![]() |
Czy poezję
powinno się dzielić na „męską” i „żeńską”? Oto jest pytanie, o
którego „wybrzmienie” zabiegają środowiska mocno przywiązane do kategorii
„płci”. Tymczasem poezja w ogólnoludzkim kontekście jest formalnie niczyja jak
podrzucone do „okna życia” dziecko – co prawda o określonej płci – ale w powijakach
i bez karteczki z jakakolwiek informacją. Po co komu te graficzne znaki
(trójkącik, kółeczko), to oznajmujące „monitorowanie” za każdym razem, kiedy
pojawia się jakakolwiek nierównowaga w naszym wsobnym, poetyckim stadle? I tak
przyjedzie walec i wszystko wyrówna; szalet na sto procent będzie publiczny,
czego nie można powiedzieć o poezji poetek/poetów*).
*niepotrzebne skreślić w zależności od wyznawanego parytetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz