piątek, 6 grudnia 2024

Korespondencja (65)


Do „Hostelu” Poczta Polska dostarczyła Zdania bez wypadku i żadnego trybu. Poemat nieintencjonalny autorstwa Rafała Gawina. Mojego przyjaciela, ale również wydawcy i promotora. Ponownie nie ma to nic do rzeczy. A te mają się tak, że Gawin to poeta poszukujący, nieustannie zmieniający formułę własnego projektu poetyckiego, w którym mieszczą się i klasyczne (w rozumieniu formy) wiersze, poematy, utwory zbudowane na użytych mottach, dedykacjach, jak i zsamplowane do wiersza fragmenty rozmów telefonicznych. Tym razem autor Oferty bezzwrotnej postawił na zdania pojedyncze lub złożone, z których zbudowany jest jego nowy poemat.

Mimo że Gawin wykorzystuje wszystkie nieintencjonalnie (bez żadnego trybu i wypadku), układają się one w zwarty liryczny przekaz, krytyczny wobec rzeczywistości, nienachalnie absurdalny jak niektóre nagłówki czy tzw. żółte paski.

 

Penis, gdy jest sztuczny, wygląda na smutnego; a człowiek?

 

Pijecie, by przeżyć; moje pragnienie jest silniejsze niż śmierć.

 

Pisałem chronologicznie, by wpaść w reżim segregacji; znasz właściwą kolejność?

 

Planowaliście zdania proste; dobrze, że zmienił się system, który was rozlicza.

 

Po takim krachu przestało działać nawet echo.

 

Gawin i tym razem jest lirycznie niepoprawny, niepodległy wobec reżimu nowej poprawności, programowy w demaskowaniu głupoty, wiarołomstwa, hipokryzji, ideologicznego kłamstwa i propagandy, które od kilku już dekad drążą niczym kornik kuchenny stół tak zwany mit założycielski (prawicowy, lewicowy, liberalny* (wybrane podkreślić, podkreślić wszystko).

 

W świetle prawa opalamy się niczym tłuste dżointy.


W tej historii nie jest istotna chronologia czasowa, tylko następstwo emocjonalne.


W tej sukience wyglądasz jak niespełniona fantazja o zgrabnej Polsce.


W twoich oczach czai się pewność, że wszystko już będzie.


W twojej religijnej książce najsłabszy jest Bóg.

 

Ponieważ Gawin to zdolny i wciąż rokujący poeta, znosi zastany porządek (od ulicy odnowiona elewacja, za bramą od podwórza syf) przy pomocy pojedynczych shotów, „strzałów znikąd”, celnych i bolesnych. Wiadomo, że to Gawin ostatni zgasi światło.

 

Technika jednego zdania przypomina technikę palca śmierci; wszyscy umrzemy w kropce.

 

Pandemia niczego nie zmienia: przed nami i w nas ta sama zatruta ziemia.

 

Chciałeś mieć czas, a mogłeś jedynie wybrać, kiedy znikniesz.

 

Wyszli z domu, by nigdy nie wrócić, wiersz nie miał tego szczęścia.

 

Poprosiłem polskich krytyków o interwencję; niczym polska policja bili na oślep.

 

Zdania bez wypadku i żadnego trybu w smaku przypominają koktajl (z tym że Mołotowa); to liryczny miks ropy i oleju, wybuchowa mieszanka, która niektórych może obrazić, innych wyzwolić. Wystarczy przeczytać w dowolnym porządku i układzie te ruchliwe (jak ich autor) i rozbiegane zdania, które na pewno nie pozostawią czytelnika obojętnym. Wkurwionym, zniesmaczonym, wstrząśniętym – to na pewno.

Rafał Gawin, Zdania bez wypadku i żadnego trybu. Poemat nieintencjonalny. Biblioteka Śląska, 2024

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz