Na początku grudnia Sejm
zdecydował, że jednym z trzech patronów nadciągającego 2013 roku - obok Witolda
Lutosławskiego i Jana Czochralskiego - będzie Julian Tuwim, poeta urodzony w Łodzi.
Swoją drogą fakt, że o tym, iż dany rok będzie rokiem wybitnego Polaka, poety,
kompozytora, chemika, itd., decydują posłowie w Wysokiej Izbie, która od
dłuższego czasu oddala się od życia na
planecie Polska z prędkością osiąganą jedynie przez UFO, już samo w sobie stanowi
porażający przypadek. Gdyby znikający w przestworzach spodek NOL spadł twardo na
ziemię, nie byłoby innego wyjścia jak wybrać następujących kandydatów na patronów
roku: bezrobotnego poetę, poetę emigrującego z kraju w poszukiwaniu pracy, albo
poetę na umowie śmieciowej. Nowi kandydaci posłów-kosmitów wobec wielości
przypadków występujących w naturze, nie byliby wyposażeni w wielkie imiona i
nazwiska, które zazwyczaj są aprobowane przez jednych, negowane przez drugich,
a w zasadzie wszystkie bywają prędzej czy później zredukowane przez
sfrustrowany naród do cytatu zaczerpniętego z Gogola: „Jeden tam tylko jest porządny człowiek – prokurator, ale i ten, prawdę
mówiąc – świnia”. W roku, który stygmatyzuje feralna „13” za patrona obrano
nam Tuwima. Ciekawe, w jaki sposób lobbujący na rzecz obchodów przekonali
parlamentarzystów do swojego pomysłu? Odpytując, który z nich zna twórczość
chociaż jednego poety żyjącego współcześnie? Czyżby tym pytaniem zawstydzili
ich do tego stopnia, że ci postanowili ten
rok poświęcić właśnie poecie? Nie można znaleźć dla całej tej sytuacji lepszej alegorii
niż ta, iż Rok Tuwima w Łodzi rozpoczął się w kinie „Charlie” od powieszenia na
ścianie rzeźby przedstawiającej pośladki oraz fragment wiersza, w którym autor
grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę
pocałowali. I wszystko pozornie się zgadza: patronat zaiste zacny i lirycznie
nieźle wypięty a poezja rozpisana na prozę życia, na którą za sprawą patronatu o
poetyckiej proweniencji, Państwo niespodziewanie zwraca swój fałszywy profil
jak była, tak i będzie w dupie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz