W
końcówce roku uaktywnili się około-literacko moi przyjaciele z Łodzi. Na blogu
liberte.pl Rafał Gawin w tekście zatytułowanym „Nie ma świata. Skończył się”,
lokuje produkt w postaci tegorocznego Pulsu Literatury w Łodzi: „Jako,
za przeproszeniem, członek zespołu organizacyjnego imprezy nie zamierzam silić
się na obiektywizm, wydarzenie udało się na tyle, że jest się czym chwalić. Nie
pamiętam sytuacji, żeby w tak krótkim czasie Łódź odwiedziło tylu uznanych
pisarzy, nie tylko z Polski, między innymi: Vedrana Rudan, Pavel Rankov,
Teodora Dimowa, Herkus Kuncius, Charles Bernstein, Tracie Morris, Hanna Krall,
Andrzej Stasiuk, Eustachy Rylski, Dorota Masłowska, Szczepan Twardoch,
Magdalena Tulli, Krzysztof Varga, Inga Iwasiów, Hubert Klimko-Dobrzaniecki,
Leszek Engelking i Andrzej Sosnowski, a także eseistów i krytyków, nie tylko
literackich, m.in. Kinga Dunin, Jan Gondowicz, Tadeusz Sobolewski, Piotr
Matywiecki, Dariusz Nowacki, Justyna Sobolewska, Anna Kałuża, Adam Poprawa,
Karol Maliszewski i Maria Magdalena Beszterda. I to nie licząc stacjonujących w
Łodzi pisarzy, tłumaczy i krytyków, między innymi: Sławy Lisieckiej, Zdzisława
Jaskuły, Macieja Świerkockiego i Tomasza Bocheńskiego”. Rzeczywiście, po raz kolejny składowi
personalnemu Domu Literatury udało stworzyć się festiwalowego „potwora”, którym
okazał się (czarny?) lud poezji licznie nawiedzający jego łódzką siedzibę. Po wyraźnej
zadyszce kutnowskiego Złotego Środka Poezji (na skutek tragicznej śmierci
Artura Fryza) jakiekolwiek możliwości integracyjne środowiska poetyckiego na terenie województwa łódzkiego, zachował już tylko Puls. Więcej o festiwalu piórem Rafała Gawina można przeczytać tutaj.
Drugi przypadek to Przemek Owczarek,
który na portalu Kalejdoskop Kulturalny „Reymont” wywołał polemikę z
Tomkiem Cieślakiem recenzującym jego książkę „Miasto do zjedzenia” w papierowej wersji „Kalejdoskopu”. Ten akt polemiczny takimi oto słowami
zaanonsowała redakcja: „No i doczekaliśmy się w łódzkiej
literaturze zażartej polemiki. Profesor Tomasz Cieślak zrecenzował książkę
Przemysława Owczarka Miasto do zjedzenia (Mikołów
2013). Poeta z recenzji nie był zadowolony i odpowiedział polemicznym
autokomentarzem do własnego tomu”. W samej treści przytoczonego anonsu kryje się pozorny
brak potrzeby podejmowania tego rodzaju polemiki ze strony autora. Ważniejszy jest tu fakt, iż adwersarzom (z
których każdego wysoko sobie cenię) udało się choć na chwilę zakłócić martwą
ciszę jaka na niwie krytyczno-literackiej zapadła nad Łodzią, co wydaje się być wartością dodaną (z pełną treścią dysputy można zapoznać się tu).
Cieszy powyższa aktywność przyjaciół, jeśli tylko przełoży się ona także na sprawy zasadnicze: ukazanie się spóźnionego, ale i wyczekiwanego numeru „Arterii”…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz