sobota, 4 maja 2019

Chichot (z) poezji

Czy poezję powinno się dzielić na „męską” i „żeńską”? Oto jest pytanie, o którego „wybrzmienie” zabiegają środowiska mocno przywiązane do kategorii „płci”. Tymczasem poezja w ogólnoludzkim kontekście jest formalnie niczyja jak podrzucone do „okna życia” dziecko – co prawda o określonej płci – ale w powijakach i bez karteczki z jakakolwiek informacją. Po co komu te graficzne znaki (trójkącik, kółeczko), to oznajmujące „monitorowanie” za każdym razem, kiedy pojawia się jakakolwiek nierównowaga w naszym wsobnym, poetyckim stadle? I tak przyjedzie walec i wszystko wyrówna; szalet na sto procent będzie publiczny, czego nie można powiedzieć o poezji poetek/poetów*).

 

 

*niepotrzebne skreślić w zależności od wyznawanego parytetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz