Koleżanka z pracy, która słyszy jak w zmaganiach z niekończącym się pasmem zawodowych wyzwań i problemów rzucam głośno mięsem, mówi: „A ja myślałam, że poeci są tacy uduchowieni”. I to jest ta sama sytuacja, jak ta z wiersza Bursy: „Jak oddać zapach w poezji (...) rozmawialiśmy w jak najlepszej symbiozie / aż do chwili gdy powiedziałem: / <<wynieś proszę to wiadro / bo potwornie tu śmierdzi szczyną (...)>>".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz