Trzeci
w tym roku numer gdańskiej Gazety Literackiej „Migotania” zawiera dwa nowe teksty
– felieton pt. „Skoki na główkę oraz recenzję książki Macieja Niemca „Gerarium”
(Instytut Mikołowski, 2014), które zainteresowany czytelnik odnajdzie na stronach
2 i 47 pisma. Poniżej wyimki ze wspomnianych materiałów (całość w papierowym
wydaniu kwartalnika):
„ (…) Wydałeś więc książkę, którą ze względu na istnienie dwóch, maksymalnie
trzech recenzji w mało poczytnych periodykach literackich będzie się w
przyszłości opisywać jako „pozycję dobrze przyjętą przez krytyków i
czytelników”. W nakładzie pięciuset egzemplarzy, z jakich przez rok (o dziwo!)
sprzedało się kilkadziesiąt, kolejną setkę wydawca rozesłał do pism
literackich, fundacji zajmujących się promocją literatury i krytyków, co
zaowocowało wspomnianymi powyżej wyimkami w powszechnej medialnej głuchocie. Kolejne
kilkadziesiąt zostało wysłane do kapituł poszczególnych nagród literackich. Bez
echa, dlatego że echo meandruje i rozchodzi się własnymi ścieżkami. Całą setkę,
jako honorarium za swój trud, otrzymał autor i z miłością własną rozprowadził
pośród legionu poetów, rodziny oraz czytelników przypadkowo obecnych na jego
nielicznych wieczorach autorskich. Sto pięćdziesiąt sztuk nadal dojrzewa w
magazynie wydawnictwa (z szansą na rozprowadzenie / rozdanie w ciągu następnych
dwóch lat), co zresztą nie stanowi żadnej ujmy. Nawet rekiny wydawnicze, gdy
skończą już publicznie „ściemniać” o niebywałym sukcesie swojego autora,
wyprzedają z magazynów „topowe” tytuły za przysłowiową „złotówkę” – widok takiej
pozycji w markecie lub w sklepie „Wszystko po 4, 2,50 i 1,50” nie jest, wbrew
pozorom, tożsamy z „literaturą, która trafiła pod strzechy (…)”.
„(…) Poeta poza własnym „jestestwem” nigdy nie jest u siebie, z tego choćby
powodu, mimo wszystko, nie należy postrzegać poezji Niemca wyłącznie przez
pryzmat biografizmu. To raczej traktat filozoficzny, swojego rodzaju „dziennik
pisany nocą”, skoro tylko w świetle
księżyca tak wyraźnie uwidacznia się pustka egzystencji; jej uniwersalizm,
charakteryzujący się oderwaniem od doraźności życia, jeśli dotyka ona zarówno
gwiazdę filmową, biznesmena, polityka, anonimowego alkoholika, jak i poetę.
Przyjmując taką właśnie optykę, tytuł tomu można interpretować jako
nieoczywistą wariację na temat znanego wiersza Andrzeja Bursy, a mianowicie „Piosenki
chorego na raka podlewającego pelargonię”
(i to nie tylko ze względu na podobieństwo gatunkowe geranium i pelargonii)”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz