Nakładem Wydawnictwa
WBPiCAK (Poznań 2019) ukazał się „Bezgrunt”, dziesiąty tom poetycki Macieja
Meleckiego. To następca wydanych trzy lata temu (także w WBPiCAK) „Inwersji”. W
tomie dedykowanym pamięci rodziców Maćka, znalazł się m.in. zaskakujący wiersz pt.
„Deadlock”, datowany na rok 1995 (czyli
z okolic „Tych spraw” i „Niebezpiecznie blisko”). Gorąco polecam lekturę
tych nicujących moją świadomość wierszy (oddając głos ich Wydawcy). Za zgodą Autora przedstawiam wiersz z książki, zatytułowany „Spiralny ciąg” (ach,
ta miłość własna!).
Bezgrunt –
dziesiąty tom wierszy Macieja Meleckiego – przynosi hipnotyzujący zapis
wielokątnych rejestracji stanów rozpadu i bezpośredniego obcowania ze śmiercią.
Krzyżujące się plany ewokacji silnie odczuwalnych i dotkliwie odbieranych
utrat, transfigurowanych rozstrojonym, rozwidlonym oraz gęsto zmetaforyzowanym
językiem, stanowią podłoże dla wszelkich – absorbujących podmiot niejako
symultanicznie – enuncjacji, wywiedzionych z wielowątkowych historii
konfrontacji ze światem realnym, postrzeganym jako wszechobecna zapadnia,
zawiadywanym przez bezwzględny w swych przejawach ślepy los. Percepcja oraz
wola podejrzenia sytuuje się po stronie nieograniczonej możliwości językowych modułów,
posiadających odautorskie signum, dzięki operowaniu którymi możliwa jest
intencjonalnie skuteczna transpozycja tematycznych zagadnień: narastająca
alienacja, fasadowość racjonalnych mechanizmów myślenia zderzanych z intuicją
czy przeczuciem, inkluzywna rola jednostki w danej, opresyjnie zaprogramowanej
społeczności, wielopostaciowość natury fałszu, analiza stopnia przystawalności
języka do rzeczy oraz idei, czy wreszcie diagnoza współczesnych rodzajów
komunikacyjnych kodów. Stąd wiersze te okazują się przytoczeniami z procesów,
na jakie jest się skazanym, czyniących z jednostki podporządkowany oraz
zreifikowany obiekt. Grupują one tedy liczne powiadomienia o finalnym
rezultacie, który może być tylko jeden – poczucie przegrania w grach bez zasad,
ponoszenie tego niekończących konsekwencji, a także posiadanie świadomości
rychłego końca każdego wymiaru, noszącego sfalsyfikowane znamiona stabilnego
ujęcia. Głębokie wejrzenia w podminowane pustką i zaległe w nicości tryby
egzystencji przynoszą konstatacje pełne deziluzji, goryczy i permanentnego
uczucia braku, ujawniając przez to postać rzeczy ostatecznych: rozbitych i
zatomizowanych do cna figur subiektywnie pseudonimowanych, wyzutych – pomimo
nieustannego wmawiania obecności – z jakiegokolwiek sensu. Bezgrunt to
wieloraki dopust rozplenionych, krańcowych w swej formie i wyglądzie, zrębów
językowych uwidocznień, które demistyfikują i kontestują przyjęte pierwotnie
postaci znaczeń, ujawnianych w tych wierszach w kontrplanie wobec przypisywanym
im wartościom – tak żywym w swej wszechwładnej fikcji.
(Od wydawcy)
SPIRALNY CIĄG
Piotrowi Gajdzie
Strzępiaste
powidoki ostatnich, zapamiętanych kadrów, okazały się żywszym
Śladem
utraty od konkretnych wmówień, splecionych w żrący powój
Opasujący
lata drażliwych dni, ciurkiem przeciekających przez widlaste momenty
Aktywizujące
szybkie, użytecznie wymagane ruchy w tym mieszkaniu dryfującym
Niczym
pusta beczka po ropnych plamach martwego doku. Każdy kolejny
Ułamek
pochodzący z rozrytej tafli blachy namnaża następne warstwy rosnącego
Dookolnie
muru. Wszelkie pozostałe skrawki zszywane są w jedną, fałdzistą
Płachtę,
pod którą koczujemy, ulegając feeriom samozwrotnych złudzeń
Swobodnego
trwania w odrętwiałych przemieszczeniach po kubaturze miasta
Niebacznie
osiadłego na obrzeżach wysuszonych bagnisk, ażeby pojedyncze
Plany
stapiały się z odorem dochodzącym ze szczelnie okrytych cementem i
Wapnem
ścian poszczególnych schronień, wytykanych i ulegle przepatrywanych,
Na
przemian ożywianych śmiechem i sprzeczką, gdyż nie tylko to kojarzę ze stałym
Zapadaniem
się zgrzytliwych zasuw w rzadkich, markowanych uniesieniem, stanach,
Oznaczonych
odblaskowo kierunkach czy w nikłych rytmach tego utrzymywania
Się
na ścierpłym lustrze stepowej powierzchni. Toczy cię bowiem rtęciowa
Kulka,
trawersuje cienista postać dna, dźwięczna jedynie oschłymi razami odzywek,
Punktująca
uchybienia wobec tablicy rojeń o mniej chybionych momentach.
Zastyga
hakiem każdy gest. Przetrawione żółcią twarze namolnych pachołków
Żądz
prędkiego odwetu za swe poronione życie, dziurawią membrany ulic,
W
najbliższe rewiry wylewając swoje szczyny roszczeń. Oto spiralny ciąg. Wiotkie
Sondowanie
granic naprężenia. Poszum przeciągów piekących tłem i stały rozrzut
Sprasowanego
w kostki nawozu koniecznego dla przyszłego przechylenia.
Zmacerowane
poprawnością ujęć, przekazywane mętnym tonem wieści o najnowszych
Zgarbieniach,
orzeczeniach płaskich jak filet, przenoszą raz po raz w spierzchły
Wymiar,
kumulujący łapczywie coraz większy bezdech wobec tego zadławionego
Grozami
świata, względem którego trzymamy się ledwo swoich flank, jak blin
Twardzi,
wycharczeni przez mknący zakosami miot uprowadzeń w załomy
Bezwzględnych
odmów, bo tylko jedną miarą da się jeszcze objąć ten wyrotowany
Grot,
przeszywający faunę tego zwożonego tu zewsząd gruzu, wcieranego
Nieustannie
pod powieki najbanalniejszych widoków, jak jakiś wietrzny skobel,
Skuwający
ci ruchy w jedną, mechaniczną pląsawicę karbowanych szram. Będziemy
Się
więc mienić szarym światłem aż po ostatni etap tego przedzierania się
Przez
zamek zwierający wszystek naszych starań, spaczonych celowników,
Sczezłych
ostrzy porzuconych w kompostowniku obranych stron i wyborów zejść,
Na
doholowanej przez kapryśny fen do opuszczonego płotu taczce, nie mając
Już
na tej grani niczemu za złe, nie doprowadziwszy, poza sobą, niczego do końca.
(fragment książki)
Maciej Melecki ur. w 1969 r.
Autor tomów wierszy: Te sprawy (1995), Niebezpiecznie blisko
(1996), Zimni ogrodnicy (1999), Przypadki i odmiany (2001), Bermudzkie
historie (2005), Zawsze wszędzie indziej - wybór wierszy (2008), Przester
(2009), Szereg zerwań (2011), Pola toku (2013), Inwersje
(2016), Prask (wybór wierszy w języku czeskim, 2017) oraz tomu prozy Gdzieniegdzie
(2017). Mieszka w Mikołowie.
(Źródło:
WBP i CAK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz