W lutym otrzymałem e-maila z dramatyczną informacją, że po trzynastu latach
ukazywania się, kwartalnikowi literackiemu „Migotania” grozi likwidacja.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego podjęło bowiem decyzję o
nieprzyznaniu dotacji na wydawanie pisma. Do elektronicznej korespondencji dołączony
został link z petycją-apelem, wyrażającym poparcie dla kwartalnika, a
jednocześnie niezgodę na taki podział ministerialnych środków, wskutek którego upadają
kolejne podmioty kultury. Od pewnego czasu zdarza mi się publikować w „Migotaniach”
własne teksty, ale nie to było głównym powodem podpisania przeze mnie wspomnianej
petycji. Przeważył opór wobec urzędniczej decyzji, która niesie za sobą niepowetowane
straty dla polskiej kultury w postaci odebrania jej miejsca dla literackich
prezentacji i dyskursu. Nie wspominając już o literackiej tradycji; na łamach „Migotań”
w ciągu kilkunastoletniej historii pisma obecnych było wiele znaczących dla
rodzimej literatury nazwisk, m.in. Julii Hartwig, Tadeusza Różewicza i Pawła Huelle. Wszystko na to wskazuje, że akcja poparcia dla kwartalnika okazała się skuteczna (podpisy pod petycją złożyło ponad 350 osób). Właśnie dotarła do mnie informacja zwrotna, iż na stronie MKiDN ukazał się komunikat, że „Migotania” otrzymały wsparcie finansowe na trzy lata!
Mechanizmy tych dotacji są straszne i upokarzające. Udowadniaj, że nie jesteś wielbłądem. Za co te biurwy z Ministerstwa biorą kabonę? Ile tych pism zostało? Odra- kilka stron na końcu o poezji, najczęściej o antypoezji, Topos - porcja recenzji książek z Toposu, Arterie - efemeryda, Lampa - poezja jako kwiatek do kożucha. Poezja jest w wielkiej dupie. Więcej wydaje się na pingponga, na modelarzy kolejowych, na hodowców gołębi. Pora na wycofanie poezji z podręczników szkolnych. M.
OdpowiedzUsuńStatystyki wskazują, że znacznie ponad 1/3 przedsiębiorców nie zna instytucji, które mogłyby udzielić im pomocy w prowadzeniu biznesu. Oznacza to, że w razie niepowodzeń nie będą wiedzieli gdzie szukać wsparcia, prawdopodobnie nie są oni też zainteresowani optymalizacją i ulepszeniem swojej działalności, gdyż aktywnie nie poszukują zewnętrznych bodźców sprzyjających rozwojowi i budowaniu konkurencyjnej pozycji na rynku.
OdpowiedzUsuńKultura, a szczególnie ta niekomercyjna powinna opierać się prawom gospodarki wolnorynkowej. Inaczej zaczniemy zamykać teatry, muzea, likwidować czasopisma literackie. Kultura postrzegana jedynie przez pryzmat konkurencyjności i biznesu staje się swoją własną karykaturą, której wizerunkiem zarządza masowe myślenie oparte o trzy podstawowe filary: target (statystyczny odbiorca), poziom oglądalności (przełożenie komercyjne) oraz możliwie najniższy do zaakceptowania poziom intelektualnego przekazu. Jak więc zderzyć zupełną niszowość i nierentowność poezji z oczekiwaniami ewentualnych mecenasów i reklamodawców? Wszelkie kwestie związane z próbami pogodzenia kultury wysokiej z wszelkimi formami sponsoringu, fundraisingu czy crowdfundingu, wywołują u mnie już tylko zniecierpliwienie. Podobnie jak oczekiwania, że poezja jest w stanie porwać tłumy, a jeśli nie porywa, nie ma racji bytu (podobnie jak każda jednostka ludzka, która akurat nie jest asertywna, kreatywna, konkurencyjna, komunikatywna, mobilna i przedsiębiorcza).
UsuńAnonimowy - ale o co chodzi?? M.
OdpowiedzUsuń