Wiadomo to powszechnie, że
wartość rzeczy materialnych się przecenia. Ich znaczenie wraz z upływem
czasu traci na istotności, no bo jaką wartość dla stulatka ma
posiadanie na koncie miliona złotych (z wszelkimi tej kwoty konotacjami)? Powtórzmy
za klasykiem (opętanym, czy też nie, jak kto woli): byt kształtuje świadomość. A niebyt, ten dopiero jest ciekawy przy
założeniu, że nie będziemy potrzebowali tam nawet ubrania. Albo inna teoria, w
myśl której piekło to nasze doczesne ziemskie życie. Po jego dokonaniu w
zasadzie wszystko, co złe, będziemy mieli już za sobą. Pamiętajmy przy tym o
tych, którzy ze względu na stan posiadania uważają się za lepszych od większości,
czyli od mniej uposażonej reszty. Wszystko u nich działa podobnie jak u nas, cała
fizjologia jest w zasadzie identyczna. Oni także umrą. Tymczasem zaś brną przed
siebie w swoich błyszczących suvach,
robią zdjęcia piramidom, i póki co wydają się być władcami świata. Tego świata. Zatem srogo przepłacają,
zupełnie jak ja, który dzisiejszego poranka dał z siebie zbyt dużo, żeby dołożyć
cztery kolejne płyty do sterty z tysiącem innych. Oto i macie piekło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz