Za mną
brama cmentarza żydowskiego, na którym spoczywa Henryk Steinman, poeta i ułan,
uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, urodzony 26 marca 1900 roku w Tomaszowie
Mazowieckim w spolonizowanej
rodzinie żydowskich przemysłowców. Jego ojcem był Samuel Steinman, fabrykant,
działacz społeczny, założyciel klubu sportowego; matką Pelagia z domu Makow.
Henryk
Steinman to była gorąca, patriotyczna krew. Od młodzieńczych lat w szeregach
Polskiej Organizacji Wojskowej, aktywny podczas rozbrajania Niemców w Warszawie
w 1918 roku, rok później wstępuje do 3. Pułku Ułanów im. Dzieci Warszawy, wyrusza
na front i bierze udział w walkach z siłami ukraińskimi pod Bełzem. Zwieńczeniem
szlaku bojowego Henryka Steinmana była Bitwa Warszawska, kluczowe starcie w
wojnie polsko-bolszewickiej. W boju był dwukrotnie poważnie ranny.
Wojna dla młodego podchorążego okazała się nie tylko czasem frontowego znoju,
krwi i łez, ale również podglebiem dla lirycznej twórczości. W roku 1920 pod
pseudonimem Henryk Kamiński ukazuje się debiutancki tomik Steinmana (w tomie znaleźć
można portret poety w mundurze podchorążego) zatytułowany „Z doli i niedoli 3.
Pułku Ułanów Dzieci Warszawy”, zawierający wiersze patriotyczne inspirowane wojennymi
przeżyciami. Część utworów była zadedykowana tajemniczej „Heniusi”. Ową
„Heniusią” była przyszła żona poety, Henryka z Landsbergów, wywodząca się z
fabrykanckiej elity Tomaszowa Mazowieckiego, którą poślubił w 1922 roku.
W 1920 roku Steinman wpadł na pomysł stworzenia pierwszej tomaszowskiej gazety
lokalnej. Zrealizował go wraz z przyjacielem z czasów gimnazjalnych Zygmuntem
Hirszhornem oraz inż. Henrykiem Rozenfarbem-Różyckim, wydając periodyk pod nazwę
„Kuriera Tomaszowskiego”. Wydawcą gazety był adwokat Władysław Landsberg,
przyszły szwagier Steinmana. Redakcja mieściła się w domu Steinmanów przy ul.
Krzyżowej. Chociaż dziennik miał się ukazywać trzy razy w tygodniu, ostatecznie
między styczniem a lutym 1921 roku ukazało się zaledwie 10 numerów.
O ile
debiutu Henryka Steinmana-Kamińskiego nie można zaliczyć do dzieł wybitnych, to
wydany rok później kolejny tomik poetycki (ponownie pod pseudonimem Henryk
Kamiński) był już znacznie dojrzalszy. „Auto da fè”, bo taki nosił tytuł,
ukazał się jako dodatek do wspomnianego „Kuriera Tomaszowskiego”. Po
zakończeniu wydawania gazety jej redaktor i autor, który mógł się także
poszczycić jedną z największych i najokazalszych bibliotek prywatnych w
mieście, nie zaprzestał flirtowania z literaturą. Drukiem ukazywały się kolejne
wiersze (głównie na łamach „Kuriera”), kolejne tomy. Najpierw wydany ponownie w
Tomaszowie Mazowieckim tom „Kokainerzy”, a w roku 1922 opublikowana w Kaliszu „Kokaina”.
W planach były kolejne dzieła – powieść i kolejny tom wierszy zatytułowany
„Jesień”. Niestety, przerwała je nagła, tragiczna śmierć…
W 1924 Henryk Steinman-Kamiński brał udział w ćwiczeniach wojskowych. 3 grudnia w czasie pokonywania toru przeszkód spadł z konia. Ciężki upadek zakończył się tragiczną śmiercią 24 letniego ułana-poety. Henryk Steinman-Kamiński został pochowany na cmentarzu żydowskim w Tomaszowie Mazowieckim, tuż obok grobu ojca – Samuela Steinmana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz