„(…) Podobnie wyglądała sprawa Randalla
Jarrella – jednego z najwybitniejszych poetów i krytyków literackich swojego
pokolenia – który o zmierzchu październikowego dnia 1965 roku został
śmiertelnie potrącony przez samochód na autostradzie w pobliżu Chapel Hill w Karolinie Północnej. Obecność Jarrella
na tym odcinku drogi o tak dziwnej, wieczorowej porze była dość zagadkowa, a
ponieważ wiele okoliczności wskazywało na to, że Jarrell z rozmysłem wszedł
prosto pod nadjeżdżający samochód, od razu przyjęto, że było to samobójstwo.
Informacja takiej treści ukazała się m.in. w Nesweeku. Jednakże wdowa po Jarrellu napisała do redakcji list, w
którym zaprotestowała przeciwko temu artykułowi; wkrótce dały się również usłyszeć
pełne oburzenia głosy licznych przyjaciół i zwolenników Jarrella i w końcu
koroner orzekł, że była to śmierć w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Jarrell cierpiał na głęboką depresję i był nawet z tego powodu hospitalizowany;
zaledwie kilka miesięcy przed wypadkiem na autostradzie, podczas pobytu w
szpitalu, podciął sobie żyły w nadgarstkach.
Każdy, kto zna przynajmniej
niektóre fakty z burzliwego życia Jarrella – w tym nagłe i gwałtowne wahania
nastroju, napady czarnej rozpaczy i przygnębienia – i kto ponadto ma
elementarną wiedzę o groźnych objawach depresji, mógłby zakwestionować orzeczenie
koronera. Okazuje się jednak, że piętno samobójcy jest dla niektórych osób
czymś tak ohydnym, że należy je za wszelką cenę zetrzeć. Jeszcze ponad
dwadzieścia lat po śmierci Jarrella, latem 1986 roku, w kwartalniku The American Scholar, jeden z dawnych studentów
pisarza, omawiając zbiór jego listów, nie tyle ocenił wartości literackie i
biograficzne dzieła, ile po raz kolejny starał się wyegzorcyzmować złośliwego
demona samobójstwa.
Randall Jarrell niemal na pewno
targnął się na własne życie. Zrobił to nie dlatego, że był tchórzem, ani też
nie z powodu jakichś niedoskonałości moralnych, lecz dlatego że cierpiał na
depresję, która tak go przytłoczyła i zdruzgotała, że nie był już w stanie znosić
tej męki (…)”.
William Styron, Ciemność widoma.
Esej o depresji. Wyd. Świat Książki, Warszawa 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz