poniedziałek, 8 lutego 2021

Chichot (z) poezji

Wyobraźmy sobie, że państwo polskie to instytucja, która dba o swoich poetów. Ba! Nie tylko ich, ale o wszystkich obywateli. Powiecie: toż to socjalizm! Niekoniecznie, to po prostu instytucjonalna empatia. Skoro poeta nie potrafi ochronić się przed samym sobą; brak mu tzw. „inteligencji życiowej”, czyli wszystkich tych sprowadzających do jednego wora (tzw. „produkcyjniaka”) cech osobowościowo-kompetencyjnych: asertywności, kreatywności, mobilności, itd., itp., to, w czym tak naprawdę może mu pomóc jego własne państwo? Na przykład w tworzeniu klimatu, w którym „społeczno-gospodarczy Babilon” tworzony przez korporacje i polityków na ich usługach, nie funkcjonowałby na zasadzie maszynki do mielenia mięsa. Poeta, obiekt chroniony? Raczej monitorowany za pomocą szpiegującej aplikacji podczas przymusowej kwarantanny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz