poniedziałek, 20 stycznia 2020

Życie wewnętrzne (22)


  „(…) Podobnie wyglądała sprawa Randalla Jarrella – jednego z najwybitniejszych poetów i krytyków literackich swojego pokolenia – który o zmierzchu październikowego dnia 1965 roku został śmiertelnie potrącony przez samochód na autostradzie w pobliżu Chapel  Hill w Karolinie Północnej. Obecność Jarrella na tym odcinku drogi o tak dziwnej, wieczorowej porze była dość zagadkowa, a ponieważ wiele okoliczności wskazywało na to, że Jarrell z rozmysłem wszedł prosto pod nadjeżdżający samochód, od razu przyjęto, że było to samobójstwo. Informacja takiej treści ukazała się m.in. w Nesweeku. Jednakże wdowa po Jarrellu napisała do redakcji list, w którym zaprotestowała przeciwko temu artykułowi; wkrótce dały się również usłyszeć pełne oburzenia głosy licznych przyjaciół i zwolenników Jarrella i w końcu koroner orzekł, że była to śmierć w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Jarrell cierpiał na głęboką depresję i był nawet z tego powodu hospitalizowany; zaledwie kilka miesięcy przed wypadkiem na autostradzie, podczas pobytu w szpitalu, podciął sobie żyły w nadgarstkach.

   Każdy, kto zna przynajmniej niektóre fakty z burzliwego życia Jarrella – w tym nagłe i gwałtowne wahania nastroju, napady czarnej rozpaczy i przygnębienia – i kto ponadto ma elementarną wiedzę o groźnych objawach depresji, mógłby zakwestionować orzeczenie koronera. Okazuje się jednak, że piętno samobójcy jest dla niektórych osób czymś tak ohydnym, że należy je za wszelką cenę zetrzeć. Jeszcze ponad dwadzieścia lat po śmierci Jarrella, latem 1986 roku, w kwartalniku The American Scholar, jeden z dawnych studentów pisarza, omawiając zbiór jego listów, nie tyle ocenił wartości literackie i biograficzne dzieła, ile po raz kolejny starał się wyegzorcyzmować złośliwego demona samobójstwa.

  Randall Jarrell niemal na pewno targnął się na własne życie. Zrobił to nie dlatego, że był tchórzem, ani też nie z powodu jakichś niedoskonałości moralnych, lecz dlatego że cierpiał na depresję, która tak go przytłoczyła i zdruzgotała, że nie był już w stanie znosić tej męki (…)”.

William Styron, Ciemność widoma. Esej o depresji. Wyd. Świat Książki, Warszawa 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz