Historia zatoczyła koło. Mój dryf
po łódzkich czasopismach artystyczno-społeczno-kulturalnych kończy recenzja
płyty Marii Peszek Ave Maria w ostatnim (!) numerze „Tygla Kultury”. W 2007
roku to właśnie w „Tyglu” reaktywowałem się poetycko po kilkunastu latach
przerwy, a to za sprawą Zdzisława Jaskuły, który wziął moje wiersze do tego
pisma. No i, oczywiście, „Arterie”, gdzie moje rozmaite teksty ukazywały się we
wszystkich odsłonach tego nieistniejącego już kwartalnika. Po drodze była
jeszcze łódzka odsłona „Gazety Wyborczej”, „Dziennik Łódzki”, miesięcznik „Piotrkowska
104” i magazyn „Kalejdoskop”. Recenzją Marii Peszek żegnam się z łódzkimi
łamami, ponieważ łam już nie ma, złamały się, czy też załamały. O płycie Ave
Maria także poniewczasie, bardzo długo „wykluwał się” ten ostatni numer. Tym
razem nic o treści anonsowanego tekstu (kto się uprze ten do niego dotrze), za
to na koniec smutna konstatacja. Do nieistniejącego łódzkiego środowiska
poetyckiego w Łodzi można spokojnie dodać nieistniejące tamże pisma literackie.
I walić w Łódź jak w tam-tam na literackiej pustyni.
piątek, 24 marca 2023
O płycie Ave Maria” w „Tyglu Kultury”, a w zasadzie nie o tym
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz