środa, 29 maja 2024
Premiera - książka Agnieszki Tarnowskiej w DL
sobota, 25 maja 2024
Z Archiwum P. (52)
Tym razem z innego, mniej subiektywnego punktu widzenia w relacji Magdaleny Bąk: „Ostatniego dnia warsztatów odbyło się spotkanie autorskie dwóch innych artystów: Piotra Gajdy i Jerzego Hajdugi. Spotkanie poprowadził krakowski poeta, Grzegorz Wołoszyn. Na uwagę zasługuje miejsce wydarzenia: odbyło się w bysławskiej oranżerii Sióstr Miłosierdzia Bożego, u stóp kościoła i klasztoru, w otoczeniu bujnego ogrodu. Był to bardzo ziemski i przewrotny hortus conclusus, gdzie o poezji rozmawiano w sposób naturalny i niewymuszony. Kolejny raz doszło do spotkania dwu odmiennych poetyk, dwóch różnych poetów, którzy, pomimo różnic, potrafili prowadzić poetycki dialog”. Byslawek, zjazd Poetów po Godzinach, czerwiec 2012 roku. Spotkanie autorskie na zaproszenie organizatorów imprezy. Podroż własnym autem 340 km w jedną stronę, powrót jeszcze tego samego dnia, w nocy.
środa, 22 maja 2024
Wieści z A(frontu) – cz. 3
W nowym numerze kwartalnika literacko-artystycznego „Afront” Nr 1-2
(18-19) w rubryce pt. „Trucia Trutnia czyli recenzje poetyckie
Maksymiliana Trutnia” ukazała się mini recenzja „O włos”, książki z wierszami,
którą wydałem w 2022 roku. Poniżej jej treść. Zainteresowanych zapraszam do
lektury.
„Różewicz miał rację, gdy twierdził, że nigdy nie mamy do czynienia z całością, bo jest tylko fragment i to w nienarzucającym się w oczy szarym kolorze. Ma też rację Piotr Gajda, gdy udowadnia, że zawsze jesteśmy o włos – od tragedii, od szczęścia, od uzmysłowienia sobie, że nie ma sensu się tak napinać, bo to niczego nie zmieni – włos pozostanie, jak głos wołającego na puszczy. Trzydzieści dwa wiersze, które niczego nie robią na siłę, nie roszczą sobie praw – a jednak pozostają w nas jak haczyk w mięsistej wardze ryby, która zerwała żyłkę. Może to jest poezja dla 50+, ale niekoniecznie adresat jest tą osobą, do której powinna trafić przesyłka. Tak sobie myślę, że młodzi poeci, którym się jeszcze wąs nie sypnął, ale którzy już dawno zjedli wszystkie rozumy, mogliby się nauczyć z tych wierszy pięknej powściągliwości. Do tego chyba trzeba mieć dużo lat i doświadczenia podpowiadającego, że czasem lepiej wyrzucić, niż trzymać w nieskończoność, tym bardziej, że nie ma czegoś takiego jak nieskończoność – poza może Wszechświatem i głupotą ludzką, cała reszta jest skończona, zaksięgowana i odłożona ad acta. My też jesteśmy skończeni, poeta Gajda – ma się rozumieć również – ale w jego wydaniu to piękny koniec, jak ten z katastrofy instalacji wyciągowej w Greku Zorbie. Aż chce się zatańczyć – najchętniej na własnym grobie. Rządy przejdą przez kryzys suchą stopą – pisze z przekonaniem Gajda, i w tym ma doświadczenie, w wieszczeniu i obwieszczaniu, bo przeszedł już wszystko: stan wojenny, powojenny, inny stan skupienia, kryzys wieku średniego i kryzys zaufania do siebie, i wyszedł z tego galimatiasu nieszczęść i potknięć wzmocniony, z pewną ręką, która go nie zawodzi. Gdybym potrafił jeszcze zazdrościć, to bym mu tej predylekcji do eleganckiego pesymizmu zazdrościł – tak, ten facet wie, o co w tym wszystkim chodzi: kupujemy i dajemy się kupić. A życie? No cóż, życie – zbiór notatek spisanych na męczących zakupach niech się toczy sobie a muzom”.
sobota, 18 maja 2024
Wieści z A(frontu) – cz. 2
W nowym numerze kwartalnika literacko-artystycznego „Afront” Nr 1-2
(18-19) w felietonie zatytułowanym „Porzucanie poezji” mimowolnie
(proces wydawniczy kwartalnika trwał dosyć długo) wstrzelam się w sezon nagród
poetyckich, który akurat jest w toku. Jest więc o tzw. nagrodyzmie, ale i o
jego systemowym wpływie na indywidualne postawy twórcze poetek i poetów. Poniżej
fragment tekstu, którego całość zainteresowani przeczytają w najnowszym numerze
„Afrontu”. Polecam się.
„(…) Najmniej elegancko porzucają poezję poeci owładnięci chęcią posiadania rozmaitych splendorów, w tym nominacji do najważniejszych nagród poetyckich w Polsce. Większość z nich kończy potem jako zgorzkniali rzemieślnicy na tyle warsztatowo sprawni, żeby zdobyć kolejną statuetkę w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim <<O Poetyckiego Pierwiosnka>> (prezentują ją potem na Facebooku w charakterze substytutu potwierdzającego liryczne kompetencje). Naiwni, dysponujący zapasem nienaruszonej nadziei, nie zdają sobie sprawy, że proces wyłaniania laureatów nagród przypomina losowanie do Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Oto mamy cztery koszyki. W pierwszym znajdują się poeci znani w środowisku z tego, że są znani. Nieomal klasycy, gdyby tylko nie byli nadal żywi. Tacy, którzy czego by nie stworzyli (niech to będzie nawet lista zakupów), i tak znajdą się w tym pierwszym koszyku. W drugim umieszcza się tych, którym w zasadzie też się należy. Owszem, tu i ówdzie otrzymywali wcześniej nominacje, może nawet byli nagradzani, ale to było dawno temu. I teraz czas na kolejną turę uznania. W trzecim ulokowani zostali młodzi aspirujący, w danym roku głośni, obudowani rozgłosem własnym bądź tym czynionym przez klakierów (ze środowiskowego getta). W czwartym, największym, anonimowa reszta, ale tak głęboko już się nie zagląda. Poeci z czwartego koszyka swoje pożegnanie z poezją ze źle maskowaną goryczą ogłaszają w mediach społecznościowych, gdy w końcu coś do nich dotrze (…)”.
czwartek, 16 maja 2024
„Małpa apokalipsa” - nowa książka ukaże się nakładem Fundacji Kultury „Afront”
Już wkrótce nakładem Fundacji Kultury AFRONT ukaże się
nowa książka
poetycka Piotra Gajdy! Śledźcie nasz profil, wypatrujcie, żebyście nie przegapili tego wydarzenia literackiego!
– zapowiada w mediach społecznościowych Wydawca.
środa, 15 maja 2024
Nagrodzone wiersze laureatów XXXII OKP im. Rafała Wojaczka
PAWEŁ
PODLIPNIAK
- - - - - - -
- - - - - - -
Amen, niech
będzie amen i szybkie wyprzedaże
jesteśmy już
tylko strachem na brzegach cyfrowej rzeki
dzieckiem
niebacznie zadławionym kulką winogrona
płonącym domem
niesionym przez powietrzną trąbę
i nic
dosłownie nic nam z tego nie wynika
poza tym że
wszystko coraz bardziej przypomina
spot reklamowy
cudacznie spierdolonej apokalipsy
opatrzony
anonsem ogłoszenie skutecznie społeczne
a gdyby
wstawić tutaj a i wtedy askutecznie społeczne
skutecznie
aspołeczne byłoby nową mantrą paciorkiem różańca
pyskiem
klawego bożka który się zwiduje
mentalnym
zjebom rankiem na pochyłym drzewie
bez żadnej
kozy kozery śladu wątpliwości
pomiędzy
ryneczkiem ślidla szybką wyprzedażą
rzeczy duchowo
zbędnych z naciskiem na amen
i nagle zdarza
tam się big bang gangbang – nagłe zmartwychwstanie
- - - - - - -
- - -
Bakhmut
see-saw
i jeśli tylko
jutro porządnie się zlepi,
przez szumy
szepty ciągi rozlane jak kefir,
nowy porządek
świata, po nim zbędna gnoza
pełznąca
nieskutecznie przez błoto i ostrzał
pod bystrym
okiem dronów do czarnego morza,
ku rdzawym
kupom złomu, na przekór taktyce,
miastom
podziurawionym w huczny wielki tydzień,
w których
zostali ludzie, zbyt martwi by umrzeć,
z nadzieją
pochowaną w kartonowej trumnie.
i jeśli takie
życie jest tylko złudzeniem,
miśnieńską
porcelaną sypaną pod czołgi,
albo bolesnym
żartem, przy którym drgnie serce
w pospiesznej
przeprowadzce w rejony spokojne,
to wtedy
zwykłe słowa: cokolwiek, na zawsze
nie niosą już
żadnego z najwierniejszych znaczeń.
- - - - - - -
- - - - -
Leon Kowalsky
Wake up! Time
to die!
Leon Kowalsky,
Blade Runner (1982)
wasz bóg już
się nie deklinuje,
on się nie
odmienia nawet przez wszelkie przypadki
– gdziekolwiek
jest ogień, powietrze i wojna,
zastyga
nieludzko, bezradnie na grzbiecie
śliskiej góry
(i nie jest to tabor).
przewróciliście
go na plecy, jak martwą dziewicę,
więc teraz
bezradnie przebiera nóżkami,
wpatrzony w
ciemniejące powłoki niebieskie,
a każda
przypomina złachany aksamit,
gdzieś w
ramionach mgławicy oriona.
ten żółw
nieodmienny, bez matki sławienej,
jest głuchy na
wasze skargi, a daremny wołacz
tylko zakłóca
koniec łóżkowej modlitwy
daremnym,
cienkim wzwodem wykrzyknika
i nawet jeśli
„o” pęcznieje, to nie jest to manna.
czy ktoś go
uratuje, postawi na nogi, by mógł
popełznąć
dalej w krainę bezsensu?
pozwólcie
dzieciom strzelić w głowę żółwia
– niech nie
przychodzi nic już do nikogo,
nawet w
największą z przenajświętszych niedziel.
PAULINA
JANSSEN
- - - - - - -
- - - - - -
OD UCKERMARK
DO RAVENSBRÜCK
zewidencjonowane
strachy kolejno odlicz
zatarty ślad,
ale jakby bujniej rośnie ziele
wyliniały
kundel liże cienie siemens
kapitał
akcyjny wzrasta do 400 milionów reichsmarek
drobne
złodziejki głodne kurewki na łyso czarny trójkąt
gospodynie
domowe pod obrusem rośnie zaczyn na
podziemie
przestraszone
chłopki służące z warszawy
nasze babcie
właśnie rodzą
nam
ruchy oporu
ciała oporu sienniki na sukienki
ile mogłyście
mieć lat, dziewczęta?
– połamałyśmy
zęby
na numerach z
kości –
- - - - - - -
- - - - -
DZIEWCZYNKI NA
LEWO
przykucam nad
kałużą
wyciągam z
siebie odmęty
szpule żyłki
wyszarpuję haczykiem
skrzepy dzieci
zszarzałe płatki nasienia
medal za
berlin zmarzniętą sukienkę numer 75736
gniazdo
gniewoszy plamiste żniwo
skrzy się mech
– kora nawołuje drzewa od
północy
wcieram zapach
wlizuję język w ruń
palce w
zawiasy mrowiska
dostrzegam
szerzej
tarcza macicy
wypolerowana
śliska
jak rodzinne
srebra
zawsze
popiołem
- - - - - - -
- - - - -
DZIADEK NA
PLAŻY
najpierw
musisz przedrzeć się przez darń
sploty
wyczerpanych korzeni
pokonać
wydmy
widma
usypane z ciał
pieprzyki,
siniaki, piegi
stężałe w
odłamkach bursztynu
które dekady
później będziemy wkładać w dłonie naszych osiwiałych dzieci
wtedy
zobaczysz morze
woda będzie
czerwona tylko przy stopach
zabarwi
prześwity meduzy, bezbronne, bezbrzeżne
dalej
toń
przesinienie
zrobisz wdech
ALEKSANDRA
PLEWKA
- - - - - - -
- - - - - - - - -
Bezradność,
czyli wiersz
tupanie
czarnych butów
rozgniatam
piętami kasztany
szkoda że
strach nie chce tak pękać
zamknąłeś
drzwi zasłoniłeś kapą
dalej nie wiem
czy tylko szczęście
czy tym razem
też śmierć
podgrzałeś na
łyżeczce
ona jest z nas
najspokojniejsza
płynie po
prostu żyłami
- - - - - - -
- - - - -
Z życia kobiet
jadalnych
Toczymy w
wózkach linoskoczków i urzędników państwowych
Wiotkie
baleriny i grube kasjerki usypiają nam przy piersi
Redukujemy się
codziennie do ciepła, zapachu i smaku
Wyznaczamy
bezwzględne kryteria miłości
Jeśli mnie
kochasz bujaj wózek
Okrągleją nam
biodra, szlachetnieją twarze
Upodabniamy
się do fok, do kotek, do swoich matek
- - - - - - -
- - - - -
Wiersz pisany
z domu pod lasem
las za domem
przypominał ocean
ścieżki
wciągały niczym wiry, nie potrafiłyśmy znaleźć drogi z powrotem
nietoperze
oblepiły ściany. przycupnęły za plecami okiennic
powiedziałeś,
że przyjdziesz i pozamykasz je wszystkie w dłoni
nie
przyszedłeś. nakryłam małą kocem jak skrzydłem
wiem, że ona też się ciebie kiedyś nie doczeka
Mariusz Grzebalski w IM
17.05.2024, GODZ. 18:00 –
SPOTKANIE Z MARIUSZEM GRZEBALSKIM ZWIĄZANE Z PROMOCJĄ TOMU WIERSZY „TYLKO
KANAREK WIDZIAŁ” (WYD. WARSTWY, WROCŁAW, 2024).
Prowadzenie: Krzysztof Siwczyk.
O książce:
„Tylko kanarek widział” to nowa, długo oczekiwana książka Mariusza Grzebalskiego – poety, wydawcy, redaktora, laureata nagród Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (1998, 2007), Huberta Burdy (2002), Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2014), Nagrody Fundacji Kultury (2014), nominowanego do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej (2014).
Książka to ponad sześćdziesiąt wierszy-podróży w świat przeszłości, tajemnic i
nieoczywistych wzruszeń. Frazy Mariusza Grzebalskiego są jak „odłamki w drodze
do ciał” pojawiające się w jednym z jego wierszy. Trafiają w nieoczekiwane
miejsca, opisują „pewne sprawy”, które stanowią jądro naszego życia,
codzienności, czasu. Podmiot liryczny przemieszcza się pomiędzy wspomnieniami z
najwcześniejszego dzieciństwa a momentem, który wydarzył się przed chwilą.
Przed naszymi oczami stają przodkowie i ich zwyczaje, ulice, po których chodzą
teraz inni ludzie, zmienione podwórka. Kiedy podmiot myśli o nieżyjącym
dziadku, przed jego oczami staje żółta brama, bo wszystko w tej poezji jest jednocześnie
zapomniane i zapamiętane, ulotne i materialne, wtedy i teraz.
„Tylko kanarek widział” to zbiór impresji,
szkiców z codziennych spotkań ze światem. To uniwersum, w którym bohaterem
narodowym jest człowiek obsługujący kosiarkę, w którym najważniejszą podróżą
jest wyprawa do supermarketu, a największe tajemnice kryją się w zamkniętych
szafkach. Książka-zdjęcie z przeszłości, wspomnienie przyjaźni, nocnego
autobusu, końca lata.
wtorek, 14 maja 2024
Wieści z A(frontu) – cz. 1
W nowym numerze
kwartalnika literacko-artystycznego „Afront” Nr 1-2 (18-19) na wyraźne życzenie
„reaktora” naczelnego popełniłem kilka mini recenzji muzycznych: Black Sabbath „Live
Evil” (40th Anniversary Edition), Queens Of The Stone Age „In Times New Roman”,
The Damned „Darkadelic” oraz Yes „Mirror To The Sky”. Z każdej tu jednozdaniowy
wyimek, wszystkie znajdziecie w „Afroncie”. Zainteresowanych zapraszam do
lektury.
„Do zespołu Black Sabbath
mam stosunek emocjonalny jak świeżo upieczony maturzysta do swoich
korepetytorów”.
„Podejrzewam, że tak właśnie grałoby The Doors A.D. 2023 na
OIOM-ie, w pełnej opcji koniecznych przeszczepów i z blokadą dostępu do barbituranów”.
„To muzyka z gatunku oldskul, ale wciąż im bardzo daleko do muzycznej
emerytury w takich miejscach jak Dolina Charlotty”.
„Jego wydanie niesie też ze sobą pewien niepokój, ponieważ brzmi jak płyta spreparowana przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji”.
sobota, 11 maja 2024
Mikołowski Maj Poetycki – maj, maj, maj!
Za mną Mikołowski Maj Poetycki, impreza ekstatycznie radosna,
transcendencyjna i epifanijna. Dość powiedzieć, że odbywająca się u mego
poetyckiego źródła – w Mikołowie (Państwo wiedzą, kto tam po bruku stąpał). Na jej program
złożyło się spotkanie autorskie Przemka Owczarka i moje, promujące nasze
ostatnie książki –„Katawotrę” i „Goliata zwycięzcę”, które Maciej Melecki,
współprowadzący spotkanie wespół z Krzysztofem Siwczykiem, nazwał „serpentynowo-epifanijnym" (właśnie!), jak również znakomite spotkanie Lucyny Skompskiej (ponieważ Lucyna od
lat jest poetycką klasą), promujące książkę „Ani rozmiaru, ani skali” oraz
rozstrzygnięcie XXXII OKP im. Rafała Wojaczka (werdykt poniżej). Zdjęcia
(autorstwa Sylwii Jaworskiej, Bogdana Prejsa i Dawida Głodkowskiego) znakomicie oddają klimat tych dwóch niezwykle intensywnych dni.
Werdykt XXXII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im.
Rafała Wojaczka, Instytut Mikołowski, 10 maja 2024 r.
- - - - - - - - - - - -
Jury w składzie: Lucyna Skompska (przewodnicząca), Piotr Gajda i Przemysław Owczarek na posiedzeniu, które odbyło się 9 maja 2024 roku, po zapoznaniu się z 106 zestawami wierszy, jakie wpłynęły na tegoroczną edycję konkursu, postanowiło przyznać następujące miejsca:
Miejsce I - zestaw wierszy opatrzony godłem uroboros, którego autorem jest:
PAWEŁ PODLIPNIAK (Radom) - Nagroda 1000 zł.
Miejsce II - zestaw wierszy opatrzony godłem Lilla, którego autorką jest: PAULINA JANSSEN (Wrocław) - Nagroda 500 zł.
Miejsce III - zestaw wierszy opatrzony godłem ESSC, którego autorką jest: ALEKSANDRA PLEWKA (Warszawa)
- Nagroda 300 zł.
- - - - - - - - - - - -
piątek, 10 maja 2024
Nowa książka Marcina Zegadły w IM
Nakładem Instytutu Mikołowskiego
im. Rafała Wojaczka ukazała się książka Marcina Zegadły Tak pięknie
ci umarłem (IM, Mikołów 2024).
O książce:
W
tych wierszach oprócz zdań są znaki, które Marcin Zegadło pozostawia „na
wypadek gdyby…”. Gdyby było po utracie, po rozstaniu, po życiu. Każdy wiersz
jest sceną z dzisiaj, każdy kończy się śmiercią, pomiędzy słowami. Puenty – jak
druga strona lornetki - oddalają obraz, tworząc ostateczny dystans. To dla mnie
istota poezji – poezji „w mojej rozdzielczości”.
Anna Janko
MARCIN ZEGADŁO (ur. 1977) - poeta, publicysta, recenzent. Wydał siedem zbiorów wierszy: Monotonne Rewolucje, Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego, Łódź 2003, Nawyki Ciał Śpiących, Zielona Sowa, Biblioteka Studium, Kraków 2006, Światło powrotne, Wydawnictwo Kwadratura, Łódź 2010, Cały w słońcu, SPP Oddział w Łodzi, Łódź 2014, Hermann Brunner i jego rzeźnia, Wydawnictwo Forma, Szczecin 2015, Zawsze Ziemia, SPP Oddział w Łodzi, Łódź, 2018, Martwe i ozdobne, Instytut Mikołowski, Mikołów, 2022. Prowadzi bloga Księgozbiry, gdzie recenzuje prozę i poezję. O książkach pisał do Gazety Wyborczej i Newsweeka. Mieszka w Częstochowie.
Marcin Zegadło „Tak pięknie ci umarłem”
Instytut Mikołowski, 2024
Redakcja: Justyna Tomska
Stron: 52
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN 978-83-65250-66-7
czwartek, 9 maja 2024
Premiera Literacka – Samantha Kitsch
Nakładem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich o/w Łodzi ukazała się książka Samanthy Kitsch szybkie szkice z szopem. Książka jest 68 tomem serii „Szumy, zlepy, ciągi”.