W nowym numerze 2 (15) 2018 kwartalnika
literacko-artystycznego „Afront” zainteresowany czytelnik znajdzie felieton
zatytułowany Niczego nie będzie, z
którego poniżej prezentuję drobny wyimek:
„(…) Śmiało można też skonstatować, że kondycja
czasopism literackich jest emanacją środowiska. Środowiska zdezorientowanego,
rozbitego na grupy, podgrupy i getta, z roku na rok coraz bardziej
uzależnionego od zjawiska „nagrodyzmu”. Sezon nominacji na naszych oczach staje
się sezonem „w ogóle”, nie ma tutaj żadnej alternatywy, nic co można by nazwać
innym pulsem poezji. Ani spotkania autorskie, na które przychodzi sześć osób,
ani nikomu szerzej nie znane festiwale lokalne, do czynnego udziału w jakich
zaprasza się wyłącznie zaprzyjaźnionych poetów oraz w charakterze gościa
specjalnego gwiazdę literackiego manstreamu, która od paru już ładnych lat nie
musi już wizytować prowincji inaczej niż za pieniądze organizatorów. Zgodnie z
ideą wolnego rynku liczą się tylko ci, którzy potrafią marketingowo wykorzystać
przyznane im laury, a dokładniej rzecz biorąc, będą potrafili zdobyć je po raz
kolejny i kolejny, moszcząc się na dłużej na tak zwanej „short” liście autorów
rozpoznawanych przez każdą możliwą kapitułę na tym poetyckim łez padole (bez
względu na jakość aktualnie ogłoszonej książki). Dobrze, że istnieją nagrody
poetyckie, źle, że ich werdykty bywają niekiedy mocno dewastujące i tak już
mocno zdegradowane środowisko poetów, wprowadzając ich samych w stan doraźnego
rozhisteryzowania. Ale nie tylko poeci tracą rezon. Traci go również nobliwe
jury kolejnych nagród literackich wcześniej gniewnie upominane o przestrzeganie
parytetu, które ulega podobnej presji. O tym, że wyprodukowany pod ciśnieniem
werdykt i tak jest „chromy” świadczy ponowny jego brak, przykładowo na
niekorzyść mężczyzn – i dalej według ewentualnych roszczeń – poetek oraz poetów
z małych wsi i miasteczek na rzecz tych z aglomeracji, młodych na rzecz
starych, wegan i wegetarian na pohybel tym z chorobą alkoholową, zagryzającym
ciepłą wódkę kiełbasą itp., itd.). Tymczasem to jakość tekstu powinna wyznaczać
przestrzeń dyskursu… (…)”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz