W numerze 3/2024 „Kalejdoskopu” w
recenzji zatytułowanej „Banita z lasu Szerłódź” dzielę się wrażeniami z lektury
„Katawotry”, najnowszego tomu poetyckiego Przemysława Owczarka wydanego w
Biurze Literackim. Poniżej jej krótki
fragment. Zainteresowanych zapraszam do lektury całego tekstu opublikowanego na
stronach łódzkiego miesięcznika.
„(…) Niebezpieczne i ciemne były wędrówki Owczarka po piekle. Po Jarzmie, tomie rozliczeniowym po pełnieniu przez poetę funkcji dyrektora Domu Literatury w Łodzi i obrzędowym, erupcyjnym Ekotonie, w którym poeta opisał strefę przejściową pomiędzy dwoma ekosystemami – wspomnianym już piekłem administracyjnego przymusu a czyśćcem zawodowego i społecznego zmarginalizowania – autor Rdzy powraca z wydaną w Biurze Literackim Katawotrą. Kolejną częścią tryptyku opowiadającego o chorowaniu na Łódź, miasto-katalizator-substrat, wywołujące u Owczarka chemiczną reakcję. Jej właściwe opisanie wymagało użycia języka nadwrażliwego i lotnego, wpadającego wprost w „niebieskie gardło” ze swoim szamańsko-ginsbergowskim zaśpiewem oraz skowytem. Obligowało do zastosowania immunologicznej, etycznej odporności oraz semantyki; zmiany, która rozpoczyna się w wierszu i przenika do rzeczywistości (..)”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz