Instytut Mikołowski zaprasza na spotkanie autorskie związane z prezentacją najnowszych tomów poetyckich: Wojciech Brzoska Fuertemuerte (wyd. SPP Oddział w Łodzi, 2024) i Jakub Pszoniak Karnister (wyd. Biuro Literackie, 2024). Prowadzenie: Maciej Melecki i Krzysztof Siwczyk.
7. 02. - godz.
18.
O tomach:
Butcher i Brzoska, stojąc po przeciwległych stronach więziennego muru, ukazują w swoich wierszach przenikliwe spojrzenia na rzeczywistość zza krat. Ich twórczość dopełnia się, tworząc kompleksowy obraz przeżyć ,od emocji i frustracji po silne pragnienie wolności.W Fuertemuerte wyrażnie wyczuwalny jest niepokój, wynikający z konieczności podporządkowania się sztywnym regułom zawodowym(...) Czy można się zatem dziwić, że po przejściu na zasłużoną emeryturę major Brzoska zrzuca z siebie balast lat spędzonych w środowisku, które wiązało się nie tylko z fizyczną izolacją, ale także z psychologiczną presją? Zdecydowanie nie.
(Fragment recenzji z "Odry" nr 12/2024")
Autor "Fuertemuerte" bada znaki wyryte na czerwonych cegłach, w ich poszukiwaniu zdrapuje tynk, zagląda pod porastający je bluszcz. (...) Usytuowanie w klaustrofobicznej przestrzeni (...) zmusza podmiot Fuertemuerte nie tylko do przeciskania się między nagrobkami i zaglądania pod całuny, ale też raz po raz zamyka go za kratami."
(Weronika Górska- fragment recenzji, która ukaże się w miesięczniku "Śląsk").
1.
W nowej poetyckiej książce Jakub Pszoniak najwyraźniej jak to możliwe akcentuje rzeczywisty czas trwania swoich poetyckich akcji. Jest interwencyjny, bieżący, zapośredniczony w emocjach momentalnych. Zrobił książkę z powrotu historii w jej wcieleniu wojennym. Postanowił się postawić, oddać wszelkie zasoby języka poetyckiego i autorskiej inwencji na potrzeby tych gruzów, które od prawie trzech lat oglądamy na ekranach telewizorów. Zdobył się na zbudowanie sceny, z której gadają do nas zwaśnione strony konfliktu. Odwaga tego gestu wydaje mi się niepodważalna.
2.
Długa, traumatyczna tradycja stoi za tymi wierszami. Nie bez kozery pojawia się w Karnistrze Tadeusz Różewicz, koryfeusz rozpadu, podstawowa figura świadka i literackiego świadczenia NICZEMU. Pszoniak aktualizuje NIC, w poszczególnych wierszach daje przekonujące dowody wiecznej aktualności Różewiczowskich diagnoz, postawionych tyleż światu, co człowiekowi. Zresztą autor Chyba na pewno, ryzykując apokaliptyczną tromtadrację, potrafi użyć słów takich jak „życie” w sposób wiarygodny, poruszający zdeformowane wirtualnością sumienie współczesnych. A przynajmniej ma taką nadzieję.
3.
Podzielona na cztery części książka oddaje się w posiadanie głosów oprawców, ofiar, uciekinierów, najczęściej jednak ludzi, których wojna zastała in flagranti egzystencji, wrzucając ich w dramat ról, których nie potrafili sobie nawet wyobrazić. Stąd maksymalny namysł Pszoniaka nad mechanizmami działania rozlicznych propagand: od religii po terror państwa. Dawno nie czytałem wierszy do cna wyzyskujących puste języki tych żargonów – resztkowych zaklęć – i budujących na tej reszcie zdekomponowane archiwum przemocy zadawanej jednostce przez każdą instytucję reglamentacji SENSU.
Krzysztof
Siwczyk „Jutro jak zawsze”
(fragment, Biuro Literackie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz