Artur
Fryz nie żyje… W największym możliwym skrócie; spiritus movens Złotego Środka Poezji w Kutnie, poeta, autor pięciu tomów
wierszy, inicjator i redaktor dwóch opasłych antologii poetyckich, animator
kultury, dziennikarz, współpracownik „Toposu”. Gdy ostatni miałem okazję z nim
się spotkać, tańczył pogo pod sceną, na której występował zespół De Press. Kiedy
ponad rok temu zapytałem Artura w ramach publikowanego na tym blogu cyklu „Siedem
grzechów głównych” – „Jaka jest przyszłość poezji?” – odpowiedział: „Poezja, jak wszystko, nie ma tu przyszłości. No
Future. Tylko cudownie ponure, co rusz się przejaśniające TERAZ”.
Spoczywaj w pokoju, Arturze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz