niedziela, 25 marca 2012

Falstart?

Zdarza się, że głos krytyki literackiej jest w stanie wprowadzić w zdumienie naraz dwie emanacje człowieka (zarazem i czytelnika i poety) zainteresowanego literaturą. Szkoda tylko, że taki akt swoją analityczną konsystencją wywołuje osłupienie porównywalne do słupa, na którym stał Szymon Słupnik. Tak jest w przypadku artykulacji Przemka Witkowskiego, który na łamach „Przekroju” postawił tezę, która „kupy się nie trzyma”, co prawdopodobnie zakończy się nieżytem wynikającym z niepożądanego pośpiechu. Powyższa przypadłość dotknie przede wszystkim poetów zaangażowanych do niewdzięcznej roli przykładu, czyli „trojki” przyłapanej przez gorliwego i czujnego krytyka w czasie domniemanego przejmowania poetyckiej warty. Tylko, że niedzielny spacerek w pobliżu Grobu Nieznanego Żołnierza, to jeszcze nie gotowość do przejęcia żołnierskiej służby. Bo, na czym niby to przejęcie w tym przypadku miałoby polegać? Na podarowaniu wartownikom goździków w zamian za oddanie AK-47 (Góra), na zwróceniu obiadu wraz z treścią żołądka na mundur (Pułka), a może na agitowaniu na rzecz wskrzeszenia kołobrzeskiego festiwalu (Kopyt)? Zarówno dokonania Góry jak i Kopyta należy doceniać, stąd dla oceny sytuacji powinno się postawić właściwe pytanie, którym należy zastąpić niepotrzebny sarkazm: czy ze swoją liryczną amunicją ci akurat poeci przebili się przez pancerz ignorancji czytelnika niezainteresowanego poezją? Czy te groźnie wyglądające w rękach Przemka naboje, nie są przypadkiem ślepakami zawierającymi śladowe ilości prochu wobec ładunku prawdziwie analitycznych petard, stanowiących o sile krytycznych fajerwerków? Innymi słowy, akurat tu wyziera z uproszczonego „opisu” niemal wyłącznie pewna MEDIALNOŚĆ samych poetów, której kostium da się oświetlić na wizji tak, żeby nawet na ułamek sekundy nie spadła oglądalność. W tym kontekście „Zabić starych poetów” to o tyle trafiony tytuł, że podczas kartkowania pisma istnieje szansa, iż czytelnik na chwilę się zatrzyma, aby zadać samemu sobie pytanie: „ale czym”? Póki co, chyba nie jakimś szczególnie nowatorskim podejściem do poezji, bo w tych konkretnych przypadkach i w kontekście wielu innych autorów, nie zaistniało ono na tyle mocno, by nie móc rzec, że na taką diagnozę nadal jest o wiele za wcześnie. Z dużym prawdopodobieństwem upływ czasu zniweluje dzisiejszy pośpiech i być może okaże się, że nazwiska Góry i Kopyta będzie się wymawiać jednym tchem z nazwiskami Świetlickiego i Sendeckiego, co wtedy? Jak wówczas krytyk odszuka cezurę, tę kropkę, którą w pojedynkę postawił, a która dla przeciętnego czytelnika wciąż jest nieczytelną dziurką z pisma Braille’a?

7 komentarzy:

  1. Widzę, że nie ja jedna zdębiałam po lekturze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tekst Przemka, jeśli zawrzeć go w taktycznej formule "rozpoznania walką", spełnia swoje zadanie i wywołuje dyskusję. Biorąc pod uwagę komentarze Konrada Góry pod opinią Cezarego Domarusa opublikowaną na stronach Fundacji Karpowicza, przynajmniej jeden z zainteresowanych miałby ochotę kontrolować "pole walki" z opozycyjnego wzgórza. Być liderem nowej formacji poetyckiej to nie jest zła i z góry przesądzona rzecz. Ze względu na pożądany "ferment", rzecz warta szczerego poparcia, którą i tak zweryfikuje rozciągnięta w czasie próba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry beef nie jest zły, nawet jeśli przy okazji ciskania cegłami ucierpiało kilka szyb w mieszkaniach prywatnych - ostatecznie wszystkim będzie łatwiej oddychać.
    Chyba, że ktoś cierpi na przerost ego, wówczas chuj mu w dupę i przeciągiem po oczach.

    Garda wysoko i na nogach nisko,
    T.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ci, którzy pieszczą się ze sobą i wydzwaniają do Przema z jakimiś dąsami. Żena fhuj. Pewne rzeczy w 'dyskusji' trzeba sprostować, jasne, ale dlaczego robić to w tak żałosny sposób?
    Nazwiska w beefie już się przewinęły (vide choćby Facebook Przema), mi w sumie bardziej chodzi o zachowanie niż personalia, także odpuszczę to sobie. Kto chce, niech sprawdzi.

    Pozdr i 'jebać nawiew',
    T.

    EDIT: Cholerny blogspot, chciałem postąpić z duchem 'unikaj powtórzeń', a tu się robi syf straszliwy i będę wyglądał na autocenzuranta...

    OdpowiedzUsuń
  6. telefon, blogspot i facebook to podłe narzędzia:)

    OdpowiedzUsuń