejestrowane na płycie sygnowanej nazwiskami Reich/Metheny). Ale to za mało,
żeby zapełnić kościół, do którego zmieści się lekko licząc 500 osób!
Reich to
minimalista – i choć to truizm – kompozycje z tego nurtu raczej do oczywistych nie
należą. Tym bardziej, że w trakcie koncertu zabrzmieć miał utwór „Music
for 18 Musicians”
– w ogóle niezbyt często wykonywany – zagrany przez wyłącznie polskich
muzyków
po raz pierwszy w Polsce dopiero dzisiaj, właśnie u nas. Wow! Okej,
mogło być
„gorzej” – mogli przecież wystąpić w repertuarze Johna Cage’a – albo
„lepiej”,
gdyby zagrali coś z repertuaru Phillipa Glassa lub Michaela
Nymana. W każdym razie było świetnie! Czułem się, jakbym już gdzieś
słyszał tę
melodię. A słyszałem wiele razy. U Milesa i Coltrane’a, u Briana Eno,
Petera
Gabriela, a nawet u Bowiego. U Klausa
Schultze i Tangerine Dream. Ale, czy moi ziomkowie także? Przecież nie
od dziś wiadomo, że Polacy lubią tylko te melodie, które już gdzieś słyszeli.
Na szczęście kościół wypełnił się publicznością po same brzegi. Koncert
rozpoczął zespół Kwadrofonik wprowadzając słuchaczy w to, co miało nastąpić w
jego drugiej części – w Reicha rozpisanego na skrzypce, wiolonczelę, klarnety,
kilka pianin, marimb i ksylofonów oraz cztery kobiece głosy. Muzycy
zaprezentowali trzy kompozycje z własnego repertuaru, w których prym wiodły
brzmienia fortepianu, dwóch ksylofonów i tzw. „przeszkadzajek”. Zabrzmiały utwory zagrane niemal w estetyce etno, łączące w sobie zarówno elementy folku jak i klasyki:
„Bazuny”, „Mazurek C-Dur” oraz „Wiwat”. No i się zaczęło. Do muzyków
Kwadrofonika dołączyło kolejnych kilkunastu. Rozpoczęła się ponad 50 minutowa,
ale jednocześnie zgodnie z duchem
minimalizmu, przejrzysta melodycznie i harmonicznie kompozycja. Gdyby przyszła
mi ochota na dalsze żarty, napisałbym, że to taki Oldfield z czasów „Tubullar
Bells”, „Hergest Ridge” i „Ommadawn” dla zaawansowanych. „Music for 18
Musicians” to głównie powtarzalny, repetytywny motyw, różnicowany właściwie
tylko natężeniem dynamiki. Patrzyłem uważnie, prawie nikt w trakcie jego
wykonywania z kościoła nie wyszedł. A kiedy po zakończeniu utworu, prawie pół tysiąca
zgromadzonych na koncercie Tomaszowian wstało z kościelnych ławek i zaczęło
długo bić brawa, wiedziałem już, że było w porządku.
„Kolory Polski” – Steve Reich „Music for 18 Musicians”,
Kwadrofonik + goście, Kościół Ewangelicko-Augsburski, Tomaszów Maz., 18.08.2012
r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz