„Lubię dwa rodzaje wierszy. Te, które są oszczędne,
w których niewiele się dzieje i są bardzo czyste, minimalistyczne – tak jak
martwe natury. Ale lubię też te wiersze, które zawierają w sobie trzy plany,
jak w malarstwie Breughla czy Boscha, gdzie na pierwszym planie zabijają i
umartwiają świętego, torturują go i przypiekają na rożnie, a obok bawią się
psy, goniąc się nawzajem, a jeszcze dalej ktoś łowi ryby. To byłaby zatem dość
osobliwa wystawa, na której znalazłyby się obok siebie martwa natura, Breughel,
ale także słynne płótno de Chirico: róg ulicy i nic więcej, tylko kawałek nieba
i ściany domu. Może nie byłaby to ekspozycja wewnętrznie sprzeczna, ale na
pewno zawierałaby bardzo różne, wieloznaczne spojrzenie na rzeczywistość” -
mówił Charles Simic w rozmowie z Alicją Rosé,
która ukazała się drukiem na łanach „Kultury Liberalnej” nr 20/2014.
Obsesyjnie
wracam do tego wiersza Simica. Jawi mi się jako skończenie doskonały (w
tłumaczeniu Stanisława Barańczaka). Zawiera więc wszystko: martwą naturę,
fragment płótna Breughla, płótno de Chirico, zapach terpentyny i refleks
werniksu. I jeszcze mnóstwo morowego powietrza, którym oddycha poezja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz