Gdzieś tak w roku 1993 byłem na zorganizowanym ad hoc koncercie – nie pamiętam już włoskiej, czy też hiszpańskiej rockowej grupy – Prima Linea. W kinie, miejscu koncertu, mieszczącym 250 osób było ich tego popołudnia około 12. Nie zraziło to zupełnie młodych wykonawców, którzy jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności trafili do miejsca kompletnie im nieprzyjaznego (na dodatek jakaś grupka debili rzucała w nich gumami do żucia). Zagrali to, co im w duszy grało, a „buzował” im tam grunge pomieszany z rockiem progresywnym. Dlatego i ja, znalazłszy się zbiegiem okoliczności na wystawie „Pierwsza Linia” w piotrkowskim Ośrodku Działań Artystycznych, oddałem to co kłębi się w mojej duszy, czyli wiersz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz