niedziela, 9 grudnia 2012

O „Pulsie”, czyli o sobie

W piątek 7 grudnia rozpoczął się VI festiwal „Puls Literatury” w Łodzi, który potrwa do 16 grudnia 2012 r. Gościem pierwszego dnia festiwalowego był Marek Bieńczyk obecny także na edycji regionalnej festiwalu w Tomaszowie Mazowieckim. Z tego co słyszałem o piątkowym spotkaniu  zorganizowanym w ramach towarzyszącego „Pulsowi” Salonu Ciekawej Książki na ulicy Politechniki, frekwencja towarzysząca wizycie tegorocznego laureata nagrody Nike, które zorganizowałem u siebie w regionie, jeszcze długo nie zostanie pobita.
Niestety rygor moich codziennych obowiązków i omotań, nie pozwolił mi na spędzenie w drugim dniu festiwalowym ani minuty dłużej niż zaplanowane dwie godziny. W sobotę 8 grudnia odbyły się w Śródmiejskim Forum Kultury spotkania z Mariuszem Partyką, Markiem S. Huberathem oraz z Magdaleną Tulli. Ponadto rozstrzygnięto VII Ogólnopolski Konkurs im. Witolda Sułkowskiego na Prozę Poetycką. Dopełnieniem całości był koncert grupy Rambo Jet. 
Mariusz Partyka wydał ostatnio dwie książki: „Wierzyniec”, jako pokłosie strzelińskiego konkursu „O Granitową Strzałę” oraz „Eskapady”, tomik wydany w Stowarzyszeniu Literackim im. K.K. Baczyńskiego w Łodzi. Spotkanie z autorem sprawnie i rzeczowo prowadziła Monika Kocot, przewodnicząca zarządu SL i zarazem redaktorka „Eskapad”. Z tego, co mogłem usłyszeć wiersze Mariusza mieszczą się w tym, co się ostatnio pisze i co jest doceniane przez rozmaite krytyczno-literackie gremia. Chwała Stowarzyszeniu, że nareszcie zdecydowało się odejść od koszmarnej i zunifikowanej szaty graficznej swoich dotychczasowych wydawnictw poetyckich, którą zastąpiono wyrazistymi projektami graficznymi (doskonała okładka „Eskapad”).
Podczas spotkania z Markiem S. Huberathem siedziałem przy stoliku w kuluarach ŚFK pogrążony w rozmowie z dawno niewidzianymi znajomymi. Z nieoficjalnych jeszcze wczoraj informacji wiem, że laureatami OK im. W. Sułkowskiego zostali m.in. Karol Bajorowicz (obecny w Łodzi) oraz Łucja Dudzińska. Z głośników na zapleczu dobiegał do mnie głos Magdaleny Tulli gdy opuszczałem Forum, żeby zdążyć na busa odchodzącego spod ŁDK-u. Maszerując zmrożoną Piotrkowską, z książką Paula Austera, ostatnim numerem pisma „Red” i nowym tomikiem Jurka Suchanka w torbie, pomyślałem jak to fantastycznie, że mróz nic nie może człowiekowi zrobić gdy w jego żyłach krąży kapka dobrej whisky oraz myśl, że wkrótce wyda swoją kolejną książkę, a tym samym uwolni się od wierszy spędzających mu sen z powiek przez ostatnie dwa i pół roku. I ma on ten komfort, że tak jak Walt Disney na jakiś czas może się zamrozić (powiedzmy przez następne pół roku ani jednego wiersza), z tą przewagą nad amerykańskim milionerem, iż wciąż tętni w nim życie.

1 komentarz: