Od dłuższego już czasu nie śnią mi się nowe frazy do wierszy. Kiedyś tak. Śnię za to rozmaite projekcje związane z tzw. uprawianiem poezji. W jednym z moich snów jestem na spotkaniu autorskim, na którym nie mogę/nie chcę (?) przeczytać swoich wierszy. Argumenty za „nieczytaniem” podpieram nadbudową, na którą składa się filozofia, psychologia, socjologia i psychiatria. Recytuję je jednym tchem, w ramach zwartego bloku, którego nie da się naruszyć najbardziej twardą kontrargumentacją. Podziwiam siebie za to (we śnie, tu przypomnę). Część republiki publiki reaguje owacją na stojąco, natomiast inna jej część wymownie milcząc, wychodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz