„To, co podaje się do wierzenia, do uznania za
poetycką wielkość, wiąże się z werdyktami większych i mniejszych konkursów, z
wydawnictwami i promocją, z czymś, co pozwalam sobie nazwać medialną obróbką.
Postronnym obserwatorom zaczyna się wydawać, że wydawanie
tomiku poza Biurem Literackim nie ma większego sensu. Ten oczywisty
banał zaczyna ostatnio pokazywać swą stronę cokolwiek złowrogą. Otóż z uporem
bierze się pod uwagę wąski i określony krąg środowisk, nazwisk i poetyk (…).
(…) Czujny krytyk
powinien zaglądać, gdzie się da, a nie tylko do gotowych, podsuniętych
zestawów. Wciąż apeluję o osobiste ryzyko krytyka i zachęcam do tego, by
mieć szeroko otwarte oczy. Widzieć małe serie, małe wydawnictwa, inicjatywy
oddolne z trudem radzące sobie w tak zmonopolizowanym krajobrazie. Nie powinien
przepuścić żadnemu tomikowi, nie sugerując się przy tym nazwiskiem autora i
mianem oraz pozycją wydawnictwa na rynku. Nie odkryta polska prowincja poetycka
czeka na swoich odkrywców. Wielu już próbowało te zasoby opisywać, niestety
potem z wielkim trudem znajdowało chętnych na wydrukowanie recenzji czy szkicu
dotyczącego nie nagłośnionego nazwiska czy zjawiska. A jak coś może być
nagłośnione, skoro nikt nie chce zaryzykować i zacząć nagłaśniać? Kółko się
zamyka.
Obserwując pierwsze wypowiedzi podsumowujące rok
2008, odniosłem wrażenie, że znajdujemy się w kółku wzajemnej adoracji. Mało
kto ma odwagę wyjść poza „kredowe koło” sprawdzonych nazwisk. Nie dziwmy się
potem inercji jury. Nawet ci, którym nowy tomik dajmy na to Sendeckiego nie
przypadł do gustu, o czym komunikowali nieoficjalnie, na forum publicznym
podkreślali jego zalety i dopisywali się do zgodnego chóru, bo przecież to
koronne nazwisko „brulionu” – siłą rozpędu klaszcze się dalej (…). Wystarczyłoby,
jak sądzę, nad tytułem Trap wpisać cokolwiek, na przykład Łukasz Bębenkiewicz,
a otworzyłyby się śluzy szczerości i wylała się wielka fala niczym
nieskrępowanej recenzenckiej błyskotliwości. Wszak Bębenkiewiczowi z Łomży można powiedzieć w oczy, co
się myśli, Bębenkiewiczowi można dokopać. Za nim nic i nikt nie stoi (…)”.
Fragmenty tekstu Karola Maliszewskiego, „Głos w dyskusji: Poezja, czyli zmowa
recenzentów?”, niedoczytania.pl, 12.07.2009.
no patrz. minęły 4 lata a klątwa trzyma. rynek poetycki coraz bardziej przypomina rynek mediów.
OdpowiedzUsuńSławek
Tegoroczny werdykt Złotego Środka Poezji stanowi jednak w pewien sposób jakiś wyłom...
Usuńtak. sprawia wrażenie jakiegoś kompromisu i chłopaki chyba na moment porzucili klucz powiązań wydawniczo - politycznych.
Usuń