poniedziałek, 26 listopada 2012

Muzyka z miasta Łodzi


Z  L.stadt jest jeden problem. Gdyby grupa śpiewała swoje utwory po polsku, byłaby prawdopodobnie jednym z najpopularniejszych radiowych zespołów w naszym kraju. Bo wykracza poza umiejętności przeciętnego bandu. Zwłaszcza w dziedzinie kompozycji i aranżacji mamy do czynienia ze światową klasą. To prawda, chociaż melodie są w ich utworach wszechobecne, nie jest to muzyka dla gówniarzy z mp3 Rihanny w telefonach komórkowych i różową gumą do żucia w ustach. Trzeba się trochę bardziej postarać, żeby muzykę L.stadt wyrastającą z amerykańskiej tradycji i udanie przeszczepioną na nasz rodzimy  grunt, odpowiednio docenić. 

To drugi ich występ, na którym byłem. Doceniam puls tej muzyki, jej rytm, chwytliwe ale pokombinowane melodie. Łukasz Lach, charyzmatyczny wokalista i jednocześnie gitarzysta oraz mocna baza sekcji rytmicznej, w dynamicznych momentach koncertu zmieniały brzmienie muzyki w dźwiękowy walec. Skład z dwoma perkusistami powoduje, że siła i beat tej muzyki potrafi nieźle potargać słuchaczem.  

Zespół L.stadt był gwiazdą tego wieczoru. Koncertowi grupy towarzyszył wernisaż „Otwartej Wystawy”, na którym można było obejrzeć m.in. obrazy Marty Węgg i Uli Dzwonik, zagrały też inne kapele: Demolka, Free Way i Lemur. Ale ja póki co pokochałem muzykę dwóch łódzkich zespołów (to przypadek, że są akurat z tego miasta) – L.stadt i NOT (ciekawe, czy jeszcze istnieje?). I trzymając się tej zasady, w połowie występu Demolki, faktycznie nieco zdemolowany monotonią muzyki (mimo charyzmatycznej wokalistki), poszedłem do domu posłuchać L.stadt, tym razem z płyty.

L.stadt, Otwarta Wystawa", OK. Tkacz", Tomaszów Mazowiecki, 24.11.2012 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz