To był koncert, na którym nie
powinno mnie być. Miałem w jego dniu złe nastawienie do świata; przez cały
poprzedzający go tydzień nie układało mi się w pracy, a i poza nią szło mi
niefartownie. I choć w dniu koncertu kupiłem płytę Yehudi Menuhin & Stephane Grapelli „Strictly for the Birds” i
raczyłem się nią aż do południa, nie zdołałem wbić się na czas w odpowiedni klimat. Co prawda, jako pierwszy
zabrzmiał koncert na dwoje skrzypiec d-moll BWV 1043 J.S.Bacha, i był to dla
mnie moment jaśniejszy niż sam lipiec ze swoim upiornym słońcem, ale przy tym
ten ostatni. Nie pomogła tu ilustracyjność muzyki S. S. Czarneckiego (Concerto
„Lilliowe” op.41 na dwoje skrzypiec i orkiestrę smyczkową) opartej na motywach
góralskich, w której w partiach solistów Krzysztofa i Jakuba Jakowicza (ojca i
syna) czuć było radość grania i wirtuozerię, bo jednak nie udało mi się
słuchając tej kompozycji ujrzeć tego, co miała ona zilustrować – wspaniałej
panoramy Tatr. Byłem zupełnie gdzie indziej, w ciemnej dolinie mianowicie. Skoro
Mozart nigdy nie był moim faworytem (podobnie jak i inni klasycy wiedeńscy za
wyjątkiem Beethovena) stąd też i wykonanie Symfonii g-moll KV 550, nie mogło
wprowadzić mnie w stan euforii, tym bardziej, że w zasadzie byłem już wtedy na
zewnątrz, sam na sam z własnymi niewesołymi myślami. Ale jak już o tym
wspomniałem był Bach, było i Vivace, i Largo ma non tanto i Allegro, a ja
byłbym już zupełnie wniebowzięty, gdyby zamiast skrzypiec zabrzmiała
transpozycja tej kompozycji na dwa klawikordy w tonacji c-moll. Uwielbiam Bacha
jako kompozytora-organistę, najmocniej wtedy czuję, iż Johann był człowiekiem wielkiej
wiary tak potrzebnej także i w dzisiejszych, pogańskich czasach. Na szczęście
moja dysfunkcyjność nie mogła i nie wpłynęła na odbiór koncertu, ani na
dyspozycję wykonawców, którzy zostali rewelacyjnie przyjęci przez
publiczność. Już w domu, położyłem na talerzu gramofonu muzykę Haendla opakowaną
w okładkę, na której grafik namalował nekropolię spowitą mgłą. Niestety, trwa
zbyt krótko, żeby dało się przy jej dźwiękach doczekać do jesieni.
14 Kolory Polski – Wędrowny Festiwal Filharmonii Łódzkiej. Kościół Ewangelicko-Augsburski Tomaszów Mazowiecki, 06.07.2013 r.
Niezły flow ;D
OdpowiedzUsuńOczekiwałem większego, ale zabrakło mi osobistej predyspozycji:(
Usuń