sobota, 8 lutego 2014

Gargantuiczna Łódź

Tomasz Mielcarek, laureat XIX OKP im. Jacka Bierezina w czasie swojej teleportacji z UK do Łodzi w celach  poetyckich, mógł poznać tzw. „łódzkość” od środka. Nocleg w pokoju gościnnym Domu Literatury, Rafał w roli przewodnika po Łodzi oraz „etniczna” publiczność, która przyszła na spotkanie promujące „Obecność” (taki tytuł nosić będzie w niedalekiej/dalekiej* przyszłości książka-laureatka) zapewniła mu pełny, środowiskowy przegląd czasu i miejsca.

*niepotrzebne skreślić
Spotkanie Przemysława Owczarka promujące „Miasto do zjedzenia”, książkę wydaną w Instytucie Mikołowskim trudno byłoby nazwać „tylko” spotkaniem autorskim, stąd muszę rozpisać je na akty, które miały w sobie coś z programu kulinarnego, karnawału, pogańskiego rytuału, gawędy i talk show. 
Akt I: W którym poeta wstępuje na scenę w masce „Pana Śmiech” z kulinarną recepturą na karnawałowe zbawienie Łodzi pośród radosnego ucztowania (jak się okaże, nie tylko lirycznego).
Akt II: W którym poeta wprowadza w życie umieszczony na 173 stronach „Miasta do zjedzenia” dyskurs kulinarny oraz językowe resztki po mitologiach czterech kultur, a raczej wrzuca to wszystko do wspólnego kotła, w którym warzy się i kipi „łódzka zalewaja”.
Akt III: W którym poeta „doprawia łódzki kocioł” specyfikami wywodzącymi się z jego własnego zestawu „przypraw”, dzięki którym tekst książki niczym żołądkowe kwasy łatwiej trawi i wchłania „ciało” Łodzi.
Akt IV: W którym poeta wzmaga klimat rozpasanej biesiady, „wielkiego łódzkiego żarcia”, orgii apetytu i smaku, umilając biesiadnikom czas swawolną pieśnią.
Akt V: W którym poeta gawędzi o tym, jak wpadł na pomysł wprowadzenia do jadłospisu miasta jadła nasyconego traumami i fantazmatami oraz bieżącą polityką, które spowodują marskość wątroby u decydentów, a zarazem wywołają u przyszłego czytelnika książki (zależnie od jego gustu i kulinarnego wyrobienia) dysydencki błogostan lub niestrawność. W tym samym akcie poeta uważnie przepytywany, polemizuje z miłośnikami fast food’ów.

AKT VI: W którym autor niniejszego posta dokonuje żarłocznej konsumpcji dzieła poety z całkowitym pominięciem zasad zachowania się przy stole (zatem fotki nie ma), a potem syty i senny cytuje przeczytane w młodości epitafium: „I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, A com widział i słyszał, na blogu umieściłem”.

Spotkanie z Tomaszem Mielcarkiem i Przemysławem Owczarkiem, Dom literatury w Łodzi, 06.02.2014 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz