Ponieważ po trwającej ładnych kilka lat, mega intensywnej pracy z wierszem moje alkaliczne baterie się nagle rozładowały i na razie nie mają zamiaru się doładować [aktualizacja: znów pobierają prąd], nadeszła chwila wspomożenia się batonem czekoladopodobnym, znaczy się nadszedł czas, aby trochę pochichotać. Pretekstem do tego jest kampania reklamowa korporacji ubezpieczeniowej HISCOX, która zaprosiła „punkowego poetę” Johna Coopera Clarke’a do udziału w kampanii reklamowej związanej z roszczeniami ubezpieczeniowymi. Obeznanym w rockowej kulturze znanym jest hasło „no future”, które z chwilą wciągnięcia alternatywnego twórcy w tryby korporacyjnej maszynki do mielenia nabrało nowego znaczenia, tym razem na gruncie poezji, która z definicji nie ma żadnej przyszłości poza tą, że otrzymała szansę wieszczyć nadchodzącą epokę postapo. I to skokowo, apokalipsę społeczno-emocjonalno-estetyczno-ekologiczną już mamy, czas sprzedawać wiersze na etykiety puszek Coca-Coli (zaś erotyki na kondomy).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz