Instytut Mikołowski zaprasza na spotkanie autorskie związane z promocją najnowszych książek: Piotr Gajda "Biuro straceń" (wyd. Biblioteka Śląska, 2025) i Przemysław Owczarek "Misteria" (wyd. Biuro Literackie, 2025) połączone z prezentacją nowego numeru pisma literackiego AFRONT z udziałem redaktora naczelnego Olgerda Dziechciarza. Prowadzenie: Maciej Melecki i Krzysztof Siwczyk.
27. 06. - godz. 18
O książkach i piśmie:
"Biuro straceń" Piotra Gajdy to dwunasty tom poety, wydany przez Wydawnictwo Biblioteki Śląskiej w Katowicach. Tom zawiera trzydzieści tekstów, które częściowo można zaliczyć do tzw. nurtu poezji zaangażowanej, ale też egzystencjalnej. Wiersze z poprzedniej książki, "Małpy apokalipsy" zostały określone "interwencyjnymi". Interwencyjność polega na permanentnym zwracaniu uwagi na rzeczy, nad którymi wszyscy zbyt rzadko się zastanawiają: Dokąd zmierzamy? Kim jesteśmy? Co po sobie zostawimy? To oczywiście nie jest poezja haseł czy bon motów, to są przede wszystkim wiersze zainspirowane dniem codziennym, sprawami powszednimi, lecz ujętymi w nieco szerszej perspektywie. Autor, jak napisał w jednym ze swoich starszych wierszy, zamiast garniturowi (świata) stara się uważnie przyglądać jego podszewce.
Prozatorski debiut Przemysława Owczarka to hipnotyczna opowieść o świecie, w którym codzienność przenika się z mitem, magią i szamańskim rytuałem. "Misteria" uwodzą językiem, cielesnością i wizją, która wymyka się logice. "Misteria" Przemysława Owczarka to debiut prozatorski uznanego poety i animatora życia literackiego. Gęsta, zmysłowa i bezkompromisowa proza, w której codzienność wchodzi w romans z mistyką, szamanizmem i metafizyką. To świat, gdzie logika snu zderza się z językową precyzją i narracyjną brawurą. Owczarek prowadzi swoich bohaterów na manowce – do leśnych ostępów, mitycznych źródeł i granic poznania. Mikroświaty opowiadań rozciągają się od pradziejów po przyszłość, od zmysłowej fizyczności po spirytualne wizje. To realizm jurny, zakrzywiony, wymykający się racjonalnemu porządkowi. "Misteria" to książka hipnotyczna – porywa, uwodzi, wciąga w rytualną wędrówkę przez czas i przestrzeń. Przemysław Owczarek pokazuje, że proza może być zaklęciem, a opowieść rytuałem. To literatura pierwotna i cielesna, ale zarazem pełna duchowego napięcia.
Informacje o naszej śmierci są grubo przesadzone, ale twierdzenie, że z naszym zdrowiem wszystko w porządku, też mija się z prawdą. Sprawa wygląda tak: osiem lat to niby nie jest szmat czasu, ale pomyślmy, że spędzamy je w więzieniu, o głodzie i chłodzie, dręczeni przez oprawców, poniżani, czy wtedy owa niedokończona dekada nie dłużyłaby się nam w nieskończoność? Z kolei leżąc osiem lat na plaży w Zanzibarze, na leżaku, z drinkiem w dłoni, wachlowani palmowym liściem, z pewnością byśmy nie narzekali, że czas nam się dłuży. To się nazywa względność czasu. Zmuszeni jesteśmy przyznać, że praca nad kwartalnikiem bliższa była pierwszemu porównaniu; osiem lat redagowania „Afrontu” wyczerpało nasze siły fizyczne i mentalne, gdzieś w kosmos wyparował entuzjazm, za to pozostała orka na ugorze, tak męcząca, że człowiek nie ma już sił na zebranie plonów. Właśnie, powiedzmy o owocach: dwadzieścia jeden numerów czasopisma kulturalnego, w których wiersze, prozę, recenzje i wywiady opublikowało mnóstwo osób, wybitnych, znanych i nagradzanych, ale również wiele debiutujących, a w Galerii pokazaliśmy grono zacnych twórców sztuki wysokiej, a wręcz bardzo wysokiej! Wszystkim serdecznie dziękujemy za udostępnienie materiałów – zaznaczmy to wyraźnie – bezpłatnie! To po stronie zysków. A co po stronie strat? Cała reszta: astronomiczny koszt wydania każdego numeru, ale przede wszystkim brak zainteresowania czasopismem ze strony czytelników, w tym np. e-maile od autorów recenzowanych książek, proszących o podesłanie pdfa, bo „z racji trudnej sytuacji materialnej” szkoda im pieniędzy na kupno. Powiedzmy sobie prawdę w oczy: w pewnym momencie to już była sztuka dla sztuki! Tylko kilka numerów zwróciło się dzięki sprzedaży, większość ukazała się dzięki naszym wspaniałym Mecenasom, którym kłaniamy się w pas! Tak właśnie – bez Was dawno byśmy – jak to się obrazowo pisze: gryźli ziemię. Przetrwaliśmy ciężkie czasy światowej pandemii, wojny, zmiany władz, i – z opóźnieniami większymi nawet niż na peerelowskiej kolei – jakoś dociągnęliśmy do 2025 roku, żeby wydać zaległy, podwójny numer za 2024 rok. I może wystarczy; trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść, gdy się jest zmęczonym, ale jeszcze człowiek trzyma się na nogach. Pozostanie wydawnictwo, skromne, publikujące raptem kilka książek rocznie, ale lepiej mniej, za to wyselekcjonowanych, najlepszych z tych, które do nas trafiają. Pamiętajcie o nas, pamiętajcie, że robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, widocznie na więcej nie było nas stać.
(w imieniu Redakcji Olgerd Dziechciarz)

Najlepsi poeci polscy piszący po albańsku, niech żyją!
OdpowiedzUsuńZe wzajemnością, pozdrawiamy kosmitów!
Usuń