„Demoludy” to po debiutanckim „Hostelu” i późniejszej „Zwłoce”, kolejna
pozycja w moim skromnym poetyckim dorobku, która ukazuje się właśnie nakładem
Instytutu Mikołowskiego im. Rafała Wojaczka, jako 88 tom Biblioteki Arkadii –
Pisma Katastroficznego. Na jej okładce wykorzystano fotomontaż autorstwa
Bartosza Ostrowskiego, a nieocenionej pomocy w doprowadzeniu do ostatecznego
kształtu graficznego tomu udzielił wydawcy Jerzy Suchanek. „Demoludy” niezwykle
łaskawym piórem poleca redaktor książki oraz autor noty zamieszczonej na czwartej
stronie okładki, poeta i dyrektor Instytutu – Maciej Melecki:
„Demoludy – trzecia w dorobku Piotra Gajdy książka
poetycka – jest rzadko spotykanym w rodzimej liryce przykładem poezji
najczystszej próby. Wyobraźnia językowa autora sięga w tym tomie – a dane jest
to tylko nielicznym – zenitu! Wiersz Gajdy zdaje się jawić jako ognisko zapalne
dla konfliktu między chromą i koślawą jawą a halucynacyjnym migotem językowego
snu. Z tego zderzenia – przeradzającego się w polu tekstu w układ zniesień –
rodzi się w miąższu treści, twardy jak kastet, fraktal wielorodnych znaczeń,
dodajmy, znaczeń poddanych tak sporej radiacji sensów, że nie podlegają one
wyczerpaniu w lekturowym odbiorze. Gajda nie ucieka – o dziwo – przed
problematyką bieżących wydarzeń, czy fundowanych na nich tematyk (tak prostacko
wchłanianych i trawionych w medialnej prezentacji), które, po ich dobyciu i
wypatroszeniu, wypełnia wielorodnymi, mocno zmetaforyzowanymi, acz częstokroć
widmowymi motywami, będącymi pochodną bardzo własnych wizji, opalizujących to,
jak mu się zwiduje drugi człowiek, dookolna przestrzeń, czy sensualnie
odbierany świat. W technice takich właśnie zestawień jest sporo z kolażowego
montażu, albowiem dużo tu porwanych wątków, zaskakujących ujęć, gibkich cięć i
sugestywnych przetasowań. Wiersze te eksplorują częstokroć obszary dość
minorowe w swej postaci, gdzie trudno znaleźć najlichsze nawet pocieszenie, ale
dzięki asocjacyjnym ciągom, językowym skrętom i zwarciom, zawsze towarzyszy im,
uzyskany w efekcie, realistyczny obrys – przeszywający aż do szpiku poetyckiego
kośćca. Niekiedy zaś jest to kontrastowane drwiną lub ironią, co przynosi
optymalny balast, i tworzy iście wybuchową mieszankę. Wiersze te - formalnie
spójne do cna - są mantrycznymi mandalami, które, jak mrowiący powidok,
przyprawiają o skurcz ucha, serca i mózgu”.
Nad książką zawierającą 30 nowych wierszy pracowałem przez ostatnie 2,5
roku. „Demoludy” będą dystrybuowane poprzez sieć Księgarni „Matras”.
Zainteresowanych zapraszam do nabycia tomiku i jego niespiesznej lektury.
Dobra wiadomość
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje, Piotrze!
OdpowiedzUsuńGratulacje, Piotrze, gratulacje, cieszę się. :)
OdpowiedzUsuńGratulacje
OdpowiedzUsuńPoczytamy, zobaczymy. Choć mam niejasne przeczucie, że będzie bardzo dobrze ;)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za miłe słowa i za pamięć!
OdpowiedzUsuńNiekiedy zaś jest to kontrastowane drwiną lub ironią, co przynosi optymalny balast, i tworzy iście wybuchową mieszankę. Wiersze te - formalnie spójne do cna - są mantrycznymi mandalami, które, jak mrowiący powidok, przyprawiają o skurcz ucha, serca i mózgu.
OdpowiedzUsuńMnie wystarcza opis. Biedny las...
Mama mówiła, że lody są bardzo zimne. Nigdy ich nie spróbował, wystarczył mu opis. Biedne dziecko...
Usuń