piątek, 16 grudnia 2016

Wiersze w przekładzie na język niemiecki


Wiersz „Pożegnania” w tłumaczeniu Bernharda Hartmanna, który obok wiersza „Czekając na barbarzyńców” znalazł się w polsko-niemieckiej antologii pt. „Ani ziemia jałowa ani obiecana / Weder Wüstes Land noch gelobtes” (Dom Literatury w Łodzi / SPP Oddział Łódź, 2016). Promocja antologii odbyła się w dniach 11-12 listopada w Berlinie.

 

Pożegnania


Co myśli dach, kiedy pogoda łamie się nad nim?
Duma, że to wina lombardu, który zagnieździł się
na parterze domu. W państwie lichwy syty składa
obietnicę rzeźni. Jednodniowy król wybity na tysiącu

monet, jutro w kącie piwnicy zwinie się w konwulsjach
jak szczur, który wybrał zatrute ziarno zamiast głodu.
Dzisiaj torsje, nowy budulec. W treści niestrawiona
pestka. Jeśli wniebowstąpić, to tylko w windzie,

gdzie grawitacja drży jak kamerton muśnięty paznokciem.
Wymyślić pięć minut ciszy, w której ciała są lekkie
jak kurz w promieniu światła. Wszędzie wokół drobne
chrząstki, przezroczysta tkanka. Gin z tonikiem,

wódka z colą, pusty śmiech w korytarzu. Strach
przed lataniem. Życie duchowe to widok sarny
w centrum na sekundę przed tym, nim trafił ją pocisk.

Tor jego lotu można było dostrzec z kosmosu. Myśl,
że ciężar mają wyłącznie wiersze, która jest nieznośna
jak huk miga przekraczającego barierę dźwięku.

I ta, że w niebieskich oczach pilota odbija się order
malejącej Ziemi, przyznany mu pośmiertnie.


Abschiede


Was denkt das Dach, wenn das Wetter über ihm zusammenbricht?
Es gibt dem Pfandhaus die Schuld, das sich im Erdgeschoss
des Hauses einnistete. Im Reich des Wuchers schwört der Satte
den Schwur des Schlächters. Der Eintagskönig prangt auf tausend

Münzen, morgen windet er sich in Krämpfen in der Kellerecke
wie eine Ratte, die das Giftkorn wählte statt des Hungers.
Heute Erbrechen, ein neuer Baustoff. Im Inhalt ein unverdauter
Kern. Wenn in den Himmel auffahren, dann nur im Aufzug,

in dem die Schwerkraft vibriert wie ein vom Finger angestoßener Kammerton.
Fünf Minuten Stille ausdenken, in der die Körper leicht sind
wie Staub im strahlenden Licht. Ringsum überall winzige
Knorpelstücke, transparentes Gewebe. Gin mit Tonic,

Wodka mit Cola, leeres Lachen im Gang. Angst
vor dem Fliegen. Das geistige Leben ist der Anblick eines Rehs
im Stadtzentrum eine Sekunde bevor die Kugel es trifft.

Die Bahn ihres Flugs konnte man aus dem All wahrnehmen. Der Gedanke,
nur Gedichte hätten Gewicht, der unerträglich ist
wie der Knall einer Mig beim Durchbrechen der Schallmauer.

Und der, in den blauen Augen des Piloten spiegele sich der Orden
der schrumpfenden Erde, der ihm posthum verliehen wird.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz