czwartek, 31 października 2024

Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień...


...Tego akurat nie wiem, czy pierwsza z czterech zaplanowanych w ciągu życia niezniszczalnego Rafała Gawina „czterdziestek” szybko mu minęła, faktem bezspornym natomiast jest, że jej wczorajsza celebracja w Doomu Literatury minęła, jak z bicza strzelił. Najpierw Gawin, bohater wieczoru i jubilat, prowadził spotkanie z Zalibarkiem wokół książki Pakameron. Wiersze Zalibarka to mitologia codzienności spowita oparami surrealności i paradoksu. Było też trochę  o Grochowie, mojej ulubionej dzielnicy Wa-wy, gdzie poeta mieszka i uprawia sztuki plastyczne i poezję. W drugiej części wieczoru republika publiki otrzymała możliwość obcowania z poetą w kryzysie wieku średniego, spowitego smugą cienia – Rafałem Gawinem. Prowadzący z jubilatem spotkanie Kuba Pszoniak przyjął metodę „szybko przez wszystko”, a więc gra toczyła się wokół wszystkich dotąd opublikowanych przez łódzkiego poetę książek. Rozmowa była więc niejako podsumowaniem, ale też ujawniła nowe tropy w twórczości autora Oferty bezzwrotnej, na przykład poczucie humoru, które zdaniem Gawina „jest skutkiem ubocznym śmiertelnej powagi, która towarzyszy poezji”. Były pytania ze strony publiki i zapewniam, że nie było tu żadnej taryfy ulgowej. W ramach rehabilitacji ta sama publika w pewnym momencie spontanicznie odśpiewała jubilatowi sto lat, co ten przyjął z wyraźnym wzruszeniem (a to dowód, że mimo wielu krążących tu i ówdzie plotek Gawin posiada uczucia wyższe). Polecam krótką fotorelację z opisanych powyżej znamienitych okoliczności wraz z pakietem zdjęć z offu.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz