sobota, 7 stycznia 2023

Korespondencja (45)


Do HOSTELU poczta dostarczyła książki Piotra Przybyły Analfabeta (BWA, Olkusz 2022) i Przemysława Wechterowicza Wnętrze mężczyzny jest wspaniałe (Fundacja Kultury AFRONT, Bukowno 2022). Poezja Piotra Przybyły to dzieło totalne; albo od razu stajesz się fanem słynnego „bakłażana”, albo się w ogóle na niego nie załapujesz. Sam Przybyła niekiedy twierdzi, że poezja „to broń (rekreacyjna)” i zaraz potem robi czytelnikowi kolejnego psikusa w postaci lektury wspólnego, stawiając go w roli małomiasteczkowego głupka, który ma kłopoty ze sprokurowanym przez poetę żartem (?), wariantem poezji konkretnej (?), zbiorem liter z ukrytym przekazem (o, tak!). I kiedy Piotr Przybyła znów pojawia się z kolejnymi wierszami zebranymi tym razem w książce pod tytułem Analfabeta, to choć nie ma to tym razem nic wspólnego z dekompozycją tekstu, znowu brzmi podejrzanie. Tym tomem Przybyła w 2021 roku wygrał XVII OKP im. Kazimierza Ratonia w Olkuszu, którego nagrodę główną stanowiło wydanie książki laureata. Dopatruję w tym fakcie czegoś deklaratywnego, jakiegoś gestu przekierowującego poetę na stronę zamierzonej marginalności, bo w końcu nową propozycje poetycką Piotra Przybyły bez większych problemów przyjęłoby do druku (i to bez konkursu) każde wydawnictwo w tym kraju parające się poezją. Jednak nowym wierszom bliżej jest do okolic debiutu niż do manowców (te nadal odnaleźć można w języku, w surrealnych skojarzeniach i frazach wykorzystujących nieoczywiste rekwizyty). Na kartach Analfabety znów pojawia się znany z Apokalipsy. After Party flow, nawracające lekturowe odczucie, że autorem tych wierszy jest kosmita przypadkiem tylko uwięziony na planecie Ziemia. Nie mogłem wyjść ze zdumienia, z jakich właściwie powodów Piotr Przybyła bywa zaliczany do tzw. nurtu poezji zaangażowanej, w końcu temu co robi literacko znacznie bliżej jest do poezji zaaranżowanej. Na wskroś oryginalnej i indywidualnej. Bardzo dobrej i z gruntu niedeklaratywnej. Stąd z pełną świadomością popełniam freudowską pomyłkę, tytułując wydaną w Olkuszu książkę Przybyły jako Analfabyty, ponieważ tom podporządkowany jest w głównej mierze afektywnej rzeczywistości – „kawalerce bezsensu”, z którą styka się autor lub któryś z jego aktualnych bytów („Pracoholizmem Sensu”) – jaką podmiot liryczny, przyjmując wcielenia męskie lub żeńskie stara się zreinterpretować, nadać jej sens, wytworzyć poczucie ładu i porządku, aby stała się w końcu Zero Waste. Stwarzającemu ją od nowa autorowi (Pocket Edition Demiurgowi) po wsze czasy przysługiwać będzie tajemnica (i biszkopt).

I nie ma w tym żadnego przypadku, że wydaną w tym samym olkuskim wydawnictwie książkę Przemysława Wechterowicza Wnętrze mężczyzny jest wspaniałe blurbem opatrzył...Piotr Przybyła. I przecież zawsze chodzi o wnętrza. I trudno mi o niej coś sensownego powiedzieć, ponieważ to wiersze, ściślej prozy poetyckie o mężczyźnie. I choć posiadam odpowiedni profil, zarost, no, może trochę gorzej jest z figurą, to nie zostałem wyposażony w typowe przymioty mężczyzny (nie zbudowałem domu, nie posadziłem drzewa, spłodziłem syna, niestety, toćka w toćkę podobnego do mnie). I pytam bynajmniej nie retorycznie, czy z mężczyzną Wechterowicza jest podobnie, czy jest on, jak ja jestem, niemęski? Otóż nie, to facet „z krwi i kości”, który nie byłby prawdziwym mężczyzną, gdyby nie był dopełniony przez kobietę. Zespolony z nią stanowi jedność, obecność kobiety jest dla tego na wskroś heteroseksualnego mężczyzny niezbędna jak oddychanie. I dlatego odczytuję Wnętrze mężczyzny jest wspaniałe jako epopeję o relacjach damsko-męskich, zbiór zapisków rozgrywanych na kanwie języka (poza czasem, poza światem). I słyszę w tych prozach poetyckich jak drga Membrana Dramatu (mógłby to chyba napisać Piotr Przybyła), bowiem pytanie, które mi się nasuwa na myśl brzmi: o którą kobietę chodzi? O tę inną? I myślę, że to też jest tom o nieoczekiwanej, spóźnionej miłości, o mężczyźnie w wieku męskim, któremu takie rzeczy się przydarzają. Lecz to historia projektowana (fikcja w fikcji), „wyciągnięta na światło dzienne” z literackiego laboratorium. I może to być opowieść o mężczyźnie w rozterce, w walce, w rozkroku. I też o mężczyźnie w związku, a opowiedziana wierszem story może być jego prequelem. „I TO się mogło zdarzyć, zdarzyło, zdarza się na oczach czytelnika” – podpowiada autor.  I jeśli oczekiwałem, że czytając książkę Wechterowicza dowiem się czegoś więcej również o sobie, wcale się nie zawiodłem. I gdybym był prawdziwym mężczyzną sam mógłbym podobną napisać. I gdybym nie stchórzył, mógłbym już nigdy się nie skleić. I byłbym podobny Wechtorowiczowi, i filiżance z chińskiej porcelany kruchej, jak kobieta i mężczyzna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz