niedziela, 3 czerwca 2012

Makatka z bluesowym motywem


Zdawałoby się, że w kwestiach dotyczących muzyki rockowej już nic nas nie może zaskoczyć; wszystko jest jasne, hierarchia ustalona i przeliczona na czas antenowy, a rockowe style odpowiednio skatalogowane i poukładane w szufladkach. Okazuje się, że jednak nie, skoro powstają próby zawierające muzyczne „hybrydy” w postaci łączenia bluesa z kabaretem. Owszem, wcześniej pojawiały się podobne estetycznie założenia; wystarczy przypomnieć sobie Big Cyca, Atrakcyjnego Kazimierza, czy zwłaszcza (jeśli myślimy o bluesie) – Shakin’ Dudi. Lecz w wymienionych przypadkach środek ciężkości był skierowany w stronę pastiszu i bytności na mainstreamowych listach przebojów, jeśli zaś chodzi o grupę Blues Flowers, to wciąż jest blues a nie karykatura bluesa mimo, że muzyka została zaopatrzona w teksty o wyraźnie kabaretowej prominencji. Stąd, nie wywołuje zdziwienia fakt, że płyta „Smacznego!” została nominowana w roku 2009 do muzycznego Fryderyka w kategorii bluesowa płyta roku.

Do dobrej zabawy (i tu napotykamy na pewien paradoks, bo blues kojarzony jest zwykle ze smutnymi pieśniami), zaprasza już sama okładka albumu, przedstawiająca sielankową makatkę, jedną z tych które nasze babcie – idealne gospodynie domowe – wieszały nad swoimi kuchniami opalanymi węglem. Smacznego! Oj, będzie smacznie! Zwłaszcza, że serwowane na albumie dania muzyczne są niezwykle urozmaicone; rozciągają się gatunkowo gdzieś między szantami (Heja, hej, blues bardzo stary!”), żołnierskimi balladami („Od zachodu wietrzyk poziewuje”), a nawet muzyką gospel („Flaczki zakrzewskie blues”). Jarosław „Jaromi” Drażewski, autor tekstów to uważny obserwator rzeczywistości. Stworzyć gospel o ulubionej potrawie serwowanej w restauracji „Pod Sosną”, z zabawnym motywem zaczerpniętym z autentycznej historii; kciukiem kelnerki umoczonym w podawanej potrawie, to prawdziwa sztuka nie tylko bluesowej interpretacji (ozdobą tej kompozycji są ponadto żeńskie chórki i partia hammonda w wykonaniu Bartłomieja Szopińskiego).

„Ballada słodka” przywodzi na myśl dokonania Nocnej Zmiany Bluesa, zwłaszcza jeżeli wziąć pod uwagę zaśpiewaną „a la barytonem” partię wokalną Jacka Siciarka. No i to w niej po raz pierwszy pojawiają się cudowne, klasyczne partie saksofonu tenorowego w wykonaniu Adama Wenta. Nieco wcześniej zetkniemy się z folkowym „Bluesem o Rawie”, w którym Blues Flowers wokalnie wspomaga Magda Piskorczyk. W świetnym „Bluesie denuncjatora” leniwie kołysze nas kontrabas Grzegorza Nadolnego, a kompozycja jest niezwykle przestrzenna, ze stylowo brzmiącymi gitarami, jakby ich brzmienie zostało zarejestrowane na meksykańskich bezdrożach. W „Bluesie o Zenonie L.”, tym razem wokalnie udziela się Joanna Kołaczkowska, znana z kabaretu Hrabi. Zresztą na albumie Blues Flowers role muzyków i zaproszonych gości zostały kompletnie pomieszane (w „Akordeoniście obertasie siarczystym” wokalistą jest akordeonista zespołu Henryk Szopiński). „Żółte buciki” charakteryzują się „rozgadanym”, „jazzującym” dialogiem gitar, hammonda i perkusji oraz krótkim solem kontrabasu. Zaraz po nich natrafiamy na urocze „W pamiętniku Cię zapiszę”;  blues w klimatach Tadeusza Nalepy, z wokalem interpretacyjnie zbliżonym do wykonań nieodżałowanej Miry Kubasińskiej (tu ponownie Magda Piskorczyk, obok niej ponownie prawdziwy popis daje Adam Went w genialnej partii saksofonu).

Muzycy z lubością co rusz puszczają do nas „oczko”, a to w „Jaromirze z Kościana”,  innym razem w „Limeryków o Cielaku ciągu dalszym”, i śpiewają z ukontentowaniem: „A ja, czyli Jaroma z Kościana/ Wprost uwielbiam grę Cielaka, tego szatana/ Bo na harmoszce tak gada/ Że kopara opada”. Dodajmy, że wspomnianą „harmoszkę” można usłyszeć zarówno w tym utworze, jak i w „A co tam słychać w Wyrzysku?” (także tam, „opiewanego w pieśniach” Michała „Cielaka” Kielaka  w roli wokalisty). Na sam koniec płyty otrzymujemy „Kaszankę blues” (dobra tylko na gorąco) oraz „Balladę słodką (wersję klasy B)”, pieśni wprost idealne, bo kojące stan towarzyszący przejedzeniu i przepiciu na dowolnym festynie bądź na grillu. W przypadku „Smacznego!” nic więcej nie da się już zmieścić (w żołądku); koniecznie wypada zagłosować na pikniku wyborczym trzy razy na „tak”: Flowers Records, Blues Fowers, Blues Power!

Blues Flowers, „Smacznego!”. Flower Records

1 komentarz:

  1. brojnі nie zԁołali ωcześniej torować
    umiłowany drools :: :
    : drzewcаmi, głowa rzucіł nіеzrozumiałą

    dlа gawiеdzi dyѕpozyсję, ociеrając pot spośród czoła orаz rozmazując w
    dodatκu na policzkach koński gnój. Błyѕnęłу nastaω.

    OdpowiedzUsuń