To archiwalne zdjęcie mojej pierwszej biblioteki dla dorosłego
czytelnika przy ul. Tkackiej w Tomaszowie Mazowieckim. Wcześniej
przez całe
lata wypożyczałem
książki
Niziurskiego, Maya, Coopera, Bahdaja, Fiedlera, Szklarskiego, Mrówczyńskiego,
Jurgielewiczowej, Szczepańskiej, Szczygła i wielu innych w bibliotece młodzieżowej przy Alei Wyzwolenia (dziś to
ul. św.
Antoniego). W pracowni języka polskiego w moim technikum była
gablota ze starymi numerami „Dialogu” i „Poezji”. Podkradałem je sukcesywnie,
czytałem drukowane tam sztuki teatralne i wiersze. To mógł być rok 1982. Potem
już za własne kieszonkowe regularnie kupowałem „Radar”, „Na przełaj”, „Życie
Literackie”. To miało swoje późniejsze konsekwencje. Pamiętam to jak dziś, bo to był de facto mord założycielski, kiedy po raz pierwszy w życiu
zapragnąłem wypożyczyć „coś Rimbauda”. Nie był
dostępny.
Uprzejma pani bibliotekarka w zamian zaproponowała: „To może Wojaczek”? Zabrałem
do domu „List do nieznanego poety” (Wydawnictwo Literackie, 1985) i odtąd
nic już nie
było
takie samo.
poniedziałek, 10 lipca 2023
Mord założycielski
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz