...Tego akurat nie wiem, czy
pierwsza z czterech zaplanowanych w ciągu życia niezniszczalnego Rafała Gawina „czterdziestek”
szybko mu minęła, faktem bezspornym natomiast jest, że jej wczorajsza
celebracja w Doomu Literatury minęła, jak z bicza strzelił. Najpierw Gawin,
bohater wieczoru i jubilat, prowadził spotkanie z Zalibarkiem wokół książki Pakameron.
Wiersze Zalibarka to mitologia codzienności spowita oparami surrealności i
paradoksu. Było też trochę o Grochowie,
mojej ulubionej dzielnicy Wa-wy, gdzie poeta mieszka i uprawia sztuki plastyczne
i poezję. W drugiej części wieczoru republika publiki otrzymała możliwość
obcowania z poetą w kryzysie wieku średniego, spowitego smugą cienia – Rafałem Gawinem.
Prowadzący z jubilatem spotkanie Kuba Pszoniak przyjął metodę „szybko przez
wszystko”, a więc gra toczyła się wokół wszystkich dotąd opublikowanych przez łódzkiego
poetę książek. Rozmowa była więc niejako podsumowaniem, ale też ujawniła nowe
tropy w twórczości autora Oferty bezzwrotnej, na przykład poczucie
humoru, które zdaniem Gawina „jest skutkiem ubocznym śmiertelnej powagi, która
towarzyszy poezji”. Były pytania ze strony publiki i zapewniam, że nie było tu
żadnej taryfy ulgowej. W ramach rehabilitacji ta sama publika w pewnym momencie
spontanicznie odśpiewała jubilatowi sto lat, co ten przyjął z wyraźnym
wzruszeniem (a to dowód, że mimo wielu krążących tu i ówdzie plotek Gawin
posiada uczucia wyższe). Polecam krótką fotorelację z opisanych powyżej znamienitych
okoliczności wraz z pakietem zdjęć z offu.
czwartek, 31 października 2024
Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz