piątek, 25 października 2024

Życie wewnętrzne (40)

   „(…) Zebrali się w salonie klubu. Weszła Janovitz, uczesana w wysoką piramidę, w sukni w lamparcie cętki. <<Pięknie wyglądasz>>, szepnął jej Wallace. Fotograf zaczął wydawać polecenia. Ustawił męską grupę pisarzy w pozach uwielbienia wokół Janovitz. <<Macie wyglądać, jakbyście świetnie się bawili>> - nakazał. Wallace szybko się stamtąd ewakuował. Potem powiedział Walden, że odstraszył go wyraz oczu kolegów po piórze, mizdrzących się do obiektywu.

   Udał się na spotkanie ze swoim redaktorem, Howardem, który zabrał go na lunch. Wallace był roztrzęsiony. Poraziło go to, co właśnie zobaczył. Zrozumiał, że tę żądzę sławy i uznania on z całą pewnością też nosi w sobie, zwłaszcza jeżeli może mu ona pomóc uniknąć uczenia. Tylko do czego to prowadzi? Do tego, czego właściwie był świadkiem? A gdyby tak zwolnił Nadell i wziął sobie potężnego agenta z Nowego Jorku? Czy wówczas dostąpiłby takiego życia, jakiego pragnął? Oczywiście, że chciał dostawać wyższe zaliczki, cieszyć się większą sławą, mieć bardziej wpływowego agenta – tylko że aby to wszystko mieć, trzeba było pisać pod publiczkę. Czy był na to gotowy? Nawet nie wiedział, jak to się robi – a może przeciwnie: wiedział zbyt dobrze. A jeżeli zwalczy pokusę, to czy będzie musiał uczyć do końca życia? Jego myśli goniły w piętkę, dręczył się okropnie. Gadał i gadał. Howard po raz pierwszy zobaczył przed sobą Wallace’a  <<przedziwnie ułomnego>>, który zupełnie nie umiał się odnaleźć jako <<istota ludzka w ludzkiej społeczności>>. Wspomina, że uspokajał dwudziestopięcioletniego Wallace’a, jakby ten przeżywał <<zły trip po kwasie>>. Wreszcie Wallace się uspokoił i pojechał do mieszkającej w pobliżu Washington Square Alice Turner, u której spędził noc (…).”

D.T. Max „Każda historia miłosna jest historią o duchach. Życie Davida Fostera Wallace’a”. WAB, Warszawa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz