Każdorazowy, choćby tylko
krótkotrwały pobyt w okolicach Spały, w cudowny sposób mnie wycisza. Zwłaszcza
jesienią, kiedy odwiedzane przeze mnie miejsca są najpiękniejsze i przechadza się w nich niewielu
ludzi. Ta maleńka osada, leżąca nad Pilicą przy
ujściu rzeczki Gać w samym środku pierwotnej Puszczy Pilickiej, swój rozkwit
zawdzięcza carowi Aleksandrowi III. Malownicze zakola doliny Pilicy, dziewicze,
gęste lasy i znaczne ilości zwierzyny, skłoniły Imperatora do wybudowania tu, w
roku 1886 rezydencji myśliwskiej. Miejsce
to ukochał również car Mikołaj II, który na urządzane z wielkim
rozmachem łowy zapraszał tu wielu znacznych gości – polował tu m.in. niemiecki
cesarz Wilhelm II i perski szach Nasr-ed-Din. W okresie międzywojennym Spała zmieniła
się w rezydencję rządową, która zauroczyła prezydenta Ignacego Mościckiego do tego stopnia,
że stała się jego ulubionym miejscem pracy i wypoczynku.
Ma Spała swoją tajemniczą, mroczną legendę, której bohaterką była
hrabina Maria Wielopolska, żona zarządcy carskich rezydencji w czasach
Aleksandra III. Pamiątką tego wydarzenia jest granitowy krzyż i symboliczny
nagrobek hrabiny stojący w miejscu gdzie popełniła samobójstwo po odkryciu jej
gorącego romansu z carskim oficerem.
Niedaleko Spały znajduje się
miejscowość Inowłódz, która w XIX wieku zyskała sławę znanego w Królestwie
Polskim uzdrowiska. Powstała tu stacja klimatyczno-leśna, na którą składały się
wille szwajcarskie i kąpielisko nad Pilicą. W latach młodzieńczych (okres
międzywojenny) spędzał w Inowłodzu - Zakościelu letnie wakacje Julian Tuwim.
Uroki tego miejsca opisał po latach w pisanym na obczyźnie poemacie „Kwiaty
polskie".
We współczesną historię Spały od
kilku już lat wpisał się Spalski
Jarmark Antyków i Rękodzieła. Ta cykliczna impreza,
odbywająca się raz w miesiącu od kwietnia do października, adresowana jest
przede wszystkim do kolekcjonerów staroci, artystów, rzemieślników oraz
zbieraczy wszelakich przedmiotów zabytkowych. Można powiedzieć, że w tym właśnie
miejscu moje upodobania łączą się z osobą Tuwima – nie tylko w związku z poezją, ale też poprzez analogię z
nałogowym kolekcjonerstwem towarzyszącym przez całe życie autorowi „Balu w
operze”, tak opisywanym w „Pismach prozą”: „Zbieractwo
moje poszło od pierwszej chwili po linii kolekcjonowania curiosów, dziwactw,
osobliwości. Nie nęcą mnie wspaniałe, luksusowe wydawnictwa, piękne oprawy,
numerowane egzemplarze itp. okazy książek „estetycznych” i „artystycznych”.
Mijam obojętnie gwiazdkowe wystawy księgarni, pełne salonowych, albumowych
„prezentów” i bibelotów, potrafię natomiast długie godziny poświęcić grzebaniu
w makulaturze, śród której zawsze wyłowię jakiś „smaczny” druczek”. Raz będzie
to „Jad człowieczy gorszy od jadu żmiji czyli Szkalowania, przeklęctwa i
złorzeczenia ludowi naszemu do rozważania przez ks. Szczepana podany” (Tarnów
1876), innym razem „Leki na strachy śmiertelne” (Gniezno 1863), kiedy indziej
znów trafią się „Widzenia rozliczne siodłaka prostego” (Mikołów 1852), a
wielkie to już święto na moim bibliofilskim podwórku, gdy się stara pijacka
broszurka znajdzie, w Bochni lub Chełmnie przed stu laty wydana. (…) Jeśli
zbieram poezje – to nieznane, grafomańskie, zapomniane, w żadnej oficjalnej
historii literatury nie figurujące; jeśli filologię – to dzieła owych
półobłąkańców, snujących na podstawie swoich bredzeń fantasmagoryczne pradzieje
ludzkości, jeśli prawo – to „De jure ventris”, „De jure dormientium” i „De jure
neminis”, dział zaś zoologiczny mojej biblioteki nie wykracza poza traktaty o
feniksie, salamandrze, lewiatanie, bazyliszku itp. dziwotworach starożytnej i
średniowiecznej fauny. Diabły, czary, wiedźmy, antychrysty, trucizny, cuda,
opętani, dokumenty głupoty i okrucieństwa, stary humor, prowincjonalne powieści
sprzed wieku, ulotne pisemka niezwykłej treści, całe groteskowe panopticum
dziejów kultury – oto nieskończona dziedzina mego kolekcjonerstwa”.
Wspomniany jarmark swojego czasu
bywał miejscem moich comiesięcznych „wydobywczych” pielgrzymek. Wciąż przyciąga
mnie w to miejsce magnetyzm „pięknych okoliczności przyrody”, ale od
pewnego już czasu sam jarmark stał się moim zdaniem zbyt komercyjny,
przekształcając się w międzyczasie w mocno promowaną przez władze gminy atrakcję
turystyczną. Z ostatniego w
tym roku wróciłem wyciszony i (szczęśliwy?), biorąc dla siebie oprócz cudownych
„powidoków” płyty analogowe, kompaktowe i kasety magnetofonowe, których tytuły
skrzętnie wynotowałem zgodnie z duchem niniejszego cyklu: Klaus Schulze
„Moondawn” Ariola 1976, Bataillon D’Amour „Silly” Amiga 1986, John Norum „Total
Control” CBS 1987, Pat Benatar „Live from Earth” Chrysalis 1983, Simon and
Garfunkel „The Concert in Central Park” Geffen 1982, Edward Grieg „Peer Gynt
Suite nr 1 & 2”
Resonance 1976, Fate „A Matter of Attitude” EMI 1986, Fate „Fate” EMI 1985, Joe
Jackson „Body and Soul” A & M Records 1984, Joe Jackson „Night and Day” A
& M records 1982, Ekseption „00.04” (?), Saga „In Transit” Polydor 1982,
Ultravox „Rage in Eden” Chrysalis 1981 (analogi), Black Sabbath „Black Sabbath”
Castle 1986, Black Sabbath „Master of Reality” Vertigo (?), Supermax „Word of
Today” WEA Music 1987, Savatage „Streets – A Rock Opera” Edel 1991, Backsliders
„Double or Nothing” AMT 1991 (kompakty), Paradise Lost „One Second” Metal Mind
1987, AC/DC „Who made who” Atlantic 1986, ANKH „Ziemia i Słońce” MTJ 1995,
White Zombie „Astro Creep: 2000”
BMG 1995, T. Love „King” Baron Records 1992, Prong „Rude Awakening” Sony Music
1996, Tiamat „A Deeper Kind of Slumber” Metal Mind 1997, Theatre of Tragedy
„Musique” Mystic (?), Love Like Blood „Snakekillers” Norbid Noizz (?), Love
Like Blood „Enslaved+Condemend” Mystic (?), Arcana „…The Last Embrace” Mystic
(?), Arcana „Cantar de Procella” Mystic (?) (kasety).
Dodając do powyższego spisu książki,
które kilka dni wcześniej kupiłem na antykwarycznej wyprzedaży w Łodzi (m.in.
Krzysztoń, Rudnicki, Zaniewski, Konwicki, Słowacki, Vidal) przyznaję, że udanie
zakończyłem sezon letni i rozpocząłem kolejny, jesienny. Być może ostatni, bo
kryzys, bo kończy się miejsce w domowej bibliotece, bo nie można pozwolić, żeby
człowiekiem zawładnęły przedmioty, bo…
Jeśli Tiamat to oczywiście: "Deeper Kind of Slumber", nie "Summer". Miłego słuchania!
OdpowiedzUsuńoczywiście, że tak! jak mawiają: "pokonała mnie szybkość":) serdeczne dzięki za zwrócenie uwagi! już poprawiam...
Usuń