sobota, 12 października 2013

Recenzja „Demoludów” w „Kalejdoskopie”



W najnowszym numerze Magazynu Kulturalnego Łodzi i Województwa Łódzkiego „Kalejdoskop” Nr 10 – październik 2013 opublikowano recenzję Demoludów autorstwa Tomasza Cieślaka. Tekst zatytułowany „Gęste jak maź” znajduje się na str. 42-43. Poniżej prezentuję jej treść, której lekturę polecam zainteresowanym.


Gęste jak maź

Piotr Gajda, tomaszowski poeta od lat związany z łódzkim środowiskiem literackim, tak pisze w jednym z wierszy swojego najnowszego tomu Demoludy:
[…]

Berliner Mauer dziś znaczy tylko tyle, że musisz
gonić królika. Że powinieneś wierzyć w każdy
piksel telewizji śniadaniowej, ponieważ
w brzuchach architektów rozszerza się próżnia.
Przyszłość śnieży. Reklama możliwości języka

polskiego natychmiast przekłada to na slogan:
nawet w kompletnej śnieżycy zaświeci biały zadek
króliczka Duracell. A może tu biega

o mgłę smoleńską Polski, białą flagę Polski,
ukrzyżowaną Polskę, podzieloną Polskę,
sprzedaną Polskę, antysemicką Polskę,
polską królicę? Runęły mury i już wówczas

uwięził cię biało-czerwony kontur, na który
zstąpiły duchy myśliwych. Farbą znaczyły
oblicze ziemi. Tej ziemi.

                                [ Mauerhase, s. 23]

Mocny, prowokacyjny, zapewne dla niektórych trudny do zaakceptowania utwór. Omówienie zbioru Demoludy zaczynam właśnie od zacytowania fragmentu pojedynczego tekstu, zaczynam zatem jakoś nietypowo wobec wcześniejszych moich recenzji, ale w tym liryku odnajduję wszystkie niemal najważniejsze składowe, z jakich Piotr Gajda ułożył swój tom. Demoludy bowiem to przejmujący portret człowieka w średnim wieku, który zawieszony jest miedzy przeszłością (ta oznacza dla niego dzieciństwo w PRL-owskich realiach, nostalgię za minionym – bo to minione wypełnia wspomnienia – i niechęcią, czasem wręcz odrazą do tamtego czasu) a teraźniejszością (byle jaką, prymityzowaną, płaską i jednowymiarową). To wszystko zaś dzieje się w perspektywie wieczności (nicości?), która przypomina o sobie powoli, najprościej i delikatnie: koniecznością zrobienia jakichś badań, „bo coś tam”, bólem, starzeniem się, nienadążaniem za światem. Gajda chce pochwycić i poetycko opisać ten stan „pomiędzy”: młodością, która już tylko wydaje się, że trwa – a starością, która niby odległa, ale jakoś już majaczy na horyzoncie; pomiędzy dawnymi oczekiwaniami tak zwanego normalnego życia w normalnym kraju – a życiem powszednim, tu i teraz, wreszcie – pomiędzy zanurzeniem w kulturze i tradycji a bezpowrotnym (?) unurzaniem się w medialnym bagnie (pozornie niewinnym bagienku). Kim jest zatem bohater wierszy Gajdy? Kimś świadomym najnowszej historii, bo jej doświadczył – ale myślącym o niej już nie do końca serio, odsuwającym ją, trochę ją unieważniającym (bo stanowi balast), poszukującym do niej bezpiecznego klucza a to w jakimś artystycznym koncepcie (stąd odwołanie do Królika po berlińsku Bartosza Konopki), to znów w codziennym, upraszczającym i zawłaszczającym bełkocie telewizji i reklamy, w uśrednionym sposobie życia „jak wszyscy”, który ma w sobie coś – czy chcemy tego, czy nie – z wyścigu szczurów. No i polityka, opary polityki: jej slogany, zaklęcia, przemilczenia i skłamania, doraźne manipulacje budowane niby w oparciu o prawdziwą patriotyczną troskę, o tradycję (a jakże, romantyczną!), podpieranie się autorytetami (stąd gorzkie odwołanie do historycznych słów polskiego papieża). Gorzki, naprawdę gorzki to obraz – świata, w którym mury runęły – a inne wyrosły (o tym przecież śpiewał Kaczmarski).

Wiersz Mauerhase widzę zatem jako klucz do zbioru gajdy, bo i w innych utworach, jak w tym, nakładają się na siebie – nie zawsze wzajemnie się czytelnie motywując – obrazy, reminiscencje, skojarzenia. Jadro ciemności i filmy o wojnie wietnamskiej, antyk i śmietnik mediów, biblia i wszechobecne we współczesnej kulturze prymitywne bajki dla dorosłych, opowiadane przez „uperfumowanych mędrców”.  Gajda portretuje w ten sposób nasz świat, ale także najwyraźniej szuka wśród rozmaitych i nieprzystających do siebie impulsów, po omacku, klucza do tego, co nas otacza i osacza, żeby otworzyć, przewietrzyć, nazwać, wreszcie – zrozumieć. Tym lirykom przyświeca bowiem stale pytanie, zapisane wprost w wierszu Ciśnienie: „Jak wyglądałoby życie, gdyby zmyć z niego brud?”. Poeta ufa, ze coś jeszcze pod tym brudem zostało istotnego, coś ważkiego, trwałego. Życie? Czy rzeczywiście? O tym właśnie są Demoludy, na tej wątpliwości zostały zbudowane.

Gajda potrafi też naprawdę uwodzić – zaskakującym asonansem, niezwykle oryginalnym, sensualnym obrazowaniem (w wierszu Wiosna demoludów czytamy na przykład: „nade mną bladł księżyc z twarzą jak przepołowiony/ seler.”, a nieco dalej: „stal miała/ smak agrestu […]”. To jednak trudna poezja, gęsta jak maź, wymagająca od czytelnika niezwykle skupionej uwagi – i zachowania nieufności wobec własnych rozpoznań i lekturowych hipotez, bo ciągle pozostaje niepochwytna. (I niczego tu nie wytłumaczy nota Macieja Mieleckiego, redaktora tomu, zamieszczona na okładce).

Piotr Gajda, Demoludy, Mikołów 2013.

* Tomasz Cieślak – profesor nadzw. UŁ w Katedrze Literatury Polskiej XX i XXI wieku. Zajmuje się głównie liryką XX wieku i najnowszą. Pisał m. in. o Tuwimie, Wacie, Herbercie, Białoszewskim, Szymborskiej, Różewiczu, Wojaczku, Sommerze, Świetlickim, Szlosarku, Różyckim, Honecie. Jest współzałożycielem ogólnopolskiego Stowarzyszenia Literackiego im. K. K. Baczyńskiego. 30 listopada 2012 roku uzyskał stopień doktora habilitowanego. Ważniejsze publikacje książkowe: Nowa poezja polska wobec poprzedników. Lektura relacyjna, Łódź 2011,  W poszukiwaniu ostatecznej Tajemnicy. Szkice o literaturze polskiej XX wieku i najnowszej, Łódź 2009, Nieszczęsny Cagliostro. Nieznane teksty Juliana Tuwima. Szkic biograf., oprac. i przyp. Tomasz Cieślak, Łódź 2003. Współredagował m.in. :Nowa poezja polska. Twórcy – tematy – motywy, pod red. Tomasza Cieślaka i Krystyny Pietrych, Kraków 2009, Julian Tuwim. Biografia, twórczość, recepcja, pod red. Krystyny Ratajskiej i Tomasza Cieślaka, Łódź 2007, Literatura polska 1990–2000, t. 1–2, pod red. Tomasza Cieślaka i Krystyny Pietrych, Kraków 2002, Twórczość Bolesława Leśmiana. Studia i szkice, pod red. Tomasza Cieślaka i Barbary Stelmaszczyk, Kraków 2000.


1 komentarz:

  1. niezła recenzja, zwłaszcza na tle poprzedniej (nie pamiętam jej autora), dużo bardziej na temat.
    sławek

    OdpowiedzUsuń